Być jak Billy Hamill w Vojens. Bartosz Zmarzlik może odrobić największą stratę

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik i Tai Woffinden
zdjęcie autora artykułu

Wyścig po indywidualne mistrzostwo świata nie jest jeszcze zakończony. Wprawdzie Tai Woffinden złoto ma niemal na wyciągnięcie ręki, ale Bartosz Zmarzlik wciąż ma prawo marzyć o tytule. W 1996 roku w podobnej sytuacji do Polaka był Billy Hamill.

W tym artykule dowiesz się o:

W poprzednim sezonie przed ostatnimi zawodami w Melbourne Patryk Dudek tracił do prowadzącego w klasyfikacji generalnej Jasona Doyle'a 14 punktów. Bartosz Zmarzlik ma nieco mniejszą stratę do Taia Woffindena (10 "oczek"), ale wciąż taką, której nigdy przedtem w historii cyklu Grand Prix nie udało się odrobić, by móc potem cieszyć się z mistrzowskiego tytułu. Przypomnijmy bowiem, że Dudek nawet nie zdołał zmniejszyć dystansu do Doyle’a, bo choć w Australii był w finale, to zwycięzcą tego biegu był właśnie żużlowiec z Antypodów. Czy jest więc z kogo czerpać wzorce? Zacznijmy od tego, że od 1995 roku tylko trzy razy zmienił się lider tabeli, z czego dwukrotnie dotyczyło to małej, albo bardzo małej przewagi. W 1999 cztery punkty do Tomasza Golloba tracił Tony Rickardsson, z kolei w 2003 Nicki Pedersen miał tylko punkt straty do Jasona Crumpa. Zarówno Szwed, jak i Duńczyk zdołali przeskoczyć konkurentów i sięgnąć po złoty medal. Znacznie więcej trudu musiał natomiast zadać sobie ten, który do dziś dzierży najlepszy wynik, jaki odrobiono w finałowym turnieju sezonu w cyklu GP. Mowa o Billy'm Hamillu, który nie tylko dokonał cudu, ale zrobił to od razu w jaskini lwa. W 1996 roku przed ostatnimi zawodami w Vojens tracił do reprezentanta gospodarzy Hansa Nielsena (dodatkowo wtedy obrońcy tytułu) aż dziewięć punktów. Duńczyk nie awansował do finału A, nie wytrzymując naporu ze strony rozpędzonego Amerykanina. Hamill znalazł się w najlepszej czwórce dnia, ale do zdobycia złotego krążka i tak potrzebował triumfu w całej imprezie. W decydującej gonitwie miał za "rywali" Grega Hancocka, Sama Ermolenkę, a także Marka Lorama. Wygrał start, uciekł do przodu, w tym samym momencie rodacy umiejętnie zablokowali Brytyjczyka i choć Loram przedarł się na drugie miejsce, Hamilla nie dogonił. W tym sezonie strata Zmarzlika do Woffindena wynosiła już nawet 29 punktów (po Grand Prix Szwecji w Hallstavik), a mimo to 23-latek ruszył w pogoń za Brytyjczykiem. Przed Toruniem jest jednak w ciężkim położeniu. Woffinden już dwa tygodnie temu w Teterow pokazał, że odebranie mu pierwszej pozycji będzie piekielnie trudnym zadaniem. Zresztą jeszcze o punkt powiększył swoją przewagę. Zmarzlika mimo klasy, doświadczenia i umiejętności, jakie posiada aktualny lider, nie można jeszcze skreślać. Przecież przed 22 laty w Hamilla także mało kto wierzył.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2018: finał Fogo Unia Leszno - Cash Broker Stal Gorzów

Źródło artykułu: