Żużel. Przegląd tygodnia oczami kibiców: Słoma z butów Pawlickiego, a Zmarzlik budzi emocje jak przed laty Gollob

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik [b], Patryk Dudek [ż], Adrian Miedziński [n]
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik [b], Patryk Dudek [ż], Adrian Miedziński [n]
zdjęcie autora artykułu

Piotr Pawlicki nie pogratulował Bartoszowi Zmarzlikowi po finale IMP medalu, czym przedstawił siebie w kiepskim świetle. Gorzowianin za to może czuć się jak Tomasz Gollob przed laty. On też nieraz musiał się mierzyć z wrogim nastawieniem rywali.

[b]

Najciekawsze wydarzenia tygodnia[/b]

Kontynuujemy nasz cykl, w którym podsumowujemy teksty, które cieszyły się największym zainteresowaniem kibiców w kończącym się tygodniu. Skoro nie ma spotkań ligowych, to fanów rozgrzewała do czerwoności dyskusja na temat finału IMP w Lesznie i osoby Bartosza Zmarzlika.

Furię u kibiców speedwaya wywołuje też nazwisko Ireneusza Nawrockiego, przez którego w tym roku nie oglądamy ligowego żużla w Rzeszowie. I wiele wskazuje na to, że w przyszłym sezonie też nie będziemy.

Zachęcamy do zapoznania się z przeglądem tygodnia i przypominamy, że to Wy, drodzy czytelnicy, macie wpływ na to, co znajduje się w naszym zestawieniu, dlatego gorąco zachęcamy do komentowania. Z zachowaniem odpowiednich zasad i kultury.

ZOBACZ WIDEO: Anita Mazur: Żużlowcy dostają wiadomości, gdzie są wyzywani. To przykre

5. Kołodzieja to i sam diabeł by nie zatrzymał. Czego Pawlicki szukał na trzecim polu? (125 komentarzy)

Czy przed niedzielnym finałem IMP w Lesznie ktoś widział Janusza Kołodzieja na najwyższym stopniu podium? Przecież to miała być batalia Piotra Pawlickiego z Bartoszem Zmarzlikiem. Znów okazało się, że gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta. Kołodziej zasłużenie zgarnął mistrzostwo i dołączył do grona legend polskiego żużla z czterema tytułami na koncie.

"Kołodziej złapał tę swoją ścieżkę, a w finale to i sam diabeł, by go nie zatrzymał. Janusz był w tym najważniejszym biegu tak piekielnie szybki, że inni robili za tło. Z Bartoszem Zmarzlikiem na czele, choć wcześniej zgarniał on same trójki, a w biegu o złoto rozegrał pierwszy łuk podręcznikowo" - pisał w swoim tekście Dariusz Ostafiński i wywołał przy tym ostrą dyskusję (czytaj więcej o tym TUTAJ).

Kibice bardzo chętnie wracali bowiem do biegu piątego, w którym Pawlicki ostro potraktował Zmarzlika.

"Bieg 5. przede wszystkim nie powinien być przerwany! A po zakończeniu biegu to sędzia powinien wydać ostrzeżenie! Dla kogo, to tylko sędzia powinien wiedzieć. A żużel to sport dla twardzieli, a nie dla mięczaków i walczy się do końca! Nie protestuje w połowie biegu, podnosząc rękę jak to co niektóre gwiazdeczki robią, trzeba mieć jaja!" - napisał użytkownik "UL".

"Król Leszna zero w finale, trochę pokory się przyda" - skomentował z kolei "nowyswirus".

MOJA OPINIA: Sędzia przerywając bieg w Lesznie podjął dobrą decyzję. Nie potrzeba upadku, aby stwierdzić, że doszło do przewinienia. Gdyby Zmarzlik upadł to sytuacja byłaby przecież jednoznaczna. Tylko czy tego chcemy? Upadków zawodników na siłę po przewinieniu jednego z rywali? Inna kwestia, że najbardziej w tym całym domino namieszał ten trzeci, czyli Przemysław Pawlicki, który nagle zmienił tor jazdy przed Zmarzlikiem.

4. Ireneusz Nawrocki odgraża się, że wróci. Nie ma jednak twardych przesłanek, że Stal Rzeszów pojedzie w lidze (127 komentarzy)

Nie było w polskim żużlu w ostatnich latach większego szkodnika niż Ireneusz Nawrocki. Biznesmen obiecywał złote (diamentowe?) góry, a skończyło się na ogromnych długach i wycofaniu Stali Rzeszów z ligi po ledwie jednym sezonie. Takich ludzi nie powinno się więcej zapraszać do parku maszyn.

Dlatego kibice z niepokojem przyjęli informacje, jakoby Nawrocki myślał o powrocie do żużla. "Przecież powrót tego Pana to fikcja... Po co w ogóle wracać do tematu. Nawet gdyby jednak wrócił, to nikt nie podpisze z nim umowy... Facet jest spalony" - napisał "this_is_sparta" pod tekstem na ten temat (czytaj więcej o tym TUTAJ).

"Dawaj Irek, wracaj. Zorganizuj jakiś turniej na początek z wysokimi nagrodami dla najlepszych. Albo nagrody w postaci diamentów. Mogłoby być ciekawie!" - napisał żartobliwie porgomcjash.

MOJA OPINIA: Nawrocki nie wróci. Stracił na żużlu własne pieniądze, być może wskutek słuchania złych ludzi i wątpię by miał w planach ponowne wchodzenie do tego środowiska. Nawet to jego "odgrażanie" można przyjąć z przymrużeniem oka. Bo przecież Nawrocki dużo mówił, a mało robił. Przelewy też były wysyłane, już były załatwione, a po czasie okazało się, że niekoniecznie. Tak samo będzie z powrotem Nawrockiego do żużla.

3. Motor może się spokojnie utrzymać. Mecz ze Stalą najważniejszy w sezonie? (181 komentarzy)

Wszyscy twierdzili, że spadną, a tymczasem są na najlepszej drodze do utrzymania w PGE Ekstralidze. Speed Car Motor Lublin jest wielką niespodzianką tego sezonu i trudno się dziwić fanom, że teksty na temat "Koziołków" mocno ich angażują.

Speed Car Motor po utrzymaniu pewnie ruszy na transferowe łowy, a to wywołuje szereg spekulacji. Zwłaszcza że klub zyskał opinię bardzo solidnego partnera, który szybko wypłaca obiecane pieniądze.

"Jeśli chodzi o ten budżet Motoru, to dopiero co mówiono i pisano, że jest jeden z największych, ale nie ma na kogo wydać. Doyle nie jest poza zasięgiem klubu z Lublina, ale oczywiście nikt nie wie gdzie będzie jeździł. Na to poczekamy do jesieni" - napisał "Wawi L".

MOJA OPINIA: Speed Car Motor nie miał wielu opcji na wzmocnienia przed sezonem 2019, bo rynek był zabetonowany. W przyszłym roku to się zmieni, bo możliwy spadek Get Well Toruń sprawi, że na rynku będzie kilka ciekawych nazwisk. Dodając do tego słabą formę Jonssona czy Lamberta, na pewno będziemy świadkami zmian kadrowych wśród "Koziołków".

2. Wymowny wpis Piotra Pawlickiego. Nie pogratulował Bartoszowi Zmarzlikowi (290 komentarzy)

Najlepszy dowód na to, że w social mediach trzeba uważać. Pawlicki po finale IMP umieścił zdjęcie z podium i pogratulował jedynie Maciejowi Janowskiemu i Januszowi Kołodziejowi. Niby jego prawo, ale wyszło słabo. By nie powiedzieć, że wyszła słoma z butów (czytaj więcej o tym TUTAJ).

"Frustracja? Głupota? Czy może jedno i drugie? Piotruś Płaczek sięgnął dna. Pamiętam z toru Piotra seniora (pozdrawiam serdecznie). On nigdy nie płakał. Wstyd Piotruś, WSTYD" - napisał "GW Speedway".

"Oj Piter Piter. Lubiłem Cię, ale to co w ostatnich dniach odstawiasz, to żenada totalna. Ochłoń i pogódź się z tym, że tym razem byłeś słabszy i nie wiń innych za swoje błędy (ewentualnie Twojego brata). Zmarzlik święty nie jest, ale tu był bez winy. Ciesz się że cudem udało mu się uniknąć upadku po tym jak go z bratem wzięliście w kanapkę, bo jeszcze byś miał na sumieniu połamane kości kolegi z toru." - stwierdził użytkownik "Kuluarom śmierć".

MOJA OPINIA: W żużlu zawodnicy, zwłaszcza przeciwnych drużyn, nie muszą się kochać. Muszą się jednak darzyć szacunkiem. Tutaj tego zabrakło. Gdyby Pawlicki zapytał jakiegoś specjalistę od social mediów, to wytłumaczyłby mu, że jeśli się gratuluje, to wszystkim. Tak po prostu wypada. Jego wpis był przedłużeniem słów, jakie padły podczas transmisji w nSport+, gdzie też padły zarzuty pod adresem Zmarzlika.

1. Komarnicki krytykuje kibiców Unii Leszno. Zmarzlik jest dla niego moralnym zwycięzcą (418 komentarzy)

Zmarzlik w finale IMP nie miał łatwego zadania, bo przyszło mu rywalizować na terytorium największego wroga. Sytuacja z Pawlickim tylko podgrzała emocje i od tego momentu gorzowianin wyjeżdżał do każdego biegu przy ogromnym gwiździe kibiców. Nie przeszkadzało mu to w zdobywaniu kolejnych "trójek".

"Cóż, kibice z Leszna pokazali po prostu swoje prawdziwe, niezbyt piękne oblicze. A oczekuje się od nich więcej, skoro Leszno jest w ostatnich latach żużlową stolicą Polski" - napisał "Poznaniak z Gorzowa"

MOJA OPINIA: Zmarzlik uczył się żużlowego rzemiosła od Golloba i spotyka go podobna sytuacja, jak wielkiego mistrza przed laty. Gollob za swoją ostrą i bezpardonową jazdę też był szykanowany i miał niewielu kolegów w parku maszyn. Zdarzało się, że "koledzy" z toru robili wszystko, by Gollob nie zostawał mistrzem Polski. Wystarczy wspomnieć finał IMP we Wrocławiu w roku 1995.

Oczywiście, w ubiegłą niedzielę przeciwko Zmarzlikowi nie było żadnej "spółdzielni", ale nie trudno o wniosek, że co najmniej kilku zawodników ucieszyło się nie tyle z tego, że Kołodziej wygrał finał IMP, co Zmarzlik go przegrał.

Źródło artykułu: