Ostatnie bastiony TBL - Śląsk i Stelmet niepokonani na własnym terenie
Śląsk Wrocław i Stelmet Zielona Góra to dwa zespoły, które do tej pory pozostają niepokonane na własnym parkiecie w obecnym sezonie TBL.
Za nami 14 kolejek sezonu 2014/15 w Tauron Basket Lidze. Jeszcze przed meczem PGE Turowa Zgorzelec z Treflem Sopot wydawało się, że mistrzowie Polski dopiszą kolejne zwycięstwo do swojego imponującego bilansu 13 wygranych z rzędu, ale po emocjonującej końcówce lepsi okazali się koszykarze Dariusa Maskoliunasa, którzy tym samym przerwali serię PGE Turowa i odczarowali halę w Zgorzelcu. Podobnie jak drużyna Rosy Radom, która po raz pierwszy w tym sezonie poległa w swojej hali z Energą Czarnymi Słupsk. Tym samym ostatnimi niepokonanymi zespołami na własnym parkiecie pozostały ekipy Śląska Wrocław i Stelmetu Zielona Góra.
Koszykarze Emila Rajkovicia są rewelacją obecnych rozgrywek. Z hali Orbita zrobili twierdzę nie do zdobycia, w której przegrały już w tym sezonie drużyny Stelmetu, Anwilu Włocławek czy ostatnio AZS-u Koszalin. Przed własną publicznością zawodnicy Śląska notują bilans 8-0 i na pewno utrzyma się on do końca pierwszej części sezonu zasadniczego, ponieważ ostatni mecz w rundzie wrocławianie rozegrają w Gdyni z miejscowym Asseco. W stolicy Dolnego Śląska ponownie odżywa moda na koszykówkę, a wiara w sukcesy Śląska została wlana w kibiców wraz z dobrą postawą osiąganą na parkiecie. Dodatkowo włodarze drużyny WKS-u korygują niedociągnięcia w składzie, co pokazuje chociażby przyjście do drużyny Vuka Radivojevicia. To powoduje, że Śląsk staje się coraz mocniejszy. Co prawda do rekordu z sezonu 2000/01 kiedy wrocławianie nie przegrali ani jednego spotkania w fazie zasadniczej jeszcze daleko, ale w swojej hali nie mają dla rywali litości, dlatego w Orbicie coraz trudniej znaleźć wolne miejsce.
Czy hale Śląska i Stelmetu mają szansę przetrwać niepokonane do końca sezonu zasadniczego? O taki scenariusz może być ciężko, bo każda przyjezdna drużyna będzie chciała "chwycić za gardło" zespół, który ma miano niepokonanego na własnym parkiecie. Wystarcza gorsza dyspozycja dnia i wszystko się może zdarzyć. Zarówno we Wrocławiu jak i w Zielonej Górze kibice dopingiem mogą w trudnych momentach ponieść swoich ulubieńców, a to niezmiernie ważne.