Jacek Frątczak: Utrzymanie Get Well będzie, jak wejście na Mount Everest (rozmowa)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak
WP SportoweFakty / Tomasz Sieracki / Na zdjęciu: Jacek Frątczak
zdjęcie autora artykułu

Get Well przegrał w Rybniku (41:49), ale zdobył punkt bonusowy, który przybliża toruński zespół do utrzymania. Jacek Frątczak, menedżer zespołu, mówi jednak o trudnościach. - Dla mnie ta praca jest prawdziwą próbą charakteru - oznajmia.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Get Well przegrał, ale chyba może pan powiedzieć, że macie zespół.

Jacek Frątczak, menedżer Get Well Toruń: Nie wiem, czy już to mamy. Pracujemy jednak mocno nad team-spirit i cieszę się, że są pierwsze tego efekty. Zawsze powtarzam, że na wszystko trzeba ciężko pracować. Inna sprawa, że nie do końca nam się w Rybniku udało. Podkreślałem, że jedziemy po wygraną i nie żartowałem. Kiedy jednak straciłem Pawła Przedpełskiego, to nie mieliśmy już trzech kluczowych zawodników. Walczyliśmy jednak do samego końca. Kiedy sytuacja odwróciła się na naszą niekorzyść, to stwierdziłem, że koncentrujemy się na bonusie. Mogliśmy ryzykować, ale nie chciałem tego robić.

Chce pan powiedzieć, że celowo odpuścił pan taktyczne manewry w 13. biegu, gdzie mogliście celować w przegraną 2:4 i lepiej ustawić sobie taktycznie wyścigi nominowane.

Była pełna świadomość rezygnacji z tego zagrania. Długo dyskutowaliśmy o tym z całym sztabem szkoleniowym, ale ja potrafię słuchać i przyjąłem argumenty, że to nie jest moment na podejmowanie wielkiego ryzyka. Zresztą, widząc jak rozpędzili się gospodarze, uznałem że już za wiele nie uda się zrobić. W naszej sytuacji jeden punkt, to też jest coś dużego.

ZOBACZ WIDEO Artur Siódmiak wielkim fanem żużla (WIDEO)

A ten bonus w Rybniku wystarczy wam do utrzymania? Musicie teraz wygrać z GKM-em Grudziądz. Zrobicie to?

Nie wiem, bo to nie jest proste pytanie. Nie w naszej obecnej sytuacji kadrowej, kiedy nie ma Hancocka, Miedzińskiego, a teraz jeszcze kontuzji doznał Przedpełski. Nie wiem co z nimi będzie? Nie wiem, który z nich pojedzie w ostatniej kolejce. Powiem szczerze, że dla mnie praca w Get Well to próba mierzenia się z własnym charakterem, bo jest naprawdę niezwykle ciężko. Już dawno nie miałem takiej krzywej, gdy idzie o wspinanie się do celu.

Rozumiem, że utrzymanie będzie można porównać do wejścia na Mount Everest?

Zdecydowanie tak. Jak zostaniemy w PGE Ekstralidze, to zdobędziemy najwyższy szczyt świata. Na razie jednak czekam na komunikat od Pawła. W poniedziałek rano będzie na konsultacji u doktora Damiana Janiszewskiego. Po tej wizycie będę mądrzejszy i zacznę robić plan na ostatnie spotkanie.

Przemysław Termiński, właściciel Get Well, napisał na Facebooku, że Lindgren celowo załatwił Przedpełskiego. Jakiś komentarz?

Proszę pytać pana Przemysława o te słowa, niech rozwija myśl. Ja nie zwykłem komentować wypowiedzi przełożonych, bo jest jakiś ład korporacyjny i tego się trzymam. Nawet nie wiem, jak ta cała sytuacja na torze wyglądała. Skoro jednak Paweł Słupski, być może najlepszy sędzia w Ekstralidze, uznał że Fredrikowi należy się kartka, to znaczy, że musiało być ostro. A swoją drogą, to dodam, że bardzo cieszą mnie punkty Igora Kopća-Sobczyńskiego oraz to, że byliśmy w Rybniku wszyscy razem, bo kontuzjowani Miedziński i Hancock przyjechali na mecz i pomagali kolegom. To się liczy.