Przełom w sprawie kasy za 1:5? Mają być porozumienia

Przepis zakładający, że zawodnicy będą dostawać 25 proc. stawki za jeden punkt zdobyty w biegach zakończonych wynikiem 1:5 od początku budził wiele kontrowersji. Niebawem spór żużlowców i prezesów może się zakończyć.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski

Finał całej sprawy może okazać się w pewnym sensie zaskakujący. Krzysztof Cegielski, który reprezentował w tej sprawie interesy żużlowców, twierdzi że większość z nich podpisze lub już podpisało ze swoimi klubami porozumienia. Na czym mają one polegać? - Często bywa tak, że omija się wiele rzeczy, które są w regulaminach - mówi w rozmowie z naszym portalem "Cegła". - Daleko szukać nie musimy. Prezes Świącik podczas wczorajszej rozmowy z dziennikarzem przy okazji transmisji telewizyjnej został zapytany, czy Tomas Jonasson dostanie 25 proc. za punkt, który zdobył w jednym z wyścigów. Odpowiedział, że się ze swoim zawodnikiem dogada. Nie mówił o tym, że będzie stosować regulamin. Dodał zresztą, że jest przeciwny temu przepisowi. To wygląda momentami naprawdę zabawnie - dodaje nasz rozmówca.

W ocenie Cegielskiego w sprawie dojdzie do kompromisu, ale nie musi oznaczać to, że kontrowersyjny zapis zniknie z regulaminu. - W wielu klubach ekstraligowych są już porozumienia z zawodnikami. Nie chcę mówić, że tak jest w każdym ośrodku, ale w większości na pewno tak. Takie sygnały docierają do mnie od żużlowców. Na podstawie takich umów z pracodawcą stawki będą wyrównywane do stu procent. I tak ma być przy biegach przegranych 1:5, rezerwach i zastępstwach zawodnika. Kluby z wieloma zawodnikami, z którymi w tej sprawie się kontaktowałem, już się dogadały. Wychodzi zatem na to, że kłóciliśmy się z prezesami, którzy głośno krzyczeli, a część z nich i tak podpisała później porozumienia. Można się zastanowić, o co była ta wojna - wyjaśnia Cegielski.

W całym sporze ma się pojawić się wkrótce oficjalny komunikat władz polskiego żużla, który wyjaśni ostatecznie wiele kwestii. - Nieoficjalnie wiemy, że ci zawodnicy, którzy przedłużali kontrakty przed wejściem regulaminu lub mieli wieloletnie umowy, nie będą objęci nowymi regulacjami. A to jest naprawdę spore grono. Do tego dojdą ci, którzy podpiszą porozumienia, o których wspomniałem. Okazuje się, że biliśmy niepotrzebnie pianę - wyjaśnia Cegielski.

Dla naszego rozmówcy temat nie jest jednak do końca załatwiony. - Doszło do pewnej bezczelności, bo porozumień nie ma wielu zawodników, którzy nie odgrywają pierwszoplanowych ról w klubach z niższej ligi. A oni tracą najbardziej. W tym gronie są często juniorzy, którzy w całym meczu zdobywają dwa lub trzy punkty. Oni w dalszym ciągu nie będą mogli pokryć swoich kosztów, bo nie są tak dobrze traktowani - dodaje na zakończenie Cegielski.


Zobacz wideo: Marek Cieślak: Oszczędności? Zacznijmy jeździć po trzy kółka


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×