Żużel. Starzy, ale jarzy. Oni pokazują, że wiek to tylko liczba

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Nicki Pedersen
zdjęcie autora artykułu

Profesjonalizm w sporcie zdecydowanie zaczął odgrywać kluczową rolę. Odpowiedni cykl treningowy i dobrze zbilansowana dieta, dają efekt w postaci stale wydłużającego się czasu, w którym sportowcy mogą startować na najwyższym poziomie.

1. Nicki Pedersen (MRGARDEN GKM Grudziądz) 

Trzykrotny indywidualny mistrz świata, 48 miejsc na podium, w tym 17 zwycięstw w cyklu Grand Prix - tak w skrócie można powiedzieć o żywej legendzie żużla - . Startujący już od 20 lat na polskich torach Duńczyk, w przyszłym roku skończy 43 lata, a nadal uważany jest za jednego z najlepszych żużlowców PGE Ekstraligi. Postać niezwykle barwna, dla wielu kontrowersyjna, jednak nikt, tak jak on nie potrafi podgrzać atmosfery i dodać kolorytu rywalizacji. Sytuacji, w których rodziły się kolejne głośne konflikty, z pewnością nie da zliczyć się na palcach jednej ręki. I choć niejedna osoba ma mu wiele do zarzucenia, to sport takich ludzi jak Pedersen po prostu potrzebuje.

W 2017 roku był bliski zakończenia kariery, ze względu na poważne problemy z kręgosłupem, jednak praca i upór pozwoliły mu wrócić do ścigania. Zbliżający się sezon spędzi w barwach MRGARDEN GKM-u Grudziądz, w którym startował na początku swojej przygody z polską ligą. Minione rozgrywki zakończył ze średnią 2,032, co klasyfikowało go jako dwunastego najskuteczniejszego zawodnika Ekstraligi. Pomimo trudnego charakteru, zdecydowanie przemawiają za nim argumenty czysto sportowe, ponieważ duński żużlowiec jest gwarancją solidnych zdobyczy punktowych oraz profesjonalnego podejścia do wykonywanej pracy.

Najważniejsze osiągnięcia: 7 medali IMŚ (3 złote, 1 srebrny, 3 brązowe), 10 medali DPŚ (4złote, 3 srebrne, 3 brązowe), złoty medal SEC [nextpage]

2. Greg Hancock (PGG ROW Rybnik) 

Już ponad dziesięć lat temu, prezesi niektórych klubów nie widzieli miejsca w swoich drużynach dla Amerykanina, ze względu na wiek i pewnie zbliżający się koniec kariery. Tymczasem Greg Hancock, który w tym roku skończył już 50 lat, na przekór wszystkim, był jak wino, im starszy, tym lepszy. Dalej startował i to z rewelacyjnym skutkiem. Od 2011 roku, aż trzykrotnie wygrał cykl Grand Prix, a przez całą karierę łącznie uzbierał 9 medali mistrzostw świata: 4 złote, 2 srebrne i 3 brązowe. Na podium zawodów SGP stawał 69 razy, z czego 21 na najwyższym stopniu. Warto zaznaczyć, że "Herbie" niemal zawsze był w ścisłej czołówce, czy to w MŚ, czy w ekstralidze. Ostatnie lata to jednak problemy, z którymi musiał się zmierzyć.

Najpierw transfer do drugoligowej Stali Rzeszów, która pod rządami właściciela Ireneusza Nawrockiego, sztucznie budowana była na przyszłego hegemona ekstraligi, a następnie problemy zdrowotne żony, przez które zrezygnował on ze startów w całym minionym sezonie, aby móc pozostać przy małżonce w tych trudnych chwilach. W przyszłym roku mamy jednak zobaczyć jego powrót do ścigania. Kontraktem z Gregiem Hancockiem pochwalił się PGG ROW Rybnik i wielce prawdopodobne, że w 2020 ponownie będziemy mogli zachwycać się jego jazdą w elicie. Amerykanin otrzymał także dziką kartę, uprawniającą go do startów w przyszłorocznym cyklu Grand Prix. Ostatni raz, kiedy mogliśmy oglądać występy Hancocka w najlepszej lidze świata, to rok 2017, spędzony w barwach Apatora Toruń, w którym wykręcił średnią 2,240. Wiek sympatycznego zawodnika, w połączeniu z roczną przerwą od startów nie powinien napawać optymizmem, jednak kto jak nie on, ma udowodnić, że niemożliwe nie istnieje.

