Żużel w południe niekorzystny dla klubów 2. ligi. Telewizja oznacza straty?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: David Bellego na czele
WP SportoweFakty / Karol Słomka / Na zdjęciu: David Bellego na czele
zdjęcie autora artykułu

Polscy eksperci ds. marketingu sportowego oceniają wartość 2. Ligi Żużlowej, o której staje się coraz głośniej, m.in. ze względu na znane wszystkim kibicom nazwiska. Czy to atrakcyjny produkt telewizyjny? Zdania są podzielone.

W tym artykule dowiesz się o:

Greg Hancock, Tomasz Jędrzejak, Damian Baliński i Sebastian Ułamek - tych nazwisk nie trzeba przedstawiać żadnemu kibicowi speedwaya w naszym kraju. Co łączy tych zawodników? Wszyscy będą w przyszłym sezonie jeździć na poziomie 2. Ligi Żużlowej. A to tylko niektórzy ze znanych żużlowców. Kluby startujące w przyszłorocznych rozgrywkach zbudowały solidne składy i wszystko wskazuje na to, że to będzie najlepszy jakościowo sezon w historii najniższej żużlowej klasy rozgrywkowej w Polsce. Gdy dodamy do tego ekscentrycznego właściciela Stali Rzeszów oraz połączenie sił Kolejarza Rawicz z Fogo Unią Leszno, to otrzymujemy naprawdę interesujący produkt, który może zainteresować kibiców czarnego sportu z całego kraju. Czy kluby osiągną z tego realną korzyść?

Rosnący potencjał

[b]

[/b]Paweł Chmielowski, prezes agencji analityki sportowej Sport Analytics, podkreśla, że to może być bardzo ważny sezon dla klubów spoza PGE Ekstraligi. - Barwne postacie zawsze pozytywnie wpływają na koloryt rozgrywek, a takich w przyszłym sezonie nie będzie brakowało. Jestem przekonany, że choćby dzięki obecności 4-krotnego mistrza świata, Grega Hancocka, zdecydowanie więcej kibiców będzie przyglądało się rozgrywkom na najniższym szczeblu. Gdy dodamy to tego pierwszą w Polsce kooperację dwóch klubów na linii Unia Leszno - Kolejarz Rawicz, to możemy się spodziewać, że zainteresowanie niższymi ligami w Polsce może być rekordowe - mówi Chmielowski.

Duże zainteresowanie kibiców z całej Polski oraz potencjalnie rosnąca frekwencja na stadionach może być szansą dla klubów na zwiększenie wpływów do budżetu. - To jest dobry moment na to, aby 2. Liga Żużlowa znalazła sponsora tytularnego, dzięki któremu wszystkie kluby na tym poziomie rozgrywkowym dostaną zastrzyk pieniężny pozwalający utrzymać poziom w przyszłych sezonach - mówi Andrzej Soboń, Account Execoutive w agencji marketingu sportowego Arskom Group. - Należy jednak pamiętać, że potencjalny inwestor musi zobaczyć wymierną korzyść i zmierzyć opłacalność. Żużel w Polsce jest bardzo popularny, ale niestety głównie w regionach, dlatego największym wyzwaniem dla klubów oraz włodarzy ligi powinno być poszerzenie ogólnopolskiej społeczności fanów czarnego sportu - dodaje Soboń.

Czy to produkt telewizyjny?

Prezesi klubów jednak częściej niż o pozyskaniu sponsora tytularnego ligi mówią o pozyskaniu partnera telewizyjnego. Media w minionym sezonie transmitowały m.in. mecze PGE Ekstraligi, Nice 1.LŻ, reprezentacji Polski czy lig zagranicznych. Podobnie będzie również w przyszłym sezonie. Czy w takim wypadku prawa do transmitowania 2. Ligi Żużlowej są dla nich wartościowe?

- Trudno to jednoznacznie oszacować - mówi Paweł Chmielowski. - Dzięki współpracy z firmą Newspoint dokonaliśmy oceny wygenerowanego ekwiwalentu reklamowego zespoły 2. Ligi Żużlowej w zeszłym sezonie w okresie od kwietnia do września 2017 roku. Kwota ta przekroczyła ponad 15 mln złotych, co jest bardzo dużym wynikiem biorąc pod uwagę, że brakowało tam gwiazd tego sportu czy innych czynników, które będą w tej lidze w przyszłym sezonie. Możemy więc założyć, że wartość reklamowa w sezonie 2018 będzie jeszcze większa. To powoduje, że zarówno telewizje, jak i potencjalni sponsorzy mają o czym myśleć - dodaje Chmielowski ze Sport Analytics.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź prezentuje się coraz lepiej! Zobacz na jakim etapie jest budowa [color=#000000]

[/color]

Duży ekwiwalent reklamowy, czyli szacowana wartość reklamowa, którą należałoby wydać, aby trafić do tych samych kibiców żużla, powoduje, że rosną również oczekiwania prezesów 2. ligi. Ich nastawienie jednak studzi ekspert agencji Arskom Group - Rozumiem argumenty włodarzy klubów, ale ich oczekiwania finansowe do science fiction - komentuje Andrzej Soboń. - Jeśli telewizje płacą za prawa do Nice 1. Ligi Żużlowej około 3 mln złotych za trzyletni kontrakt to cena za 2. Ligę Żużlową na pewno nie przekracza miliona złotych za sezon. Moim zdaniem, obecnie żadna telewizja nie jest w stanie zapłacić takich pieniędzy za ten produkt. Należy wziąć pod uwagę, że na najniższym poziomie produkt ten jest mocno regionalny, a do tego terminarz meczów musiałby być bardzo dobrze zaplanowany, aby nie kolidować z PGE Ekstraligą i Nice 1. Ligą Żużlową - dodaje Soboń.

Retransmisje jedynym rozwiązaniem... ale czy dobrym?

Mówiąc o prawach telewizyjnych do 2. Ligi Żużlowej dużo mówi się również o tym, w jaki sposób miałaby zostać przeprowadzona transmisja. Standardowym rozwiązaniem jest przeprowadzenie transmisji na żywo, jednak w tym przypadku to nie jest takie proste. Polskie stacje telewizyjne przeprowadzają tzw. live ze spotkań pozostałych polskich lig żużlowych i terminy nie mogą na siebie nachodzić. Powoduje to, że dla najniższej klasy rozgrywkowej nie ma już miejsca.

- Jednym z wolnych terminów na przeprowadzenie transmisji na żywo jest niedzielne południe. Nie jest to jednak dobre rozwiązanie zarówno dla telewizji, jak i dla klubów. Biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze badania kibiców żużlowych, które przeprowadziliśmy dla Naturalnej Medycyny PSŻ Poznań, jak i kibiców innych dyscyplin (m.in. Lecha Poznań i Wisły Kraków) jednym z głównych czynników uniemożliwiających dotarcie na mecz są obowiązki rodzinne i pracownicze. Kibic żużla jest typem konserwatywnym i niedzielne południe woli spokojnie celebrować z rodziną w domu przy stole, podczas spacerów czy też kościele. Dopiero godziny popołudniowe do idealny moment by ruszyć z familią do świątyni żużla - komentuje Paweł Chmielowski.

Drugą z opcji współpracy ze stacjami telewizyjnymi są retransmisje. W kuluarach mówi się, że jednym z terminów jest poniedziałkowe popołudnie i to właśnie wtedy kibice żużla z całej polski mogliby śledzić powtórki meczów 2. Ligi Żużlowej. Jednak czy oglądanie meczu, o którym już wszystko wiadomo będzie atrakcyjny dla kibiców czarnego sportu?

- To mija się z celem. Żyjemy w czasach mediów społecznościowych, rozwoju technologii i przyzwyczajenia do tego, że wszystko dzieje się "tu i teraz". Powtórki są mało interesujące dla kibiców. Obawiam się, że oglądalność byłaby liczona maksymalnie w setkach, nawet nie w tysiącach - podsumowuje Andrzej Soboń.

Wartość ekwiwalentu reklamowego klubów 2. Ligi Żużlowej w sezonie 2017. Dane dostarczone przez firmę Newspoint.

<strong>Klub</strong> <strong>Portale</strong> <strong>Media społecznościowe</strong> <strong>Razem</strong>
GTM Start Gniezno2 549 099 zł20 037 zł2 569 136 zł
Kolejarz Rawicz1 767 332 zł28 311 zł1 795 643 zł
KSM Krosno2 963 496 zł19 478 zł2 982 974 zł
Naturalna Medycyna PSŻ Poznań2 140 029 zł50 560 zł2 190 589 zł
Speed Car Motor Lublin2 766 716 zł39 017 zł2 805 733 zł
Stal Met Kolejarz Opole1 279 790 zł9 913 zł1 289 703 zł
TŻ Ostrovia Ostrów1 416 833 zł4 007 zł1 420 840 zł
SUMA14 883 295 zł171 323 zł15 054 618 zł
Źródło artykułu: