Zmiany "TAK", rewolucja "NIE" - rozmowa z Łukaszem Sadym, prezesem Unii Tarnów

Działacze Unii Tarnów są zadowoleni z tegorocznego składu, ale należy spodziewać się w nim zmian. - Nie będzie to jednak żadna rewolucja - zapowiada Łukasz Sady.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
świętująca Grupa Azoty Unia Tarnów / Na zdjęciu: świętująca Grupa Azoty Unia Tarnów

WP SportoweFakty: Unia Tarnów nie pojedzie w finale PGE Ekstraligi, bo nie ma wartościowych juniorów. Zgadza się pan z tą opinią?

Łukasz Sady: Zdecydowanie zabrakło nam punktów naszej młodzieży, aczkolwiek to nie jest jedyny wniosek, który potrafię wyciągnąć po meczu dwumeczu z Betard Spartą. Gdyby w pierwszym spotkaniu na torze w Częstochowie jakieś punkty dorzucił Artur Mroczka, trochę więcej zdobył ich Leon Madsen, a w niedzielę formę z całego sezonu zaprezentował Kenneth Bjerre, to też mogło być inaczej i wtedy zdobycze juniorów nie miałyby aż takiego znaczenia. Zgadzam się jednak z tym, że w całych rozgrywkach zabrakło nam przynajmniej jednego młodzieżowca na dobrym poziomie.

Jest jeszcze szansa na brąz. Czy niezależnie od wyniku dwumeczu z KS Toruń może pan powiedzieć, że tarnowska drużyna sprawdziła się w tym roku?

- Na pewno, bo przecież celem przed sezonem był awans do fazy play-off. Osobiście byłem pewny piątej lokaty, ale cały czas powtarzałem, że w tym składzie stać nas na jazdę w pierwszej czwórce. To udało się zrobić i to w całkiem dobrym stylu, bo po rundzie zasadniczej byliśmy przecież na drugiej pozycji. Osiągnęliśmy naprawdę bardzo dobry wynik, lepszy od spodziewanego. Unia Tarnów kolejny rok z rzędu melduje się w grupie medalowej. Cały czas trzymamy bardzo wysoki poziom i od lat walczymy o najwyższe cele, mimo, że przecież nie musi się corocznie zdobywać medali. Są zespoły, które miały medalowe aspiracje i nic z tego nie wyszło. Taki jest sport, takie jest życie i trzeba przełknąć gorycz porażki.

Tegoroczny wynik sportowy drużyny będzie dobry lub bardzo dobry w zależności od tego, czy zdobędziecie medal. A jak z wynikiem finansowym?

- To się okaże dopiero po ostatnim dwumeczu. Wiele zależy od tego, jak będą punktować zawodnicy i w jakiej skali dopiszą sponsorzy, a kilku staramy się pozyskać na fazę play-off. Na ten moment mogę tylko powiedzieć, że jest nie najgorzej. Zawodnicy zarabiają na bieżąco. Otrzymują wypłaty i nie mają gigantycznych zaległości, jakie zdarzały się jeszcze trzy, cztery lata temu. Przez cały ten rok udawało nam się utrzymywać w miarę stabilny poziom finansowy. Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie i bez większych zmartwień przystąpimy do procesu licencyjnego. Ogromne słowa podziękowania należą się w tym miejscu wszystkim naszym sponsorom, a w szczególności Głównemu Partnerowi - Grupie Azoty.

Czyli rozpaczliwej walki o licencję nie będzie?

- Nie rozumiem dlaczego mówimy o "rozpaczliwej walce". Takiej nie było ani rok, ani dwa lata temu. Myślę, że nie będziemy zmuszeni jej toczyć i teraz. Zgodnie z przepisami czas na spłatę wszelakich zobowiązań mamy do końca października. Do strony finansowej nie mam wielkich obaw. Wiążą się one za to z kwestiami infrastrukturalnymi. Jak się łatwo domyślić, chodzi o stadion, który wynajmujemy od miasta Tarnowa, a który przestał spełniać wiele norm i standardów. Czas pokaże jak będzie.

W przyszłym sezonie chcecie powtórzyć wynik z tegorocznych rozgrywek czy zrobić krok w przód?

