Nicki Pedersen władcą Torunia. "Jedni mnie kochają, a inni nienawidzą"

Nicki Pedersen może śmiało mówić o Motoarenie, jako o swoim ulubionym torze. W tym sezonie wygrał w Toruniu zarówno Grand Prix Polski, jak i pierwszą odsłonę rywalizacji w Indywidualnych Mistrzostwach Europy.

Konrad Marzec
Konrad Marzec

Przed jedenastą rundą SGP/IMŚ wydawało się, że Nicki Pedersen raczej skupi się na obronie brązowego medalu. Tymczasem znakomity występ w Toruniu spowodował, że Duńczyk zaczyna wierzyć w srebrny medal. Strata do Grega Hancocka wynosi zaledwie dwa punkty i z pewnością Dzik ma szansę ją odrobić w Australii. - To dla mnie bardzo ważne, bo przeżywam naprawdę ciężki sezon. Czuję, że mogłem powalczyć z Taiem o mistrzostwo, ale ostatnie 6-8 tygodni to olbrzymie problemy z uzyskaniem odpowiedniej szybkości. Silniki i inne czynniki nie sprawiały się odpowiednio. Teraz wreszcie udało się to zmienić. Dlatego tak ważnym było, aby obronić trzecią pozycję, zdobywając w sobotę bardzo dużo punktów. Czwarte miejsce to najgorsze jakie można sobie wyobrazić. Teraz nie mam nic do stracenia w Melbourne, mogę się delektować jazdą i moim życiem,a kto wie może uda się wywalczyć srebro! Mam wszystko do wygrania i nic do stracenia - komentuje Pedersen.

38-latek zwyciężał w tym sezonie w najbardziej prestiżowych rozgrywkach na torze w Toruniu. W IME udało się wygrać mimo znakomitej formy Emila Sajfutdinowa, zaś podczas Grand Prix Polski, Pedersen był absolutnie bezkonkurencyjny. Udało mu się tego dokonać mimo niezbyt przychylnego nastawienia trybun, które regularnie wyrażały swoją dezaprobatę wobec trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata. Jak się okazało, to go jedynie napędziło. - Byłem tego dnia szybki i wszystko potoczyło się po mojej myśli. Oczywiście, niektórzy próbowali mnie rozproszyć, ale to była również noc dla Darcy'ego co także pokazałem fanom. Zasłużyłem na szacunek i na końcu ludzie ostatecznie pochylili głowy, po tym co zrobiłem. W mieście spotykałem wiele osób, które prosiło o autografy i zdjęcia z dziećmi. Jedni mnie kochają, inni zaś nienawidzą. Ja zaś mogę się skupić na mojej pracy i oczywiście cieszę się z wygranej - uważa Duńczyk.

Drugie miejsce to wszystko o co może w tym sezonie powalczyć Pedersen, a to za sprawą genialnej formy Taia Woffindena. Brytyjczyk jechał perfekcyjnie niemal przez cały czas trwania rozgrywek, co nie uszło uwadze Duńczyka. Jak sam podkreśla, coś podobnego widział tylko raz w życiu. - Czapki z głów przed Taiem. Ostatnim zawodnikiem, który robił coś takiego był Tony Rickardsson. On nie musi nawet wygrywać startów, bo wyskakuje nagle zza pleców i jedzie tam gdzie nikt inny by się nie odważył. Jeździ także fair więc tylko pogratulować. Świetna robota - podkreśla 38-latek.

Mimo sporego stażu na żużlu, zawodnik z kraju Hamleta wciąż wierzy, że może odnosić wielkie sukcesy. Czy już w kolejnym sezonie powalczy o złoty medal? - Muszę spokojnie usiąść i przemyśleć sobie, co możemy jeszcze ulepszyć. Przede mną długa zima więc będzie na to czas. Jestem w znakomitej kondycji, nawet można powiedzieć, że w najlepszej w jakiej kiedykolwiek byłem. Czuję się dobrze i po prostu trzeba mi odpowiedniego sprzętu. Wciąż odczuwam wolę walki - zakończył.



Czy Nicki Pedersen zdobędzie srebrny medal IMŚ w sezonie 2015?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×