Wybrzeże chciało rozbić toruński duet. Zdunek miał ochotę porwać trenera
W sezonie 2016 drużynę Get Well prowadziły dwie osoby o odmiennych charakterach. Postawianie obok siebie Jacka Gajewskiego i Roberta Kościechy było, jak próba połączenia ognia z wodą. Udana próba. W tym roku panowie będą kontynuowali współpracę.
W minionych rozgrywkach PGE Ekstraligi Get Well Toruń był prowadzony przez duet Jacek Gajewski - Robert Kościecha. Wiadomo, że kluczową rolę odgrywał ten pierwszy. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że Kościecha doskonale uzupełniał Gajewskiego. Drużyna zaczęła "żyć", w parkingu pojawiło się więcej entuzjazmu.
- W mojej ocenie Robert jest idealnym uzupełnieniem Jacka Gajewskiego. Oni mocno się różnią. Jeden jest spokojny i wyważony, a drugi pełen energii. To komplementarny zestaw - ocenie nasz ekspert Jacek Frątczak.
Jacek Gajewski ze wsparcia Kościechy jest bardzo zadowolony. Współpraca układa się dobrze, a to wcale nie było od początku takie pewne. Menedżer Get Well jest człowiekiem wymagającym. Od swoich współpracowników oczekuje przede wszystkim znakomitego przygotowania merytorycznego. - Przyznam, że przez ostatni rok z Robertem całkiem nieźle się dotarliśmy - tłumaczy Gajewski. - Byłem zresztą o to spokojny, bo znałem jego charakter i podejście do swoich obowiązków. On jeździł przecież w drużynach, które prowadziłem - dodaje menedżer Get Well.
ZOBACZ WIDEO Od dziecka marzył o tym, żeby zostać kapitanemKościecha w Toruniu ma dużo do powiedzenia, zwłaszcza w tematach związanych ze szkoleniem młodzieży. - Bardzo mocno mnie odciążył. Na Roberta spadły wszystkie sprawy szkolenie, a więc między innymi wyjazdy na imprezy młodzieżowe - podkreśla Gajewski. - Dla młodzieży jest autorytetem, bo jeździł i był naprawdę dobrym zawodnikiem. Wpływu na to jak jechali Hancock czy Holder pewnie nie miał, ale młodzieży z pewnością wiele pomógł - zauważa Frątczak.
O tym, że Kościecha był skuteczny świadczy również zainteresowanie jego pozyskaniem ze strony innych klubów. Zaufać chciało mu między innymi Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk, które widziało w nim pierwszego trenera zespołu. - Wcale się im nie dziwię. Inna sprawa, że Robert dobrze zrobił. Pozostanie w Toruniu było naturalnym wyborem zarówno z jego strony jak i klubu - przekonuje Frątczak. - Byłem spokojny o jego przyszłość w Toruniu, bo wiele o tym rozmawialiśmy. Robiliśmy to szczerze, bo zbyt długo się znamy, żeby unikać pewnych tematów. Robert był ze mną w stałym kontakcie i zapewniał mnie, że chcę zostać w klubie. Nie miałem obaw, że odejdzie - dodaje Gajewski. - Uważam, że to jeden z trenerów, do którego może należeć przyszłość. Jestem przekonany, że niebawem samodzielnie poprowadzi drużynę ekstraligową lub pierwszoligową - podsumowuje Frątczak.
Follow @J_Galewski
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>