Słuszna roszada w ROW-ie Rybnik. Głodny w miejsce wypalonego
ROW Rybnik pożegnał się z Andreasem Jonssonem, a w jego miejsce zakontraktowano innego Szweda - Fredrika Lindgrena. - Podoba mi się ta roszada. Lindgren, który wraca do Ekstraligi, ma więcej do zaoferowania - mówi Zenon Plech.
Andreas Jonsson ma za sobą mizerny sezon w PGE Ekstralidze. Doświadczony zawodnik był kontraktowany przez beniaminka, by być obok Grigorija Łaguty jednym z liderów zespołu. Ostatecznie osiągnął średnią biegopuntową 1,569, a lepiej spisywało się trzech innych seniorów.
Były żużlowiec, Zenon Plech nie dziwi się, że Szwedowi po zaledwie jednym roku współpracy podziękowano. W minionym sezonie wyglądał na wypalonego. - Andreas to solidny zawodnik, który przed laty swoją jazdą potrafił oczarowywać publiczność. Miniony sezon w jego wykonaniu był jednak naprawdę dużym rozczarowaniem. To nie przypadek, że zawodził w Ekstralidze, bo nie wiodło mu się także w innych zawodach, na czele z Grand Prix. Zajął tam odległą lokatę i poza pojedynczymi przebłyskami, niczego nie pokazywał - zaznacza Plech.
Dla obu Szwedów sezon 2017 może być rokiem prawdy. Jonsson spróbuje odbudować się w barwach Eko-Dir Włókniarza. Dla Lindgrena może być to z kolei ostatnia szansa, by zakotwiczyć na dłużej w PGE Ekstralidze. - Fredrik musi zrobić to, czego nie udało się Jonssonowi, czyli sprostać roli jednego z liderów. Jeśli wzniesie się na poziom, który potrafi prezentować w Gand Prix, to w ROW-e będą z niego zadowoleni - kwituje Zenon Plech.
ZOBACZ WIDEO Żużlowe transfery - zobacz, co cię ominęło!KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>