Maksym Drabik: O kontuzjowanej nodze zapomniałem. Rozpoczynam nowy etap!

Za Maksymem Drabikiem wymagająca zima, która w pełni była poświęcona rehabilitacji poważnie kontuzjowanej nogi. Teraz młodego żużlowca czeka odrabianie zaległości.

Mateusz Kędzierski
Mateusz Kędzierski
Maksym Drabik WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Maksym Drabik

Maksym Drabik to syn byłego wybitnego żużlowca - Sławomira Drabika. Utalentowany 19-latek w ostatni dzień maja 2016 roku doznał poważnej i zarazem pechowej kontuzji. W swoim debiucie w lidze szwedzkiej złamał nogę w trzech miejscach (udo, podudzie, kostka). Przeszedł kilkumiesięczną i wymagającą rehabilitację. Pojawił się na torze żużlowym jeszcze pod koniec zeszłego sezonu, ale podczas jazdy czuł duży dyskomfort. Później pojawiły się komplikacje. Na szczęście teraz młody żużlowiec rozpoczyna nowy rozdział w swojej karierze.

WP SportoweFakty: Dlaczego nie udało się panu wziąć udziału w styczniowym zgrupowaniu kadry w Szklarskiej Porębie?

Maksym Drabik: Na przeszkodzie stanęła choroba i bardzo tego żałuję. Chciałem dołączyć do chłopaków na dwa, trzy ostatnie dni obozu, ale po konsultacji z doktorem zrezygnowałem z tego pomysłu. Przekonał mnie, żebym nie jechał ze względu na ewentualne powikłania. Choroba mogłaby się przeciągnąć nie o tydzień, ale o miesiąc. Ze zgrupowania kadry musiałem zrezygnować, ale ważne, że udało mi się uczestniczyć w obozie Betardu Sparty Wrocław, który w późniejszym terminie odbył się w Szklarskiej Porębie.

Z tego co mi wiadomo, miał już pan okazję do uczestnictwa w obozie kadry.

- Tak. Rok temu byłem obecny na całym obozie kadry. Mam same miłe wspomnienia. Pomału wkraczam w świat żużla, więc cieszę się, że mogłem wtedy wszystkich bliżej poznać i wspólnie z nimi trenować. Pamiętam, że atmosfera była świetna.

A jak spędzał pan czas wolny tej zimy?

- Strasznie długo borykałem się z rehabilitacją w Rehasport w Poznaniu. Trwała aż trzy miesiące i pokrzyżowała mi plany na całą zimę i okres przygotowawczy. Przez nią nie znalazłem czasu na małe rozluźnienie i wakacje. Cieszę się, że wznowiłem jazdę na motorze żużlowym jeszcze w minionym sezonie. To był mój priorytet. Początki nie były łatwe, ale ja czułem się na siłach. Nie udało mi się wystartować w zawodach, ale dobrze, że pojeździłem na treningach.

Z powodu kontuzji musiałem mieć indywidualny tok przygotowań. Po zakończeniu rehabilitacji nie miałem chwili wytchnienia. Przyjechałem do Częstochowy po trzech miesiącach spędzonych w Poznaniu. Od razu zacząłem trenować. Jak nie jeździłem na torze, to biegałem i chodziłem na siłownię. Później rozpocząłem przygotowania ze swoją drużyną we Wrocławiu. Trenowaliśmy pod okiem Mariusza Cieślińskiego, który nawet na chwilę nie dał nam złapać większego oddechu. Ogólnie rzecz biorąc, to była dla mnie owocna zima. Przepracowałem ją na tyle ciężko, na ile mogłem, na pewno solidnie. Cieszę się bardzo, że już minęła, bo bardzo mi się dłużyła. Miniony sezon pozostawił we mnie wielki niedosyt.

ZOBACZ WIDEO: Siedziała w więzieniu, poniżała rywalki. Teraz zmierzy się z polską mistrzynią

A czy oszczędzał się pan podczas zgrupowania Betardu Sparty? Mógł pan liczyć na ulgowe traktowanie?

- Nie chciałem, żeby trenerzy traktowali mnie ulgowo, ale w przeszłości pojawiły się komplikacje z tą nogą. Informowano mnie, że w fazie początkowej rehabilitacji nie będę mógł iść biegać w teren. Nie byłem w stanie robić większości zadań. Po prostu fizycznie mi ta noga nie pozwalała, choć bardzo chciałem. Ściśle współpracowałem z Mariuszem Cieślińskim, więc wiedziałem w jaki sposób zastąpić ćwiczenia, których nie mogłem wykonywać. Jak wspomniałem, razem z Mariuszem ustaliliśmy dla mnie indywidualny tok treningów aż do połowy zimy. Później odbudowałem tę nogę i z dnia na dzień czułem się znacznie lepiej. Zarówno na sali gimnastycznej, jak i w terenie, w bieganiu i innych sportach, które trenowałem. Widzę olbrzymi progres w stosunku do tego, co było pół roku temu.

Czy mięśnie w kontuzjowanej nodze się odbudowały?

- Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć. Z tym musimy się borykać nawet kilka tygodni czy miesięcy. Nie chcę, żeby ten temat się za mną ciągnął. Chcę rozpocząć nowy etap. Już o tej nodze nie pamiętam.

Co trzeba zrobić, by po ciężkiej kontuzji wrócić na tor z czystą głową, bez blokady psychicznej?

- Przede wszystkim trzeba mieć blisko swoją rodzinkę i przyjaciół. Naprawdę bardzo mi pomogli i wspierają mnie do teraz. To jest ważne, żeby czasami móc zapomnieć o problemach i z kimś porozmawiać. Od samego początku był przy mnie mój tato. Wspierał mnie cały czas i mi bardzo pomógł. Widziałem, że przejmował się moją kontuzją. Na jego wsparcie będę mógł liczyć do końca życia. Jest moim mentorem i wzorem do naśladowania. Biorę z niego przykład i to się nie zmieni.

Wiem, że zrezygnował pan z jazdy na motocrossie z powodu dyskomfortu. A jak się pan czuł na motorze żużlowym podczas pierwszych treningów w Ostrowie?

- Nie mogłem się doczekać pierwszych kółek w tym roku. Pomału wjeżdżam się w sezon. Przygotowuję się mentalnie i fizycznie oraz dogrywam sprawy sprzętowe. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży i pójdzie w dobrym kierunku, ale nic nie będę wróżył, jak będzie w sezonie. Przekonamy się po pierwszych sparingach i meczach.

Czy czuł pan dyskomfort podczas jazd w Ostrowie?

- Nie. Po rehabilitacji w Poznaniu, gdy zacząłem jeździć na motorze pod koniec zeszłego sezonu, czułem ogromny dyskomfort. Noga mi dokuczała. Ale w tym sezonie zupełnie inaczej to wyglada, czuję się zdecydowanie pewniej i nie mam już problemu z tą nogą. Gdy wyjeżdża się na tor, zakłada się kask i gogle, to dla mnie reszta traci znaczenie. Skupiam się wyłącznie na taśmie, torze i moim motorze.

Na następnej stronie dowiesz się m.in. jak Maksym Drabik ocenia współpracę z trenerem Rafałem Dobruckim oraz co sądzi o potencjale młodzieżowej reprezentacji Polski.

Czy spodziewasz się, że Maksym Drabik będzie w tym roku najskuteczniejszym juniorem w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×