- Tak jak powiedziałem, cieszy nas, że jesteśmy od kilku lat w strefie medalowej. Każdy zdobyty krążek to wielki sukces. Przez ostatnie dwa lata był brąz i gdyby teraz udało się to powtórzyć, to bylibyśmy chyba pierwszą drużyną w historii, która trzy lata z rzędu notowała właśnie taki rezultat. A przyszły sezon? Chciałbym zostawić w Tarnowie większość tej drużyny. Ci zawodnicy się sprawdzili. Jeśli planujemy jakieś roszady, to mówimy o kosmetyce, a nie o rewolucji. Zobaczymy, jak pójdą nam rozmowy z zawodnikami. Takie ogólne z całą drużyną miały już miejsce. Żużlowcy wiedzą, że chcemy zatrzymać całą lub prawie całą ekipę. Musimy też pamiętać, że do pewnych ruchów będziemy zmuszeni, bo wiek juniora kończy Ernest Koza. Będzie trzeba o kimś pomyśleć. Natomiast już dziś, głośno mogę powiedzieć, że zgodnie z wytyczoną rok temu ścieżką, nie będzie żadnych szaleństw finansowych. Nawet gdyby było nas na takowe stać. Trzymanie w ryzach założeń budżetowych to podstawa. Zawsze dopuszcza się stosunkowo niewielkie wahania w którąś stronę, gdyż żadnego budżetu nie da się przewidzieć na 100 proc. Nie mogą to jednak być i nie będą odstępstwa znaczące.

Eksperci, którzy oceniają pana zespół, mówią że to kompletna drużyna, w której warto wymienić jedno ogniwo. Chodzi o juniora, a najczęściej wskazuje się kandydaturę Krystiana Rempały. To dobry pomysł?

- Z całym szacunkiem, ale eksperci oraz "eksperci" skazywali przed sezonem naszą drużynę na spadek lub baraże, niektórzy nawet wieszczyli całkowity upadek, inni zaś chcieli żużel "ratować". A tak go "ratowali", że robili czarny PR, a niektórym zawodnikom wręcz odradzali podpisywanie kontraktu z Unią Tarnów. Wracając do Krystiana, nie wiem, czy to dobry pomysł. Ciężko to jednoznacznie ocenić, ponieważ Krystian Rempała jest bardzo młodym zawodnikiem, raczej z niewielkim doświadczeniem i występy bardzo dobre przeplata ze słabymi. W meczu derbowym w Tarnowie potrafił pojechać fajne zawody, a chwilę później u siebie na torze w Rzeszowie zrobił zero z Gorzowem. Doradców, kto ma jeździć w drużynie, nigdy nie brakuje. Menedżerów, fachowców i ekspertów jest od groma. Nam taki dodatkowy sztab ludzi nie jest potrzebny. Jestem ja i trenerzy, którym ufam. Mam pracowników, którzy profesjonalnie wykonują swoją pracę. Paweł Baran i Mirek Cierniak się sprawdzili. Praktycznie codziennie rozważamy pewne sytuacje i warianty. Nikt nie musi nam podpowiadać. Bardziej potrzebujemy tych, którzy mają kontakty biznesowe i mogą pomóc, niż tych, którzy doradzają co do składu i poklepują po ramieniu.

Czyli w swoich notesach macie wpisane również nazwiska innych juniorów?

- Tak, nazwisk jest kilka, ale teraz ich nie zdradzę. Myślimy o solidnym juniorze, którego chcemy ściągnąć do drużyny, ale od razu chcę też podkreślić, że na pewno drugą pozycję młodzieżową zajmie nasz wychowanek. Tak samo jest z rezerwą. To jest zarezerwowane dla chłopaków wywodzących się z Unii Tarnów. Podtrzymujemy linię, którą obraliśmy. W ciągu kilku najbliższych sezonów chcemy doczekać się dwóch solidnych wychowanków. Mamy dwie szkółki żużlowe, które prowadzą Mirek Cierniak i Janusz Kołodziej, wspierane programem START Głównego Partnera-Grupy Azoty. To droga, którą chcemy dalej iść. Nie wiem, jakie będą dalsze losy takich żużlowców jak Madej czy Dąbrowski. Czas rozliczeń jeszcze nadzieje. Pamiętajmy też o tym, że w klubie są Rolnicki i Budzyń, którzy nieźle rokują.

Będzie zatem nowy junior. A czy formacja seniorska nie zostanie naruszona?

- Formacje seniorską czeka raczej ewolucja niż rewolucja. Jeśli zmiany to kosmetyczne. Oczywiście takie są założenia, wiele zależy od podejścia zawodników i możliwości finansowych.

Czyli Artur Mroczka nie może spać spokojnie?

- Szczegóły zostawię na razie dla siebie. Nie chcę w tej chwili zdradzać takich rzeczy. W Arturze drzemie potencjał.

W przyszłym roku drużynę będą nadal prowadzić Mirosław Cierniak i Paweł Baran?

- Na ten moment jestem zadowolony z ich pracy i myślę, że zdecydowanie powinni ją kontynuować. Nie planuję w tym zakresie żadnych zmian.

Rozmawiał Jarosław Galewski.



KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy Unia Tarnów powinna dokonać zmiany również w formacji seniorskiej?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×