Hit i kit. Fogo Unia prawie idealna. Jest tylko jedno "ale"

Podsumowujemy okno transferowe, w którym punktujemy najlepsze i najgorsze posunięcia klubów na giełdzie. W Fogo Unii hitem był bez wątpienia transfer Janusza Kołodzieja. Problemem może okazać się liczba zawodników startujących w Grand Prix.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka

Fogo Unia Leszno ma za sobą fatalny sezon 2016, o którym na pewno chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Nic więc dziwnego, że tegoroczne rozgrywki wymusiły w zespole zmiany. Po spadku Unii Tarnów z PGE Ekstraligi z leszczyńskim klubem od razu łączony był Janusz Kołodziej, dla którego był to naturalny kierunek. Jego sprowadzenie do Leszna można uznać za hit. Tak samo można powiedzieć o całej formacji seniorskiej drużyny, którą będzie prowadzić Piotr Baron.

Poza Kołodziejem w Lesznie są jeszcze: Nicki Pedersen, Peter Kildemand, Emil Sajfutdinow, Grzegorz Zengota i Piotr Pawlicki. Każdy z tych żużlowców w innym klubie mógłby być zdecydowanym liderem lub jednym z zawodników prowadzących parę. W przypadku kontuzji jednego z seniorów Byki są zabezpieczone najlepiej. Takiej ławki jak w Lesznie nie będzie w żadnym innym ekstraligowym klubie. Do tego należy dodać juniorów. Przed tegorocznym sezonem mówiło się, że w Lesznie mogą mieć najsłabszą formację młodzieżową. Unia postawiła jednak na "swoich", którzy zebrali bardzo wiele doświadczeń. Poza tym, kilku czołowych juniorów innych ekip przechodzi do grona seniorskiego. Unia może teraz zebrać owoce ubiegłorocznej decyzji. Z leszczyńskim duetem może na ten moment równać się tylko ten wrocławski. A mogło być jeszcze lepiej, gdyby został Daniel Kaczmarek. Mamy zatem zespół kompletny, w którym na pierwszym rzut oka nie ma słabych punktów.

Naszym zdaniem jednym z problemów leszczyńskiego zespołu w sezonie 2016 było Grand Prix, w którym startowała trójka żużlowców (Kildemand, Pedersen i Pawlicki). Uwagę zwracał również na to nasz ekspert Marian Maślanka, który w jednym z felietonów pisał o anatomii problemów Fogo Unii. I trudno nie przyznać mu racji. Każdy z wymienionej trójki miał ze startami w cyklu wielkie nadzieje. Wiele obiecywali sobie zwłaszcza Kildemand i Pedersen. Kiedy im nie szło, problemy zaczęły rzutować również na występy w PGE Ekstralidze. Początkowo łatwo nie było również Pawlickiemu.

W przyszłym roku w tej kwestii nic się nie zmieni. Do walki o tytuł mistrza świata wraca Sajfutdinow, dziką kartę dostał Pedersen, a w cyklu utrzymał się Pawlicki. Menedżer Piotr Baron będzie mieć nerwowe soboty. Jeśli zawodnicy będą jeździć cało i zdrowo, to w porządku. W przeciwnym razie, mogą zacząć się schody.

Niektórzy martwią się o atmosferę w Fogo Unii, którą miało zepsuć pozostanie w zespole Pedersena. Menedżer Byków ma rzeczywiście wyzwanie. Nikt nie będzie zadowolony z siedzenia "na ławie". Z drugiej strony w PGE Ekstralidze trzeba liczyć się z kontuzjami, a akurat Fogo Unia jest zabezpieczona najlepiej. Nie dziwimy się zatem, że w Lesznie skorzystali z nadarzającej się okazji i utrzymali w zespole Nickiego. Mają zespół prawie idealny. Na papierze nie widać w nim ani jednego słabego punktu. To naszym zdaniem główny kandydat do złota.


ZOBACZ WIDEO FOGO Unia Leszno przed sezonem 2017


KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>
Czy zgadzasz się, że Fogo Unia to główny kandydat do złota?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×