Żużel. Ostafiński i Hynek biorą się za łby. Unia zaprasza nas na lody. Zjemy i co dalej?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki. / Na zdjęciu: Peter Ljung
WP SportoweFakty / Tomasz Rosochacki. / Na zdjęciu: Peter Ljung
zdjęcie autora artykułu

- Unia Tarnów nie umie znaleźć sponsorów, bo robimy jej czarny pijar. Tak słyszałem - stwierdza Hynek. - To jak cię dyrektor zaprosił na przełamanie lodów, powiedz, że oskarżanie dziennikarzy jest śmieszne - mówi Ostafiński.

Dariusz Ostafiński, WP SportoweFakty: Wczoraj miałeś urodziny, więc chyba powinniśmy zacząć naszą rozmowę od badania. Tydzień temu był Artur Mroczka, teraz ty. On z Unii Tarnów, ty z Tarnowa. A poważnie, to chciałbym spytać, co z tą Unią. Taka historia, taka fajna przeszłość, a kilka dni temu przeglądałem sobie na komórce zdjęcia, które dostałem od jednego z kibiców, który miał okazję pochodzić trochę po budynku klubowym. Prawie wszędzie grzyb.

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: O widzisz. A w piątek gruchnęła informacja o zmianach w radzie nadzorczej, jest też nowy dyrektor. Zmierzam do tego, że przez wiele lat zasiadał w RN niejaki Piotr Grzyb. Pół żartem, pół serio teraz został tylko jeden grzyb, ten na ścianie. Wiesz co, łudzę się trochę, że idzie nowe, że to będzie świeże otwarcie. Po każdym krytycznym tekście znajdują się jednostki, które zarzucają mi, że mam z Unią problem. Na tym jednak polega rzetelne dziennikarstwo, że jak jest dobrze, to się pisze dobrze, a jak jest źle, to się oczu nie mydli. Ludzie często idą za sercem, nie wiedząc co się dzieje w środku. U mnie to wynika z troski. Zbyt wiele widziałem. Jestem kibicem Unii od prawie 30 lat i cholernie boli mnie, że wielu świetnych zawodników z przeszłością w Unii musiało rozjechać się za chlebem po Polsce, mając tak solidnego partnera za siatką. Mówię o Grupie Azoty. Dobra, rozpisałem się, ale zaskoczyłeś mnie tym tematem.

Ostafiński: A już myślałem, że jakieś rewolucje po sobotniej imprezie. A co do świeżego otwarcia, to przydałby się w Tarnowie nowy stadion żużlowy, bo bez tego żadnego otwarcia nie będzie. Przy okazji ostatniej przygody Unii z Ekstraligą prezydent miasta obiecał modernizację, nic z tego nie wyszło, i teraz nikt już nie da się nabrać. Wydaje się, że w tym roku Unia ma niezły zespół, ale o awans się nie bije, bo o nowym stadionie nic nie słyszałem. W każdej chwili może natomiast uciec Mateusz Cierniak, czyli chłopak, z którego cały Tarnów jest dumny.

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Kasprzak się obrazi? Stal nie potrzebuje takiego Kasprzaka

Hynek: Walka toczy się też o nową umowę z Grupą Azoty. Klub w tym momencie nie ma żadnych argumentów, żeby zatrzymać młodego Cierniaka. A co do stadionu. Cytując klasyka, szkoda strzępić buzi. Na projekty poszło już tyle pieniędzy, że można by pewnie z pół stadionu odrestaurować. Teraz mamy koronawirusa. To modna wymówka. Dla władz miejskich też.

Ostafiński: W takim razie wszystko przepadło. Bez stadionu nie ma przyszłości. Nawet jeśli dzisiaj żużlowcy Unii rozłożą Apator na łopatki będzie to coś w rodzaju pyrrusowego zwycięstwa. Od lat powtarzam, że brakuje w Unii prezesa, który potrafiłby sobie wszystkich zjednać. Nie jest sztuką dzielić kasę Grupy Azoty, a poza tym rozkładać ręce mówiąc: nie da się. Trzeba zrobić tak, żeby się dało. Inaczej Unia stanie się miejscem, w którym zawodnicy się odbudowują, a potem idą dalej. Wiktor Kułakow tak zrobił, następny może być Cierniak. Wspomniałeś o nowym dyrektorze i zmianach w radzie. Naprawdę myślisz, że to coś zmieni?

Hynek: Nie wiem, chciałbym wierzyć i łudzę się, że tak. Ryba psuje się od głowy. Niestety Unia nie ma żadnych kart przetargowych w rękach. Wiem, że wielu zawodników mimo wiecznych zaległości, naprawdę nie odeszłoby z Tarnowa. Jednak oni chcą iść do przodu, rozwijać się, wchodzić na wyższy poziom. Unia tego nie gwarantuje. Teraz to klub bez ambicji uprawiający sztukę dla sztuki. Nie widzę, żeby komuś zależało na dobrym wyniku. A właśnie na przekór wszystkim powinno się pokazać, że nam zależy, uzyskać sportowy awans, zrobić wszystko, żeby pokazać, iż nam zależy na spedway'u w Tarnowie. Że klub chce PGE Ekstraligi. Trzeba wytrącić argumenty Ratuszowi i wysłać sygnał. Hej, my wykonaliśmy swoje zadanie, teraz czas na was. Wtedy piłeczka będzie odbita w najlepszy możliwy sposób.

Ostafiński: Mądrze prawisz, ale ja się boję, że w miarę rozwoju wydarzeń będzie zaciągany ręczny hamulec. Jak przed rokiem. W tym sezonie mogą się natomiast zmienić twoje relacje z Unią. Gdzieś mi mignęło, że proponują ci przełamanie lodów. Kto i kiedy?

Hynek: W piątek zadzwonił do mnie nowy dyrektor, pan Grzegorz Habel. Zobaczymy, każdemu trzeba dać kredyt zaufania i szansę wykazania się. Ja mam grubą skórę, jestem odporny na wszelkie wrzutki i komentarze i naprawdę nie chowam urazy. Kwestia dialogu i wyjaśnienia sobie pewnych spraw. Jednak podam ci prosty przykład. Kiedyś dałbym się pokroić za pójście na mecz. Gdy nie mogłem być na stadionie, szlag mnie trafiał. Modliłem się o deszcz. A teraz po mnie to spływa. Niestety po trosze jest to zatracony młodzieńczy entuzjazm w połączeniu z tym, że trochę się przesiąkło tym środowiskiem i naprawdę ręce opadają, patrząc na to z boku. Na pewno wiesz, o czym mówię.

Ostafiński: Ja już dawno patrzę na to wszystko chłodnym okiem i żadne sankcje nie robią na mnie wrażenia. Po prostu nie traktuję tego osobiście. Na końcu zawsze winni są dziennikarze i cykliści. Z tą naszą pogawędką też tak będzie. Kilku twardogłowych znów powie, że redaktorzy hejtują. Z krytyką jednak tak już jest, że przeważnie każdy z nas ma z nią problem. Przekaż panu dyrektorowi moje pozdrowienia, ale dodaj, że nic się nie zmieni, jeśli Unia będzie defensywna, a jej ludzie wciąż tylko będą gadali, że się nie da.

Hynek: No, ale na końcu i tak, to my będziemy źli. Fani nas znów skopią, a my się pokątnie dowiemy, że przez nas klub nie może znaleźć sponsorów, albo jak zwykle coś się wykrzaczy na ostatniej prostej, bo właśnie u nas się oczyta złego PR-u. Media są potężną siłą, a chyba trochę się nas przecenia. No, ale dobrze, jest świeża krew i jak to mówią, po owocach ich poznamy. Oby te w Tarnowie nie były zgniłe.

Ostafiński: Nie wiedziałem, że to przez nas Unia nie potrafi znaleźć sponsorów, ale jak powiedziałem, zawsze winni są dziennikarze i cykliści. To w takim razie powiedz jeszcze dyrektorowi, że nic nie dzieje się bez przyczyny, że klub swoimi działaniami pracuje na taką, nie inną opinię. W klubie wiedząc o tym, powinni zrobić wszystko, żeby nie było czarnego PR-u. Wielu innym się udaje. Ciekawe jak?

Hynek: Wydaje mi się, że pan Habel po prostu sobie to przeczyta i nie będę musiał nic przekazywać. Parę ważnych wątków tu poruszyliśmy i usunę sobie je z listy. Tylko, że czasami nic nie dzieje się bez przyczyny. Pamiętajmy, że Unii po sezonie kończy się umowa z Grupą Azoty. Zakopywanie toporów wojennych powinno być wszystkim na rękę w trosce o dobro i przyszłość żużla w Tarnowie.

Ostafiński: Problem w tym, że dziennikarz cały czas trzyma topór za plecami. Obserwuje, a kiedy dzieje się źle, to musi działać. Nie daj się uśpić.

Hynek: Nie ze mną te numery Brunner.

Czytaj także: Cierniak katem Apatora. Junior Unii spełni ważną rolę w hicie kolejki Powrót lokalnego matadora w meczu na szczycie

Źródło artykułu: