Patryk Dudek: Przy rozdzielaniu dzikich kart mnie pomijano

Patryk Dudek chciałby rozpocząć sezon od wysokiego C, tak by nie przepadły mu żadne eliminacje. Zielonogórzanin myśli o awansie do SEC, a także chce powalczyć o SGP. Na dzikie karty nie liczy, bo w przeszłości był pomijany przy ich rozdzielaniu.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik

WP SportoweFakty: Z wiadomych przyczyn wypadłeś na pewien czas z kadry, ale teraz pewnie chcesz do niej wrócić z przytupem, tym bardziej, że poczułeś smak największych sukcesów z reprezentacją Polski?

Patryk Dudek: Rzeczywiście, w debiucie w DPŚ zdobyłem złoto. Jestem z tego bardzo zadowolony, tym bardziej, że wówczas nie obyło się też bez kontrowersji. Wiadomo, że chciałbym wrócić do ścisłej kadry na DPŚ. Wszystko zależy od formy w konkretnym miesiącu, w którym rozgrywany jest Puchar Świata. Równie dobrze może w tych zawodach pojechać ktoś, kogo nie ma teraz w kadrze na zgrupowaniu, ale w odpowiednim czasie będzie prezentował wysoką formę.

Kadra to jednak nie tylko DPŚ, ale także test-mecze reprezentacji Polski.

- Od kilku lat coraz więcej jest tych meczów. Trener na pewno będzie przyglądał się nam w trakcie tych meczów. Chociażby występ na Stadionie Narodowym byłby fajną przygodą i przeżyciem. Super byłoby, gdyby na tym meczu było porównywalnie dużo kibiców, co na Grand Prix. Dla mnie dodatkowo byłoby to ciekawe doświadczenie, zważywszy na tor czasowy, na którym rozgrywane są takie zawody. Są to węższe tory z inną nawierzchnią. Byłoby to dobre przetarcie na przyszłość.

Zawodnik z dziką kartą na Grand Prix na Stadionie Narodowym ma być wskazany po trzech kolejkach PGE Ekstraligi. Warto więc być w formie od początku sezonu.

- Szczerze mówiąc, nie myślę o dzikiej karcie, bo do tej pory byłem tyko bodajże w wieku 17 lub 18 lat rezerwowym podczas zawodów Grand Prix w Lesznie. Przy przydzielaniu dzikich kart na zawody w Polsce jakoś mnie pomijano. Nie nastawiam się, więc na to, że otrzymam dziką kartę. Każde miasto występuje o dziką kartę dla swojego zawodnika i to jest normalne, żeby przyciągnąć na stadion kibiców.

Warszawa jednak swojego nie wystawi, więc szanse są dla wszystkich.

- Drzwi są faktycznie otwarte. Zobaczymy, jak będzie z formą na początku sezonu. Jeśli się wstrzelimy od początku z dobrą dyspozycją, sprzęt przypasuje, byłoby super otrzymać dziką kartę i wystąpić na Stadionie Narodowym w stawce Grand Prix, bo jeszcze nigdy w nim nie jeździłem. Dobrze byłoby zobaczyć, jak to smakuje.

Rozumiem zatem, że jednym z celów będzie dla ciebie powalczenie o awans do Grand Prix?

- Wiek juniora już za mną, a w gronie seniorów są tak naprawdę trzy istotne cele. Mam tutaj na myśli finał IMP seniorów, eliminacje do IMŚ i SEC. Każdego roku startuje się w tym eliminacjach, które są trochę loterią. Zazwyczaj odbywają się na początku roku. Finały odbywają się zazwyczaj na torach pierwszoligowych, gdzie my za często nie jeździmy. Może zdarzyć się, że jedne zawody nie wyjdą i zatrzaskują się drzwi do wszelkich eliminacji czy to SEC czy SGP. Ważne, żeby trafić ze sprzętem na początku sezonu, tak by zakwalifikować się do wszystkich eliminacji. Co roku próbuję się tam dostać, raz wychodzi, a raz nie.

Co sądzisz o nowej koncepcji Speedway Best Pairs?

- Dzięki mojemu sponsorowi, firmie Boll, mam występować w tych zawodach. To rzeczywiście ciekawy pomysł. Chciałbym także zakwalifikować się do Mistrzostw Europy. SEC to interesujące przedsięwzięcie. Polacy zrobili świetną robotę z Mistrzostwami Europy. Naprawdę to fajna rywalizacja w wyrównanej stawce. Będę walczył o awans. Chciałbym pojechać w tych zawodach, bo są one coraz bardziej prestiżowe.

W lidze drużyna z Zielonej Góry przystąpi do sezonu z nowym trenerem i nieco przemeblowana. Będziecie mocniejsi?

- Na papierze przed sezonem wszystkie drużyny są mocne. W trakcie rozgrywek dochodzą kontuzje, defekty i różne inne wydarzenia. Nasz sport pokazał już chyba wszystko. W tamtym roku też Zielona Góra była też mocna, ale poza dwoma, trzema meczami jechała w szóstkę, przez większą część sezonu korzystając z zastępstwa zawodnika. Nie ma co gdybać. Najważniejsze, żeby wejść do play-offów, a w nich od nowa zaczyna się rywalizacja o medale.

Rozmawiamy podczas zgrupowania kadry w Szklarskiej Porębie. To bardziej integracja czy też może ciężkie treningi?

- Jedno i drugie. Na pewno jest to jakaś integracja. Kadra składa się z zawodników z całej Polski. Na co dzień się nie widzimy, więc przy okazji zgrupowania jest możliwość porozmawiania na różne tematy. Możemy się wymienić spostrzeżeniami, opowiedzieć co słychać w naszych klubach czy najzwyczajniej w świecie porozmawiać o zdrowiu. Zgrupowanie to naprawdę fajna sprawa. Nie ma tutaj takiej rywalizacji jak na torze.
Patryk Dudek zakończył sezon 2015 w wysokiej formie. Tak samo chce rozpocząć rok 2016 Patryk Dudek zakończył sezon 2015 w wysokiej formie. Tak samo chce rozpocząć rok 2016
Zgrupowanie to także okazja do rozmów o regulaminowych kontrowersjach, których przed każdym sezonem nie brakuje?

- Każdy temat jest poruszany, nie tylko regulaminu. Rozmawiamy o życiowych sprawach. Po obiedzie czy kolacji zostajemy dłużej przy stole i możemy fajnie porozmawiać.

Na jakim etapie przygotowań do sezonu jesteś obecnie?

- Jestem już po jednym obozie. Odczuwam jeszcze skutki ciężkich treningów na tamtym obozie. To zgrupowanie to przetarcie przed kolejnym etapem treningowym. Będziemy teraz wchodzić w szybkość, a nie w siłę. Ten tydzień jest spokojniejszy. Kiedy wrócę do Zielonej Góry będę nadal pracował z moim trenerem i kontynuował swój indywidualny harmonogram przygotowań.

Ale wkrótce ponownie wrócisz do Szklarskiej Poręby, tym razem na obóz z klubową drużyną?

- Rzeczywiście. Niedługo tutaj wrócimy. Ośrodek jest bardzo fajny. Przytulne miejsce. Jedynym problemem są dojazdy, które są uciążliwe. Brakuje tylko śniegu. Pomimo tego, że jesteśmy w górach, za oknami praktycznie wiosenna aura. Mam nadzieję, że później zima nas nie zaskoczy.

Luty to już czas, kiedy żużlowcy wyjeżdżają na cross przed pierwszymi treningami na torze żużlowym. U ciebie jest podobnie?

- Motocykla crossowego używam rzadko, może z trzy razy w roku, głównie właśnie przed wyjazdem na tor. Nie jestem miłośnikiem crossówek. Przesiadłem się na pitbike, czyli na taką mniejszą crossówkę. Coraz więcej znajomych w Zielonej Górze też się na nich ścigach i tak jak mówię, z 3-4 razy w roku jeżdżę na crossie.

Rozmawiał: Maciej Kmiecik

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×