PGE Ekstraliga w obrazkach. Zasłona dymna w Zielonej Górze. Betard Sparta wygrywa nawet bez menedżera

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Martin Vaculik
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Martin Vaculik
zdjęcie autora artykułu

Stelmet Falubaz Zielona Góra przystępował do rywalizacji z Betard Spartą Wrocław ze świadomością, że może się z nią zmierzyć również w półfinale ligi. W niedzielę wygrali goście, ale kto w ostateczności zyska na tej grze pozorów?

Zasłona dymna

Stelmet Falubaz Zielona Góra i Betard Sparta Wrocław przystępowały do tego meczu ze świadomością, że najprawdopodobniej wpadną na siebie w półfinale PGE Ekstraligi. Dlatego niedzielny pojedynek był nietypowy. Miejscowi najpewniej przygotowali tor, jakiego nie będzie w play-offach i też niekoniecznie zależało im na zwycięstwie. Takie głosy przynajmniej da się słyszeć w Zielonej Górze.

Czytaj także: Falubaz nie odkrył kart w hicie PGE Ekstraligi [nextpage]

Liszka nie bawi się w żadne gierki

Nawet jeśli gospodarze nie chcieli stosować jakieś uniki przed play-offami, to żadne gierki nie interesowały Przemysława Liszki. O ile podwójne zwycięstwo Betard Sparty w biegu juniorskim można jeszcze było typować przed meczem, o tyle w zdobycz punktową Liszki mało kto by uwierzył. Wrocławianin pojechał najlepszy mecz w sezonie i zdobył 7 punktów. [nextpage]

Gdzie ten Nicki?

Jeszcze przy okazji ostatniego meczu w Grudziądzu Nicki Pedersen miał dość energii, by wyzywać sędziego i serwować pod jego adresem szereg przekleństw. Tej werwy zabrakło mu w niedzielę. Po trzech startach miał na swoim koncie ledwie 4 punkty i menedżer Adam Skórnicki musiał odstawić go na boczny tor. [nextpage]

Nieudany jubileusz

Nie tylko Nicki Pedersen zawodził wśród miejscowych, ale też Piotr Protasiewicz. Dla ikony zielonogórskiego żużla był to mecz nr 500. w polskiej lidze. Jubileusz okazał się kompletnie nieudany, bo przy nazwisku Protasiewicza znalazły się tylko 4 punkty. On sam z pewnością oczekiwał po sobie więcej. [nextpage]

Metamorfoza mistrza

Wygranej Betard Sparty nie byłoby, gdyby nie metamorfoza Taia Woffindena. Mistrz świata fatalnie wszedł w zawody i po dwóch wyścigach miał na swoim koncie tylko punkt. Zmiana motocykla przyniosła jednak efekt, bo w trzech kolejnych biegach był już niepokonany. Teraz Brytyjczyk będzie się głowić nad tym, czy taki sam tor zastanie w Zielonej Górze w ewentualnym półfinale ligi. [nextpage]

Wygrywają bez trenera

Ostatnie poczynania Betard Sparty Wrocław zmuszają do refleksji. Zespół wygrał bowiem trzeci mecz z rzędu bez… menedżera/trenera. Dariusz Śledź w Zielonej Górze nadal odbywał karę zawieszenia za nieprawidłowości w przygotowaniu toru na jedno ze spotkań we Wrocławiu. Śledź był oczywiście w parku maszyn jako mechanik Gleba Czugunowa, ale nie mógł m.in. zwoływać narady zespołu. Jak widać, ekipa potrafi się porozumiewać nawet bez swojego mentora.

Czytaj także: Mechanik Czugunowa skrzywdził Liszkę [nextpage]

Kto kogo przechytrzy?

Po niedzielnym meczu kibice speedwaya mogą czuć się jak w połowie emocjonującego serialu. Co przyniesie kolejny odcinek? Czy faktycznie będziemy świadkami rywalizacji wrocławsko-zielonogórskiej również w półfinale? Kto kogo przechytrzy? Być może Stelmet Falubaz w niedzielę nie ujawnił wszystkich kart, ale kto powiedział, że w play-offach inne karty zagrają na ich korzyść?

ZOBACZ WIDEO Żużel. Zobacz kapitalny wyścig Bartosza Zmarzlika! Kronika 13. kolejki PGE Ekstraligi

Źródło artykułu: