Social Speedway 2.0: Kryjom wdał się w dyskusję z Morrisem. Brytyjczyk odporny na argumenty

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Sławomir Kryjom i Daria Kabała-Malarz.
WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Sławomir Kryjom i Daria Kabała-Malarz.
zdjęcie autora artykułu

Po Grand Prix Czech Sławomir Kryjom miał odwagę zmierzyć się z Philem Morrisem. Brytyjczyk jest jednak odporny na jakiekolwiek argumenty i odwraca kota ogonem. Nie widzi żadnego problemu w sposobie przygotowania pól startowych na ostatni turniej SGP.

W miniony weekend emocje żużlowe zaczęły się od Grand Prix Czech w Pradze. Sporo już napisano na temat wybryków Phila Morrisa jako dyrektora cyklu, który doprowadził do tego, że na Markecie pola startowe przygotowano w sposób nieprawidłowy (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Morris bronił się jak mógł i nazwał kibiców "krytykami sprzed kanapy" (czytaj więcej o tym TUTAJ). Na jego wpis zareagował Sławomir Kryjom. "Nieważne, ile punktów zostało zdobytych z pól A, B, C, D. Pola startowe powinny być równe dla wszystkich od pierwszego biegu aż po finał. Czy ktoś może obudzić sędziego? Kolejny słaby występ" - napisał Kryjom.

Brytyjczyk szedł jednak w zaparte. "To jedna z najbardziej wyrównanych statystyk, jeśli chodzi o pola startowe w Pradze. Do tego pierwsza wygrana w finale z pola C w ciągu ostatnich szesnastu lat" - dodał.

Gdy Morrisowi zabrakło argumentów, to postanowił nieco odwrócić kota ogonem. Zamiast kontynuować dyskusję na temat wpadki organizatorów związanej z polami startowymi, Brytyjczyk skupił się na tym, że zawody w stolicy Czech wygrał Janusz Kołodziej, który do tej pory nie brylował w SGP.

"Czy jest jakaś poważna dyscyplina w motorsporcie, gdzie zawodnik z dołu tabeli po dwóch rundach jest w stanie zwyciężyć w kolejnej? To czyni nasz sport wyjątkowym. W tej chwili każdy może wygrać w SGP" - dodał Morris.

Gdy opadły emocje związane z Grand Prix Czech, nadszedł czas na spotkanie PGE Ekstraligi pomiędzy MRGARDEN GKM-em Grudziądz a Get Wellem Toruń. Po tym spotkaniu sporo uwagi poświęcono zachowaniu Jacka Holdera, który pozbawił punktu bonusowego i kilku tysięcy złotych Kennetha Bjerre. Duńczyk wydaje się nie przejmować tą sprawą.

Słaby weekend zanotował za to rodak Bjerre - Niels Kristian Iversen, który najpierw zawiódł w Pradze, a następnie udowodnił, że tor w Grudziądzu nie należy do jego ulubionych. Jeśli Get Well nie wywalczy punktu bonusowego w konfrontacji z grudziądzanami, będzie to w głównej mierze wina Iversena.

Po drugiej stronie barykady znajduje się za to Artiom Łaguta. Rosjanin nie tylko był lepszy od Iversena w Pradze, ale też miał więcej powodów do zadowolenia po niedzielnym meczu ligowym. Wiele wskazuje na to, że Łaguta w końcu doczeka się play-offów w barwach MRGARDEN GKM-u Grudziądz.

Świetne wejście do polskiej ligi zanotował za to Nick Morris. Australijczyk długo musiał czekać na swoją szansę w barwach PGG ROW-u Rybnik, aż w końcu otrzymał powołanie ze względu na kontuzję Siergieja Łogaczowa. Przeciwko Lokomotivowi Daugavpils udowodnił, że może być solidnym wsparciem drugiej linii "Rekinów".

Fatalnie zakończyło się niedzielne ściganie za to dla Tobiasza Musielaka, który podczas meczu w Łodzi zanotował upadek i zerwał więzadła w kolanie. W poniedziałek żużlowiec miał jednak powody do zadowolenia… Pozbył się bowiem gipsu. Zaczął nawet chodzić o jednej kuli.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Falubazu panicznie bał się toru w Grudziądzu. Teraz wyjaśnia dlaczego

Źródło artykułu:
Czy Phil Morris sprawdza się w roli dyrektora cyklu SGP?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (2)
avatar
hammurabi
17.06.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Powinno być chyba "how many points WERE scored a nie "was scored" panie Kryjom?