Wygraliśmy wszystko - wypowiedzi po eliminacjach MPPK w Łodzi

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Z kompletem punktów zakończyli czwartkowe eliminacje do MPPK w Łodzi żużlowcy Unibaxu Toruń, zapewniając sobie start w leszczyńskim finale. Torunianie w składzie Wiesław Jaguś, Adrian Miedziński i Robert Kościecha pokonali Polonię Bydgoszcz, która też wywalczyła prawo startu w finale. Trzecie miejsce, ze stratą sześciu punktów do bydgoszczan zajął RKM Rybnik.

Robert Kościecha (Unibax Toruń): Każdy z nas pojechał cztery razy. Wygraliśmy wszystko, także cieszymy się z awansu i walczymy o obronę tytułu. W finale będzie ciężko, ale każde zawody są ciężkie. Tu nie ma co ukrywać. Będziemy się starać, żeby nie uciekło to złoto.

Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz): Zawody ogólnie dosyć ciężkie z tego względu, że było bardzo ciepło i był tor wymagający, szczególnie na wejściach w łuk. Były takie hopki. Myślę, że nie było najgorzej. Ważny był awans i z tego się trzeba cieszyć.

Michał Mitko (RKM Rybnik): Miałem nowy silnik. Pan Jacek Fidus z Częstochowy mi zrobił, powiedział, że będzie jechać. Powiedział, że mam się przykleić do kierownicy i nie żartował. Dobrze silnik jedzie i to było widać. Jeden bieg tylko popsułem, ale to był całkiem inny silnik i nie wiedziałem co mam pozakładać. Na następne biegi poszedłem już w dobrą stronę i było coraz lepiej. Przyjechaliśmy trzema juniorami. Ciężko było przypuszczać, że wygramy z Unibaxem czy z Bydgoszczą, chociaż mieliśmy szansę. Ale trzecie miejsce jest dobre.

Robert Flis (Kolejarz Opole): Wydaje mi się, że poza kilkoma biegami, w których były upadki, chyba zawody były fajne i w miarę dobrze przebiegały. Na mój czwarty bieg zmieniłem motocykl i zerwał się łańcuszek sprzęgłowy. Trochę mi narozrabiał i w ostatnim biegu nie pojechałem, bo przyjechaliśmy tu raczej bardziej treningowo pojeździć a nie awansować do finału. Ale było nieźle.

Maciej Piaszczyński (Orzeł Łódź): Mieliśmy szansę z Piotrkiem wyjść z drugiego miejsca. Miałem problemy ze sprzętem, z paliwem. Defekt, później upadek z mojej winy. Taki jest żużel. Ważne, żeby w meczu nie było takich defektów, bo liga jest najważniejsza. Na pewno da się to naprawić do meczu. Myślę, że u siebie na torze damy radę. Jak pojedziemy jako drużyna to na pewno wygramy.

Adrian Szewczykowski (Stal Gorzów): Nie jestem zadowolony. Zdobyłem siedem punktów, liczyłem na coś większego. Pierwszy raz jeździłem na torze łódzkim. Jak było widać - nie odpowiadał mi. Głównie toczyłem największą walkę z torem. Do zawodów podchodziliśmy na luzie, bo zbytnio presji na wynik nie było. Nie mniej na pewno wraz z Pawłem chcieliśmy się jak najlepiej zaprezentować. Wiedzieliśmy, że mimo to, że koledzy są starsi, trzeba dać z siebie wszystko, pokazać się z dobrej strony. Nie udało się.

Piotr Tabaka (GTŻ Grudziądz): Nie było za dobrze. Nie szło mi dzisiaj, może ze względu na ciężki tor i jeszcze brak umiejętności.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)