Wolniej, nie znaczy gorzej. To dzięki nim zobaczyliśmy mecz roku w Częstochowie

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Włókniarz - Unia. Fredrik Lindgren w kasku czerwonym. Obok Emil Sajfutdinow.
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Włókniarz - Unia. Fredrik Lindgren w kasku czerwonym. Obok Emil Sajfutdinow.
zdjęcie autora artykułu

Damian Leszczyniak i Andrzej Puczyński przygotowali tor na spotkanie Włókniarza z Unią. Efekt? Mecz jak marzenie, który kibice oglądali na stojąco, nerwowo przygryzając palce. Inni toromistrzowie chyba powinni przyjeżdżać do Częstochowy po naukę.

Wszyscy, zresztą całkiem słusznie, zachwycają się tym, co zobaczyliśmy w niedzielę na częstochowskim torze. Walka na całej szerokości, mijanki, wyrywanie sobie punktów na ostatnich metrach - to wszystko zobaczyliśmy na SGP Arenie w meczu forBET Włókniarz Częstochowa - Fogo Unia Leszno (47:43). Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie toromistrz obecny (Damian Leszczyniak) i były (Andrzej Puczyński).

Andrzej Puczyński to były zawodnik Włókniarza. Może nie jakiś wybitny, ale walczak, którego starsi kibice wspominają z łezką w oku. Puczyński przez lata był odpowiedzialny za przygotowanie częstochowskiego toru, który w tym czasie zyskał opinię jednego z najlepszych do ścigania w Polsce. Duża w tym zasługa geometrii i samej nawierzchni, ale i toromistrz dokładał swoją cegiełkę. Jako że jego karierę przerwała ciężka kontuzja po groźnym wypadku, to zawsze dbał o to, by tor był nie tylko dobry do ścigania, ale i bezpieczny.

Obecnie Puczyński zajmuje się żużlową szkółką, ale stara się pomagać swojemu następcy Damianowi Leszczyniakowi. Ten okazał się wyjątkowo pojętnym uczniem. W ostatnim czasie nawet jeśli komisarz patrzył mu na ręce, potrafił zrobić tor tak, że kibice dostawali dobre widowisko. W meczu z Unią Leszczyniak przeszedł jednak samego siebie. Oczywiście nie sposób nie pochwalić trenera Marka Cieślaka. W końcu to pod jego okiem toczyły się wszystkie prace.

Na ciekawą rzecz zwrócił nam uwagę prezes Włókniarza Michał Świącik. Powiedział on, że tor został spowolniony. Czasy biegów w trakcie ostatniego meczu były dużo gorsze od rekordu toru. W pierwszej fazie o 3 sekundy, w drugiej nawet o 6 sekund. Wynikało to z tego, że tor był twardy. Było na nim jednak super ściganie. To był trochę taki powrót do starego żużla, gdzie było wolniej, ale ciekawiej. Przypomnijmy, że wielu ekspertów komentując technologiczną rewolucję i coraz większe prędkości na żużlu, podkreślało, że trzeba by trochę zwolnić, a wtedy sport znowu zyska na atrakcyjności.

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po częstochowsku

Źródło artykułu:
Czy inni toromistrzowie powinni jeździć do Częstochowy po naukę?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (19)
avatar
Trol Trolek
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Ludzie ogarnijcie się. Wy wszędzie widzicie spisek, podstęp, nieuczciwość jakie to polskie. Bawcie się takimi widowiskami a nie użalajcie się nad sobą. ps. w tupolewie też był zamach co?? ;)  
avatar
sympatyk żu-żla
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobry toromistrz zna doskonale swoje obowiązki jak zrobić tor pod swoich zawodników.  
avatar
Łukasz Dragański
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Same psy ogrodnika sami nie mają ale drugiemu nie dadzą.  
avatar
Franka
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Czestochowa Leszno to nie jest mecz sezonu tylko mecz przekretu. Znowu przegrywają biegi nominowane i Hampel z Koldim po Tarnowskim przekręcie stracili formę. Co im obiecał Cieslok ze tak jemu Czytaj całość
avatar
Cysio
4.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Klasyka żużlowej hipokryzji. Jak widowisko jest przednie to ochy i achy nad toromistrzem. A jak nudy na pudy to gromy na komisarza toru. A jak było tym razem ? Mecz miał status zagrożonego. Tor Czytaj całość