Piotr Pawlicki: Miałem chwile zwątpienia. Myślałem, że Grand Prix nie jest dla mnie

Piotr Pawlicki w poprzednim sezonie zdobył złoty medal DPŚ, zaliczył kilka udanych występów w Grand Prix, a mimo tego, roku 2016 nie zalicza do udanych. Wciąż rozpamiętuje porażkę z Fogo Unią Leszno. Jazda dla Byków jest dla niego priorytetowa

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Piotr Pawlicki WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Piotr Pawlicki

WP SportoweFakty: Szóste miejsce w debiucie w Grand Prix to bardzo dobry wynik. Jakie były pana odczucia po sezonie 2016? Satysfakcja z tej szóstej pozycji czy też może po kilku dobrych rundach apetyty były jeszcze większe?

Piotr Pawlicki: Odczucia po sezonie miałem mieszane. Najważniejsze, że skończyłem go cało i zdrowo, bo po drodze miałem trochę upadków, w tym także takich, które nie wyglądały zbyt ciekawie. Generalnie sezon był dla mnie ciężki. Niezła jazda w Grand Prix, a w lidze kompletna klapa.

Ale pewnie wyniósł pan z niego sporo nauki? Lekcje w Grand Prix były bezcenne, tym bardziej, że pracę domową odrobił pan wzorowo...

- Na pewno zebrałem doświadczenie. Po słabszym początku w Grand Prix, później regularnie osiągałem dwucyfrową zdobycz punktową, może poza Melbourne, gdzie wywalczyłem 9 punktów. Pierwsze rundy były dla mnie ciężkie. Chyba dla większości debiutantów początki są trudne, no może poza Emilem Sajfutdinowem czy Bartoszem Zmarzlikiem, którzy od razu zdobyli medale.

Zaskoczył pana czymś cykl Grand Prix?

- Generalnie, wchodząc do cyklu SGP, trudno przewidzieć, czego się spodziewać. Niby wszystko jest to samo. Ci sami zawodnicy, z którymi rywalizuje się w lidze, a jednak ścigając się z nimi w Grand Prix jest trudniej. Mając w wyścigu za rywali trzech asów, naprawdę jakikolwiek błąd powoduje, że przyjeżdża się do mety jako ostatni.

ZOBACZ WIDEO Fatalny błąd sędziego i sensacja. Zobacz skrót meczu Real Betis - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]

W sezonie 2017 łatwiej nie będzie, bo stawka wydaje się być jeszcze mocniejsza?

- Oczywiście. Do cyklu doszli klasowi zawodnicy i naprawdę będzie strasznie ciężko. Zapowiada się mocny i wyrównany sezon. Tym bardziej zależy mi na tym, żeby wejść odpowiednio w rywalizację. Nie udało mi się tego zrobić w 2016 roku, bo zima trochę mnie wtedy wykończyła. Wszystko musiałem sobie poukładać w głowie. W pewnym momencie miałem chwile zwątpienia.

To znaczy?

- Nie to, że nie miałem motywacji, ale stwierdziłem, że Grand Prix chyba nie jest dla mnie. Zacząłem dużo myśleć, pracować z mechanikami nad sprzętem. Do tego pomógł mi mój brat, Przemek i wróciłem na właściwe tory. Dotyczyło to jednak głównie cyklu Grand Prix, bo w PGE Ekstralidze zawaliłem kompletnie. To nie był mój sezon. Wyniki były znacznie słabsze od poprzedniego. Mam nadzieję, że rok 2017 będzie dużo lepszy.

W przypadku niektórych zawodników awans do cyklu SGP odbił się właśnie negatywnie na wynikach w lidze. U pana nie było podobnego związku?

- Nie. Myślę, że nie miało to absolutnie nic wspólnego z występami w Grand Prix. Może inni zawodnicy tak mieli. Ja praktycznie przez całą karierę, nie licząc jednego sezonu w Pile, jeżdżę dla Unii Leszno, dla mojego klubu i rodzinnego miasta. Tutaj nie ma mowy o tym, by przyjechać nawet zmęczonym po Grand Prix i nie dawać z siebie wszystkiego.

Organizmu jednak się nie oszuka...

- Jazda u siebie w domu daje dodatkowego powera. Nawet, jak człowiek jest zmęczony, ale pomyśli się, że jedzie się dla swojego klubu i własnych kibiców, to siły wracają. Nie wiem, czy inni zawodnicy tak mają, ale mnie dreszcze przechodzą, kiedy widzę na trybunach ludzi, których znam na co dzień. Oni przychodzą na stadion, by nas dopingować i cieszyć się zwycięstwami. Jak można dla nich nie wygrywać?

Kup bilet na PZM Warsaw FIM Speedway Grand Prix of Poland. KLIKNIJ i przejdź na stronę sprzedażową! ->

Czy Piotr Pawlicki odjedzie w 2017 roku w PGE Ekstralidze lepszy sezon niż poprzednio?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×