Martin Vaculik: Proszę was, nie pompujcie balonika

Po ostatnich spotkaniach Get Well Toruń, ze swojej postawy nie mógł być zadowolony Martin Vaculik. W dzisiejszej konfrontacji z Betardem Spartą Wrocław, Słowak zaliczył bardzo udane zawody i przyczynił się do pewnej wygranej swojego zespołu.

Konrad Marzec
Konrad Marzec
WP SportoweFakty / Michał Szmyd

Przed starciem Get Well Toruń i Betardu Sparty Wrocław, sporą niewiadomą była forma Martina Vaculika. Słowak wypadł bardzo blado na torze w Gorzowie, a podczas domowego meczu z Unią Tarnów nie był w stanie wygrać biegu. Jak sam podkreśla - dokonał zmian, których pozytywny skutek wymagał czasu.

- Było lepiej. Było tak jak powinno być. Po pierwsze, Toruń to nie Tarnów i tutaj jest inny tor. W sparingach i treningach szło mi dobrze, w innych warunkach atmosferycznych i to wszystko dobrze wyglądało, ale to nie zmienia faktu, że tutaj pasują inne rzeczy niż w Tarnowie. Dopiero kiedy przyszły mecze, pogoda się zmieniła na taką jaka jest niemal przez cały sezon i wtedy okazało się, że te ustawienia, które miałem do tej pory chociażby w Tarnowie albo na innych torach, to tutaj w Toruniu nie pasują. Nie pasują też w 2016 roku na większości torów. To właśnie dlatego musiałem coś zmienić i zrobiłem to przed meczem w Gorzowie  - komentuje Słowak.

ZOBACZ WIDEO Wanda - Orzeł: świetny start Walaska i riposta gości (źródło TVP)
- Zmieniłem coś, do czego byłem przyzwyczajony przez ostatnie 1,5 roku. Jak coś zmienisz nagle, to nie da się w jeden dzień znaleźć odpowiednich ustawień. Wszystkie mecze pomiędzy Gorzowem, a 19 maja - to były mecze, w których się bałem coś kombinować, jechałem na nowych ustawieniach, ale tak naprawdę byłem zgubiony, bo nie wiedziałem, w którą stronę iść - dodaje.

Po ostatniej wyjazdowej klęsce w Gorzowie, sporo gorzkich słów padło na temat Jacka Gajewskiego. Według Vaculika, to właśnie menedżer jest jednym z głównych autorów przebudzenia całego zespołu i miał również swój poważny udział w przebudzeniu jednego z liderów Aniołów.

- Tą drogą chciałbym podziękować Jackowi Gajewskiemu, Robertowi Kościesze oraz toromistrzowi, że umożliwili mi dwa dni intensywnych treningów na tej nawierzchni, dzięki czemu mogłem zrozumieć moje nowe ustawienia silników. Chciałbym także podziękować Jackowi Gajewskiemu za to, że przez cały ten czas we mnie wierzył i zachował spokój. To nie jest tak, że zawodnik z dnia na dzień zapomina jak jeździć, wytraca agresję i przestaje chcieć wygrywać. Dla mnie to jest śmieszne, każdy z nas chce wygrywać. Wielkie dzięki dla menedżera Gajewskiego, bo jest on dobrym duchem tej drużyny - zapewnia Vaculik.

Wygrana 60:30 z wicemistrzem Polski jest bardzo ważna dla drużyny Get Well Toruń i z pewnością doda jej pewności siebie. Przed Aniołami jednak długa droga, a podstawową weryfikacją ich siły będą mecze wyjazdowe. - Cały czas chcę się dopasować, aby było jeszcze lepiej. Chciałem pochwalić całą drużynę, która pokazała się dzisiaj z bardzo dobrej strony i mocno w nią wierzę. Tylko mówię, proszę wszystkich dziennikarzy, nie pompujcie balonika i nie mówcie o dream-teamach itd. Liga jest tak wyrównana, że każdy może wygrać dosłownie z każdym. Tutaj trzeba podchodzić z chłodną głową, skupić się oraz robić swoje - podsumował Słowak.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Martin Vaculik powróci do wielkiej formy z sezonu 2015?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×