Chomski wspomina pierwsze złoto w DPŚ. "Zdemolowaliśmy rywali"

Drużynowy Puchar Świata w obecnej formule rozgrywany jest od 2001 roku. Pierwsze złoto dla Polski zdobyte zostało jedenaście lat temu we Wrocławiu. Stanisław Chomski wspomina, że jego drużyna zdemolowała wtedy rywali.

Michał Wachowski
Michał Wachowski

W 2005 roku finał odbywał się w stolicy Dolnego Śląska po raz drugi. Cztery lata wcześniej Polska zdobyła tam srebro, a po mistrzostwo świata sięgnęła Australia. Stanisław Chomski przyznaje, że zdobyty przed jedenastoma laty Puchar im. Ove Fundina darzy ogromnym sentymentem. - Można powiedzieć, że to nasza kadra z 2005 roku otworzyła tę bramę i późniejszy worek z medalami. Mieliśmy Tomka Golloba, który nie zdobył jeszcze mistrzostwa świata, ale miał już na koncie sukcesy w Grand Prix. Do światowej czołówki pukał już Jarek Hampel, a w kadrze byli też Piotrek Protasiewicz, Rune Holta czy Grzegorz Walasek. Obiecujący był poza tym młodzieżowiec, Krzysiek Kasprzak, któremu daliśmy szansę w półfinale - wspomina ówczesny selekcjoner, Stanisław Chomski.

Przygotowując zespół do DPŚ, trener ten stanął przed sporym wyzwaniem. - Z perspektywy czasu mogę powiedzieć tak: nie wszyscy w tej kadrze byli dobrymi kolegami i darzyli się wielką sympatią. W 2005 roku finał był jednak w Polsce i cel, jaki przed naszą kadrą postawiłem był jeden: zdobyć Drużynowy Puchar Świata. Powiedziałem zawodnikom, że wszelkie animozje odkładamy na bok i tak też się stało. To była współpraca na każdym szczeblu, począwszy od samych żużlowców, a skończywszy na ich mechanikach. Wraz ze świętej pamięci Szczepanem Bukowskim o to zadbaliśmy. Wszyscy wiedzieli o co jedziemy i determinacja była naprawdę duża. Dało to pozytywny skutek, bo w parku maszyn naprawdę sobie pomagano. Teraz oczywista wydaje się być zasada: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Przed 2005 rokiem nie zawsze tak to jednak wyglądało - zaznacza szkoleniowiec.

Stanisław Chomski wspomina, że nie wszyscy wierzyli w to, że Polacy zdobędą w 2005 roku złoto. Ostatecznie - co podkreśla sam szkoleniowiec - w finale zdemolowali rywali. Przewaga nad wicemistrzem - Szwecją, wyniosła 28 punktów. - Mówiliśmy przed turniejem: jedziemy po złoto, ale niektórzy brali nasze ambitne plany z przymrużeniem oka. Nie brakowało też negatywnych komentarzy z powodu powołania Rune Holty. Okazało się jednak, że nie była to zła decyzja, a sam zawodnik także później, już za kadencji Marka Cieślaka, był przecież do kadry powoływany. Mieliśmy jasne kryteria co do naszego składu. Walasek nie jechał w półfinale w Eskilstunie, ale wrócił na baraż i finał, wypadając bardzo dobrze. W Szwecji zabrakło nam wtedy szczęścia, bo zajęliśmy trzecią lokatę: punkt za Australią i dwa "oczka" za Szwecją. Celowo hamowaliśmy Jarka Hampela, by Tomek Gollob w swoim ostatnim biegu pojechał w roli "jokera".  Ostatecznie przegrał z Adamsem pierwsze miejsce o błysk szprycy i musieliśmy walczyć o awans w barażu. Sam finał we Wrocławiu to już zupełnie inna historia. Składy rywali były mocne, a Szwecję reprezentował choćby Tony Rickardsson. Zdobyliśmy jednak aż 62 punkty, na dobrą sprawę demolując wszystkich rywala. To była spektakularna wygrana i nie wiem, czy później oglądano jakiś tak jednostronny finał. Niczego nie ujmuję oczywiście drużynie trenera Cieślaka. Wygraną rywalizację w Pradze czy finał po deszczu w Lesznie też będziemy wspominać latami - dodaje Chomski.

Obecny trener Stali Gorzów przyznaje, że tak dobry wynik udało się osiągnąć mimo tego, że w 2005 roku plany reprezentacji chciała pokrzyżować pogoda. - Nie była ona naszym sprzymierzeńcem, bo w nocy przed finałem przez Wrocław przeszła ulewa. Nasze plany związane z torem wzięły w łeb. Bardzo pomógł nam jednak Zenek Plech, który był odpowiedzialny za przygotowanie toru z ramienia Polski i koordynował prace przy Ole Olsenie. Oglądaliśmy tylko, jakie ścieżki mogą w czasie zawodów "chodzić" i wszystko sobie na przygotowanej mapie rozrysowaliśmy. Zawodnicy wiedzieli, gdzie mają jeździć, a że znaliśmy tor lepiej niż rywale, świetnie to zdało egzamin. W czasie samych zawodów dobrze współpracował też wrocławski toromistrz. Jak widać wiele czynników wpłynęło na to, że ostatecznie z taką przewagą nad Szwecją i Danią świętowaliśmy zdobycie złotego medalu - wspomina Chomski.

ZOBACZ WIDEO Polonia – Wanda: świetny bieg Mastersa (źródło TVP)


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×