Najważniejsze osiągnięcia: 9 medali IMŚ (4 złote, 2 srebrne, 3 brązowe)[nextpage]

3. Jarosław Hampel (Fogo Unia Leszno) 

Karierę Jarosława Hampela mocno wyhamowała kontuzja, której nabawił się podczas półfinału DPŚ w 2015 roku. Droga, którą musiał przejść, aby wrócić do żużla, nie była usłana różami, a po długiej przerwie w startach i treningach, potrzebował czasu, żeby ponownie poczuć pewność w czasie w jazdy. W zasadzie od momentu powrotu, Jarosław Hampel jest jak sinusoida. Okresy dobrej formy, przeplata tymi gorszymi, jednak w jego jeździe nadal widać trochę błysku sprzed lat. Nikogo nie zdziwi, jeśli w końcu odpali i pomimo 38 lat na karku znowu będzie jednym z najlepszych. Warto przypomnieć, że mówimy o nie byle kim, ponieważ "Mały" od początku wykazywał wielki potencjał, w 2000 roku został IMŚJ, a później, kiedy ukształtował się jako zawodnik, był jednym z najlepszych polskich żużlowców.

Hampel jest multimedalistą DPŚ, w którym praktycznie zawsze był niezwykle ważnym elementem dla reprezentacji Polski, a na dokładkę wieloletnim uczestnikiem cyklu Grand Prix. Długo mogło się wydawać, że mamy do czynienia z przyszłym mistrzem świata, jednak za każdym razem, kiedy Hampel był w świetnej dyspozycji, czegoś brakowało. Ostatecznie doświadczony Polak może pochwalić się trzema krążkami IMŚ - dwoma srebrnymi i jednym brązowym, co z pewnością nie jest powodem do wstydu, a wręcz przeciwnie. Trzy medale, 25 miejsc na podium, w tym 6 zwycięstw, to imponujący bilans. Zakończony ponad dwa miesiące temu sezon, pomimo zdobycia kolejnego mistrzostwa Polski z Fogo Unią Leszno, w wykonaniu Hampela był przeciętny. Średnia, jaką udało się mu osiągnąć to 1,571 i z całą pewnością, w przyszłym sezonie, będzie chciał udowodnić, że stać go na więcej.

Najważniejsze osiągnięcia: 8 medali DPŚ (6 złotych, 2 srebrne), 3 medale IMŚ (2 srebrne, 1 brązowy), IMP 2011[nextpage]

4. Piotr Protasiewicz (Stelmet Falubaz Zielona Góra) 

W ostatnim czasie obniżył loty, jednak nadal potrafi przywozić ważne punkty w meczach ekstraligi. Średnia na poziomie 1,512, w wieku 44 lat jest wynikiem przyzwoitym, choć sam Piotr Protasiewicz nie ukrywa, że chciałby wrócić do lepszej dyspozycji. Nigdy nie podbił areny międzynarodowej, mimo kilku prób, kiedy startował w SGP. Był jednak bardzo solidnym ligowcem i nie raz ważnym ogniwem reprezentacji, z którą trzy razy zdobył DPŚ. Przez wiele lat osiągał dobre rezultaty w ekstralidze, a teraz będzie chciał pokazać, że pomimo swojego wieku, nadal jest w stanie być czołowym zawodnikiem elity.

Na pewno liczą na to w Zielonej Górze, gdzie popularny ''Protas'' startuje od 2007 roku, bo choć bierze się pod uwagę, że z sezonu na sezon może spisywać się on coraz słabiej, to w obliczu odejścia z zespołu Nickiego Pedersena, jego dobra dyspozycja może okazać się bezcenna. Na pewno nadal stać go na jazdę na bardzo wysokim poziomie, szczególnie w meczach domowych, ponieważ tor przy ulicy Wrocławskiej 69 Protasiewicz zna na wylot. W pewnością w przyszłym roku zobaczymy jakieś spektakularne ataki w jego wykonaniu, właśnie w meczach u siebie.

Najważniejsze osiągnięcia: 5 medali DPŚ (3 złote, 2 srebrne) IMP 1999, IMŚJ 1996[nextpage]

5. Peter Ljung (Unia Tarnów)

Od lat czołowy zawodnik Nice 1.LŻ i choć w ekstralidze nigdy nie był wybitny, to na niższym szczeblu rozgrywek w Polsce czuje się jak ryba w wodzie. W ostatnich latach, pomimo kolejnych, mijających wiosen, wydaje się, że doświadczony Szwed wszedł na jeszcze wyższy poziom. W ostatnim sezonie wykręcił średnią 2,339 co pozwoliło zająć mu 3 miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników pierwszej ligi, natomiast z Unią Tarnów awansował do fazy play-off. Peter Ljung imponuje stabilizacją, praktycznie w każdym meczu pokazuje się z dobrej strony, nie schodząc poniżej pewnego poziomu.

Taki lider, to dla drużyny prawdziwy skarb. W tym roku udało mu się też wywalczyć miejsce w reprezentacji Szwecji i wraz z Fredrikiem Lindgrenem tworzył parę w półfinale oraz finale Speedway of Nations, gdzie na tle światowej czołówki, również spisywał się przyzwoicie. W przeszłości występował w DPŚ, czego efektem są trzy zdobyte miejsca na podium tych zawodów. W następnym sezonie nadal będzie bronić barw "Jaskółek", a jeśli uda mu się utrzymać tak dobrą formę, to kto wie, czy w 2021 roku nie skusi się na niego któryś z klubów ekstraligowych.

Najważniejsze osiągnięcia: 3 medale DPŚ (1 złoty, 2 brązowe)[nextpage]

6. Grzegorz Walasek (Arged Malesa TŻ Ostrovia) 

43-letni żużlowiec najlepsze lata ma już chyba za sobą i podobnie jak Piotr Protasiewicz, nigdy nie prezentował się wybitnie na arenie międzynarodowej, jednak potrafił bardzo dobrze punktować w lidze. Dwa razy startował jako stały uczestnik cyklu Grand Prix, niestety bez większych sukcesów. Te mógł świętować wraz z reprezentacją Polski, zdobywając dwa razy Puchar Świata oraz w 2004 roku, triumfując w finale IMP. Kiedy ekstraliga stała się już zbyt wymagająca dla "Grega", przeszedł on ligę niżej i ta decyzja była jak najbardziej trafiona.

W Ostrowie wyraźnie odżył i pomimo swojego wieku, wciąż pokazuje się z dobrej strony, czego dowodem jest zdobywanie przez niego średnio dziesięciu punktów na mecz, a także zajęcie wraz z TŻ Ostrovią  drugiego miejsca w rozgrywkach, do czego znacznie się przyczynił. Teraz ponownie liczą na jego niezłą dyspozycję, aby spróbować wywalczyć awans do ekstraligi, a Grzegorza Walaska na pewno stać na utrzymanie formy, którą pokazywał w minionym sezonie.

Najważniejsze osiągnięcia: 3 medale DPŚ (2 złote, 1 srebrny), IMP 2004, V-ce Mistrz Europy 2006

Zobacz także: Żużel. Skreślenie buntowników szansą dla innych tylko w teorii. Za rok Janowski i Drabik wrócą do kadry

ZOBACZ WIDEO Żużel. Bartosz Zmarzlik o sukcesie, drodze do złota i marzeniach, które się spełniają

Źródło artykułu: