Jan Krzystyniak: Sędziowie największym problemem PGE Ekstraligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jan Krzystyniak
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Jan Krzystyniak
zdjęcie autora artykułu

- Największym problemem w polskiej PGE Ekstralidze jest sędziowanie - mówi Jan Krzystyniak, krytykując polskich arbitrów, między innymi za bardzo częste przerywanie wyścigów po tzw. lotnym starcie.

W tym artykule dowiesz się o:

Niemal w każdej kolejce PGE Ekstraligi mamy do czynienia z co najmniej jedną kontrowersyjną decyzją arbitra. Dlaczego tak się dzieje? Jan Krzystyniak ma swoją teorię.

- Największym problemem w polskiej PGE Ekstralidze jest sędziowanie. Ten element zawodów najbardziej wypacza polski żużel. Być może dzieje się tak dlatego, że regulamin pozwala arbitrom na używanie absurdalnych punktów. Na pewno też większość polskich sędziów nie rozumie sytuacji zaistniałych na torze - mówi żużlowy ekspert w rozmowie z "Radiem Elka".

Wiele dyskusji wzbudza przepis o przerywaniu wyścigów po tzw. lotnym starcie. Tutaj, mimo telewizyjnych powtórek, sędziowie też nie zawsze podejmują trafne decyzje.

- Wielokrotnie mamy do czynienia z przerywaniem przez sędziów biegów, gdzie start, w rozumowaniu wszystkich kibiców i ludzi ze środowiska sportu żużlowego, jest prawidłowy, a arbiter dostrzega nierówność. To powoduje, że zawody przeciągają się w czasie - przyznaje Krzystyniak.

ZOBACZ WIDEO Stadion Orła Łódź robi wrażenie! Zobacz na jakim etapie jest budowa

Zdaniem byłego żużlowca, zawodnikom startującym w PGE Ekstralidze na dobrą sprawę nie opłaca się zdecydowanie wygrywać momentu startowego. Regulamin jest za to przyjazny dla żużlowców, którzy mają problem z szybkim wyjeżdżaniem spod taśmy. Ci często otrzymują bowiem od sędziego "prezenty".

- Rozmawiałem z wieloma zawodnikami. Ci, jadąc pod taśmę, mają dwa problemy: jak wygrać start i co się stanie, gdy najszybciej wyjedzie spod taśmy. Za tym idzie bowiem przerwanie biegu i ukaranie tego żużlowca. Niektórzy zawodnicy dobrze startują, bo przez całą zimę trenują refleks. Druga sprawa, że pola startowe w PGE Ekstralidze są bardzo nierówne. Najczęściej wewnętrzne pola są przygotowane inaczej, niż zewnętrzne. Przez to zawodnik szybciej wyskakuje spod taśmy, a w odczuciu sędziego to już lotny start. Arbitrzy widzą tylko zawodników, którzy wygrali start i zatrzymują bieg. Nie dostrzegają natomiast żużlowców, którzy zaspali pod taśmą. Tak często bywa, że zawodnik przesypia moment startowy, a otrzymuje od sędziego prezent w postaci przerwania wyścigu i powtórki w tym samym składzie - komentuje Krzystyniak.

Źródło artykułu: