W Rzeszowie działy się cyrki. Tarnowianin jechał pod prąd!

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Piotr Pióro
WP SportoweFakty / Tomasz Madejski / Na zdjęciu: Piotr Pióro
zdjęcie autora artykułu

Podczas IV rundy Nice Cup na torze w Rzeszowie działy się prawdziwe cyrki. Wszystko za sprawą 7. gonitwy dnia, która miała niecodzienny przebieg. Piotr Pióro w pewnym momencie zaczął jechać pod prąd!

Piotr Pióro najlepiej wyszedł spod taśmy i szybko objął prowadzenie. Ale tarnowianin na usługach Arge Speedway Wanda Kraków na wyjściu z pierwszego łuku nie opanował swojego motocykla i zapoznał się z rzeszowską nawierzchnię. Po chwili jednak wstał i chciał kontynuować bieg. Wtedy zaczął się prawdziwy cyrk.

[tag=62889]

Kamil Kiełbasa[/tag], Jarosław Krzywosz i Elvis Avgucevics, którzy uzupełniali stawkę 7. wyścigu nagle momentalnie zwolnili. - Zawodnicy myśleli, że ja przerwałem wyścig, ale nic takiego nie zrobiłem, bo Pióro bardzo szybko wstał - tłumaczy nam Tomasz Proszowski, arbiter rzeszowskiej rundy Nice Cup.

Zwalniających kolegów zobaczył Pióro, który na przeciwległej prostej postanowił zawrócić do parku maszyn. Tymczasem w międzyczasie: Kiełbasa, Krzywosz i Avgucevics zorientowali się, że wyścig jest kontynuowany. Odkręcili więc manetki gazu i rozpędzili swoje motocykle do maksymalnej prędkości.

Na początku drugiego okrążenia Pióro został prawie staranowany. Dopiero w ostatniej chwili zjechał z toru. - Czegoś takiego jeszcze nie widziałem - dodaje sędzia Proszowski. Czołowe zderzenie było o krok. Aż strach pomyśleć jakie mogły być tego skutki. Dobrze, że nikomu nic się nie stało.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga: rybnicki #SmakŻużla

Źródło artykułu: