PGE IMME: trzech Spartan w walce o pierwszy tytuł

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Tai Woffinden
zdjęcie autora artykułu

W walce o tytuł Indywidualnego Międzynarodowego Mistrza Ekstraligi w Gdańsku zobaczymy aż trzech zawodników Betard Sparty Wrocław. W tym lidera klasyfikacji PGE Ekstraligi po 8 rundach, kapitana drużyny oraz jedynego juniora w stawce.

Dla speedwayekstraliga.pl raport z oceną szans Spartan w Gdańsku przygotowali Natalia Schmidt, Błażej Kowol i Alicja Labrenc. Tai Woffinden to najskuteczniejszy zawodnik PGE Ekstraligi. Średnia Anglika wynosi dokładnie 2.459, lecz kontuzja odniesiona w spotkaniu ze Speed Car Motorem Lublin może pokrzyżować wszelkie plany aktualnego mistrza świata. Nie tylko może go zabraknąć podczas Grand Prix, ale w spotkaniach w najlepszej lidze świata oraz w PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi.

Jak przystało na trzykrotnego mistrza świata i jednego z najlepszych żużlowców globu, Woffinden brał udział we wszystkich edycjach PGE IMME. Wszystko rozpoczęło się w 2014 roku w Tarnowie, gdzie zawody odbyły się po raz pierwszy. Wówczas Brytyjczyk, nieprzerwanie reprezentujący barwy Betard Sparty Wrocław, zajął 8. pozycję. 6 punktów w 5 startach pozwoliło mu awansować do półfinału, gdzie jednak musiał uznać wyższość Krzysztofa Kasprzaka i Mateja Zagara.

W kolejnym roku najlepsi żużlowcy PGE Ekstraligi zawitali do Leszna. Tam Woffinden zdobył 9 punktów, co pozwoliło mu na zajęcie 9. pozycji po fazie zasadniczej. W półfinale jednak po raz kolejny musiał uznać wyższość swoich rywali, ostatecznie kończąc rywalizację na 10. miejscu.

ZOBACZ WIDEO: Przez ten transfer ludzie śmiali się z GKM-u

Od 2016 roku rywalizacja przeniosła się do Gdańska. A tam powtórzyła się znana Woffindenowi historia - 10 punktów, awans do półfinału i 3. miejsce, które oznaczało koniec udziału w zawodach. Ostatecznie został sklasyfikowany na 7. pozycji, co jest najlepszym rezultatem zawodnika wrocławskiej Betard Sparty.

Przeczytaj także: Potężne lanie we Wrocławiu. Stal Gorzów dostała łomot! (relacja)

Po najlepszym roku przyszedł... najgorszy. Choć Tai Woffinden przywiózł 7 punktów w fazie zasadniczej, czyli o punkt więcej niż w 2014 roku, to jednak zabrakło dla niego miejsca nawet w półfinale kolejnej edycji PGE IMME. Pięć biegów i brak indywidualnego zwycięstwa oznaczało ukończenie zmagań na 11. miejscu.

W ubiegłym roku mistrz świata utrzymał równą formę - 9 punktów w PGE IMME oznaczało awans do półfinału. Tam defekt motocykla na ostatniej pozycji i finalnie 9. pozycja na koniec zawodów - taki był dorobek Anglika. Zawody były niemal kopią wydarzeń z 2015 roku z Leszna, gdzie Woffinden zdobył identyczną liczbę punktów, kończąc zmagania jednak jedną pozycję niżej.

Forma trzykrotnego mistrza świata jest bardzo równa. We wszystkich edycjach PGE IMME Tai zdobywał od 6 do 10 "oczek", co tylko raz nie pozwoliło mu awansować do półfinału.

Alicja Labrenc: Woffinden od lat zachwyca nie tylko w lidze, ale również w GP, świetna jazda na dystansie, upór i odwaga to cechy charakterystyczne dla tego zawodnika. W poprzednich zawodach w Gdańsku, jak na niego, spisywał się raczej przeciętnie. Jednak to co charakterystyczne dla mistrza świata to wyciąganie wniosków i ciągłe doskonalenie. Gdyby nie kontuzja na pewno byłby jednym z faworytów do tytułu, jednak biorąc pod uwagę jego niepewny stan zdrowia po powrocie na tor może skończyć się po raz kolejny na półfinale. Mój typ: 5. miejsce

Błażej Kowol: W ostatnich latach forma Brytyjczyka jest bardzo równa, także w zawodach PGE IMME. Wydaje się jednak, że po kontuzji Woffinden będzie szafował siłami tak, aby jak najlepiej punktować w Grand Prix i PGE Ekstralidze. Mimo sporego głodu jazdy, w tych zawodach możemy nie ujrzeć 28-latka nawet w półfinale. Mój typ: 10. miejsce

Natalia Schmidt: Aktualny mistrz świata z pewnością ma szanse na to, żeby pozostawić rywali w tyle, jednak biorąc pod uwagę jego dotychczasowe występy na torze w Gdańsku i niedawną kontuzję, nie będzie to dla niego zbyt łatwe. Jako że Brytyjczyk prawdopodobnie będzie oszczędzał siły po kontuzji, półfinał może nie być dla niego osiągalny. Mój typ: 9. miejsce

Maciej Janowski to drugi Spartanin, który powalczy o tytuł w PGE IMME. Jego średnia biegopunktowa na dzień nominacji do startu w zawodach nie powalała na kolana i wynosiła 2.172. Będzie to jego 4. występ w PGE IMME, gdzie Janowskiego zabrakło tylko raz, w 2016 roku.

Pierwszy występ w 2014 roku w Tarnowie, w którego miejscowym klubie startował jeszcze rok wcześniej, zakończył na ostatnim miejscu wycofując się z zawodów z powodu problemów ze sprzętem. Lepszy występ zanotował rok później w Lesznie. Najwyższa, jak dotychczas, 9-punktowa zdobycz nie przełożyła się jednak na wysokie miejsce, bo w klasyfikacji ogólnej był 8.

Przeczytaj także: Niepotrzebna afera o tor we Wrocławiu. "Potrzebował wody przed zawodami"

Po przerwie w startach w PGE IMME w 2017 roku zdobył w Gdańsku 7 punktów, co wystarczyło, aby awansować do półfinału i powalczyć o udział w finale. Ostatecznie to się jednak nie udało. W decydującym o awansie biegu był drugi, a całe zawody zakończył na najwyższym jak do tej pory 6. miejscu. W ubiegłym roku zdobył tylko jeden punkt mniej niż w 2017 roku, jednak nie wystarczyło to, aby walczyć o wyższe cele i w zawodach zajął ostatecznie dopiero 12. miejsce.

Janowski pokazuje swoją magię nie tylko na torze, gdzie w PGE Ekstralidze, po 8 rundach nie zdobył mniej niż 9+1 punktów (nie licząc meczu w Grudziądzu, gdzie po 3 biegach był niezdolny do dalszej jazdy z powodu odniesionej kontuzji), ale również w parku maszyn. Gdy pauzował, użyczał swojego sprzętu i mechaników kolegom z drużyny, wspierał ich w parku maszyn udowadniając, że jest prawdziwym kapitanem. Janowski został doceniony przez kibiców będąc w tym sezonie dwa razy wybieranym Rajderem Meczu.

Alicja Labrenc: W obecnej chwili uważam, że z całej trójki wrocławskich zawodników to właśnie Janowski ma szanse na najlepszy wynik. Poprzednich zawodów na torze w Gdańsku nie może zaliczyć do szczególnie udanych, chce zawsze wygrywać, ale również bawić się żużlem. Teraz na dodatek notuje zwyżkę formy i widać u niego głód jazdy po kontuzji. Jeśli dodamy do tego jeszcze szczyptę magii Macieja Janowskiego, to staje się on bardzo mocnym kandydatem do tytułu Indywidualnego Międzynarodowego Mistrza Ekstraligi. Mój typ: 3 miejsce

Błażej Kowol: Kapitan wrocławskiej BETARD Sparty podkreśla, że brakuje mu regularnej jazdy, co jest efektem kontuzji odniesionej w meczu z MRGARDEN GKM-em Grudziądz. Powrót do jazdy w lidze szwedzkiej będzie pomocny, ale w Gdańsku możemy spodziewać się zawzięcie walczącego o zwycięstwo Polaka. Zwłaszcza, że dotychczasowego rezultaty w PGE IMME na pewno nie są satysfakcjonujące dla Janowskiego. Wobec tego, 27-latka powinniśmy zobaczyć w finale. Mój typ: 4. miejsce

Natalia Schmidt: Forma Janowskiego w PGE Ekstralidze wydaje się znacznie różnić od tej prezentowanej w cyklu Grand Prix. Kapitan BETARD Sparty Wrocław na pewno będzie chciał udowodnić, że potrafi się wyróżnić również na tle najlepszych. Wydaje mi się, że zobaczymy Janowskiego w półfinale, jednak nie uda mu się dostać do finału. Mój typ: 6 miejsce

Trzecim wrocławskim zawodnikiem, którego zobaczymy na torze w Gdańsku jest Maksym Drabik, jedyny junior w całej stawce tegorocznego PGE IMME. Średnia biegopunktowa młodego zawodnika po 8 rundach PGE Ekstraligi wynosi 2.051.

Maksym Drabik nie ma dużego doświadczenia w tego typu zawodach, jednak biorąc pod uwagę jego tegoroczną formę, na pewno nie stanie to na przeszkodzie w walce o podium. Drabik pojawił się na PGE IMME po raz pierwszy i jedyny w Gdańsku w sezonie 2017 jako pierwszy zawodnik rezerwowy. Na tor wyjechał jedynie raz, po taśmie Macieja Janowskiego, nie udało mu się jednak zdobyć punktu.

Jako pełnoprawny zawodnik cyklu miał pojawić się po raz pierwszy w ubiegłym roku. Ze względu na chorobę ostatecznie nie wystartował w zawodach.

Alicja Labrenc: Maksym już wielokrotnie udowodnił, że nie liczy się dla niego z kim się ściga, zawsze chce wygrywać. Mimo że jest wciąż juniorem, to od lat można go śmiało nazwać jednym z liderów wrocławskiej drużyny. Na pewno będzie chciał za wszelką cenę udowodnić, że jest w stanie ścigać się z najlepszymi, tym bardziej że planuje dostać się do cyklu GP. Jego ambitna i widowiskowa jazda to mocne argumenty za tym, aby widzieć go w półfinale PGE IMME. Mój typ: 7. miejsce

Błażej Kowol: Dla Maksyma Drabika zawody w Gdańsku będą tak naprawdę pierwszymi w ramach PGE IMME. Kończący wiek juniora Maksym od lat pokazuje, że nie boi się nikogo i niczego, a na torze jest w stanie pokonać każdego. W zawodach, które przyciągają doborową obsadą i luźniejszą atmosferą, Spartanin powinien odnaleźć się perfekcyjnie. 21-latek swoim stylem jazdy gwarantuje sporo rozrywki. To pozwoli mu awansować do finału i stanąć na podium. Mój typ: 2. miejsce

Natalia Schmidt: Maksym już nie raz pokazał, że potrafi ścigać się z najlepszymi i jego wiek nie ma w tej kwestii żadnego znaczenia. Z całej trójki Spartan startujących w PGE IMME, moim zdaniem to właśnie Drabik zajmie najwyższą pozycję i w Gdańsku zobaczymy go na podium. Mój typ: 3 miejsce

Źródło artykułu:
Który z zawodników Betard Sparty ukończy PGE IMME na najwyższej pozycji?
Maksym Drabik
Maciej Janowski
Tai Woffinden
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (6)
Parablo
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przeciez zawodnicy w znacznie wiekszej czesci maja gdzies te zawody. Zwykle testuja. Wystarczy wspomniec ze raz wygral Pieszczek, ktory jakims swietnyn zawodnikiem nigdy nie byl.  
avatar
Henryk Janusz Zarychta
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zawody na kiepskim torze w Gdańsku - w niedzielę pokazali, że nie mogą dać sobie rady z torem.  
avatar
carlos55
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
zawody odgapione od anglikow zaden wielki prestiz nikt sie nie bedzie zabijał ,najwazniejsze zawody dla zuzlowcow to bedą dwa dni pozniej 14 lip w Lesznie IMP  
avatar
Sparta4
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Drabik w IMME nie wystąpi bo 12.07 jest finał DMŚJ w Manchesterze. Co to za eksperci że nie posiadają podstawowej wiedzy, każdy kibic byłby lepszym ekspertem  
avatar
stonky
1.07.2019
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Niedługo będziemy mieć więcej ekspertów-typerów niż zawodników uprawiających ten sport.Kiedyś,jak Kubica zaczynał w F1, to każdy Polak robił za eksperta od pit-stopów, od taktyki na ilość okrąż Czytaj całość