Sportowa długowieczność Sławomira Donosewicza. Ma 48 lat, a wciąż błyszczy w bramce

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Telefon z kadry i życie przyszłością

W ekstraklasie wyrobił sobie na tyle uznaną markę, że pojawił się nawet w kręgu zainteresowań selekcjonerów reprezentacji Polski. - Dostałem telefon z zapytaniem, czy stawię się na zgrupowaniu, jeżeli otrzymam powołanie. Byłem wtedy strasznie dumny, ale, niestety, skończyło się tylko na telefonie - śmieje się Donosewicz, po chwili dodając: - Nie pamiętam już nawet, kto wtedy prowadził reprezentację.

Bo generalnie nie lubi żyć przeszłością. Od zawsze skupia się na wyznaczaniu sobie nowych celów i wyzwań, a nie wraca pamięcią do tego, co już było. - Kiedy ludzie pytają się o sprawy związane z moją karierą, często po prostu ich nie kojarzę. Pewne fakty oczywiście pamiętam, ale jest ich bardzo mało. Nigdy na przykład nie mówię, że mogłem cokolwiek zrobić inaczej - tłumaczy.

Z wyczuwalną w głosie dumą wspomina natomiast pożegnanie, jakie w 2014 roku zgotowała mu Gwardia Opole, której barwy reprezentował w latach 2006-2014. Opolski zespół wyciągnął do niego rękę zaraz po tym, jak za współpracę, w wiele pozostawiającym do życzenia stylu, podziękowali mu działacze Olimpii. Zaczynał grę w Gwardii w wieku 38 lat, a kończył mają na karku 46 "wiosen".

ZOBACZ WIDEO: Legia chciała zatrudnić Piotra Nowaka. "Nie da się go podkupić"

Końca nie widać

W ostatnim z sezonów dotarł z nią do PGNiG Superligi. Nie odgrywał w niej już pierwszoplanowej roli, ale wciąż potrafił wywołać wielki aplauz na trybunach hali przy ulicy Kowalskiej. Między innymi po tym, jak dwukrotnie obronił rzut karny wykonywany przez słynnego Chorwata Ivana Cupica, wówczas gracza Vive Tauronu Kielce.

- Nie rozumiałem decyzji sędziów, którzy nakazali powtórzenie karnego obronionego przez Sławka. On wtedy odrzekł: "spokojnie, złapię go jeszcze raz". I jak powiedział, tak zrobił - przypomina Lasoń.

Po tym, jak Donosewicz zakończył współpracę z Gwardią, jego usługami zainteresowała się ASPR Zawadzkie, w której rozgrywa już trzeci sezon. Podobnie jak przez większość kariery, treningi łączy z pracą zawodową. Pracuje w Katowicach, w firmie zajmującej się produkcją sterowań i urządzeń kompleksowych dla kopalń. - Głównie spędzam w niej czas przed komputerem, więc potem mogę spokojnie spełniać się na treningach - podkreśla Donosewicz, jednocześnie stanowczo odganiając od siebie myśli o zawieszeniu butów na kołku.

- Nigdy nie miałem powodu, żeby kończyć karierę dlatego, że ktoś mnie wygryzł. Nawet pomimo tego, iż rywalizowałem z bramkarzami przynajmniej o 10 lub nawet 20 lat młodszymi. Piłka ręczna jest moim drugim życiem. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez niej. Póki bronienie wychodzi mi w miarę dobrze, nie chcę schodzić ze sceny. Trudno byłoby mi nagle przestawić się na łowienie ryb czy zbieranie grzybów - podsumowuje z wszechobecnym optymizmem Donosewicz. - Uśmiech w stylu Jokera z filmów o Batmanie chyba nigdy nie schodzi mu z twarzy - puentuje Lasoń.

Wiktor Gumiński

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×