Łukasz Sady: W końcu to była drużyna. Żałuję dwóch transferów

Unia Tarnów godnie żegna się z PGE Ekstraligą. Jaskółki pokonały na własnym torze ROW Rybnik (50:40). - W końcu to była prawdziwa drużyna - mówił po meczu prezes ekipy gospodarzy Łukasz Sady.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
Łukasz Sady WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Łukasz Sady

Unia Tarnów w rywalizacji z ROW-em Rybnik jechała przede wszystkim o honor. Już przed tym spotkaniem było wiadomo, że Jaskółki nie mają szans na uniknięcie ósmej lokaty w PGE Ekstralidze, która oznaczać może spadek do niższej klasy rozgrywkowej. Tarnowianie nie zamierzali jednak odpuszczać rywalowi. Chcieli pożegnać się godnie z kibicami. To im się w stu procentach udało. Drużyna prowadzona przez Pawła Barana i Mirosława Cierniaka pokonała beniaminka 50:40.

- Chcieliśmy pokazać dobry żużel i pożegnać w Tarnowie tegoroczny sezon. Udało się. Ściganie było na wysokim poziomie. Kibice zgromadzeni dość licznie na stadionie na pewno nie żałują, że się na nim pojawili - powiedział w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Łukasz Sady.

Na takie spotkanie prezes tarnowskiego klubu czekał długo. W Unii w końcu nie było słabych punktów. - Warto podkreślić, że nareszcie byliśmy drużyną, a nie zlepkiem zawodników. Taki team chciałem widzieć od początku rozgrywek. Kiedy układaliśmy klocki przed sezonem, to właśnie tak to miało wyglądać. Młodzieżowcy mieli zdobywać u siebie siedem, osiem punktów. Piotrek Świderski i Mikkel Michelsen mieli dokładać po pięć, sześć "oczek". Szkoda, że tak późno to zadziałało. Cieszę się jednak, że w końcu wyszło całej drużynie. Przy olbrzymiej dawce pecha i zbiegów okoliczności, wreszcie dopisało nam szczęście. Pierwszy raz w tym roku nie przeszła nad naszym stadionem żadna burza ani nie spadł deszcz. Zawodnicy mogli spokojnie potrenować, a później odjechać zawody. Dziękuję im za ten mecz. Co dalej? Na pewno będziemy istnieć. Żużel w Tarnowie trwać będzie. Nie potrafię jednak powiedzieć, czy to będzie Ekstraliga czy pierwsza liga. Czas pokaże. Wszystko przed nami - stwierdził Sady.

Przez większość sezonu Unia jednak zawodziła. Szef tarnowskiego klubu przyznaje, że przeprowadzone przed rozgrywkami transfery nie okazały się dobrymi ruchami. - Można powiedzieć, że żałuję transferów Świderskiego i Michelsena, o ile można rozpatrywać to w takich kategoriach. Nie zawsze transfer okazuje się strzałem w dziesiątkę. Tak stało się w tym roku w naszym przypadku. Nikt nie jest w stanie do końca przewidzieć, jak dany zawodnik będzie punktować. Najlepszym przykładem jest Unia Leszno. To mistrz Polski, na papierze mieli doskonały skład, a widać jak to się skończyło. Taki jest ten sport, na tym polega jego specyfika i urok - dodał na zakończenie Sady.


ZOBACZ WIDEO Piotr Myszka: Nie mam sobie nic do zarzucenia (źródło TVP)


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×