Przerwana passa lidera - relacja z meczu Sandecja Nowy Sącz - Pogoń Szczecin

Piłkarze Sandecji Nowy Sącz, po bardzo zaciętej rywalizacji, pokonali na własnym boisku szczecińską Pogoń. Spotkanie było pełne walki, sędzia nie szczędził żółtych kartek i dlatego gospodarze przez niemal połowę meczu grali w przewadze. Jedyną bramkę tego widowiska zdobył Kamil Majkowski, kończąc tym samym serię pięciu ligowych porażek Sandecji z rzędu.

Początkowe fragmenty tego spotkania były wyrównane, jednak pierwsi dogodną sytuację stworzyli sobie zawodnicy ze Szczecina. Zaczęło się od sprytnego podania piętą Ediego Andradiny, piłkę kilka metrów podprowadził Adrian Budka, po czym zagrał w pole karne. Tam lot piłki przeciął interweniujący Jano Frohlich, zmuszając swojego bramkarza do interwencji. Chwilę później gra toczyła się już pod drugą bramką. Sebastian Szczepański zagrał piłkę między obrońców, dopadł do niej Dariusz Gawęcki i mając przed sobą już tylko Radosława Janukiewicza uderzył niecelnie.

W jedenastej minucie piłka zatrzepotała w siatce bramki gości, jednak sędziowie dopatrzyli się spalonego i gol nie został uznany. Z rzutu wolnego dogrywał Wojciech Trochim, w polu karnym najwyżej wyskoczył Arkadiusz Aleksander i strzałem głową pokonał bramkarza rywali. Zawodnicy Sandecji byli bardzo poruszeni decyzją arbitra, ale ich protesty na niewiele się zdały. Nadal zero do zera.

Po tej sytuacji nastąpił fragment, kiedy gra toczyła się głównie w środku pola. Żadna z drużyn nie stworzyła sobie klarownej sytuacji, a kiedy akcja przenosiła się w pobliże któregoś pola karnego, brakowało skutecznego wykończenia. Taki obraz meczu utrzymywał się do 27. minuty, bo wtedy właśnie groźnie zaatakowała Pogoń. Z rzutu wolnego Andradina skierował piłkę w "szesnastkę", doskonale do główki złożył się Hernani i Marcin Różalski interweniował z problemami.

Do przerwy ofensywa każdej z drużyn nie była w stanie stworzyć przeciwnikowi realnego zagrożenia. W szczecińskim zespole strzelać próbowali Donald Djousse, Takafumi Akahoshi, Mateusz Szałek, wśród gospodarzy natomiast Marcin Makuch oraz Mateusz Niechciał. Każdy z nich daleki był jednak od pokonania bramkarza drużyny przeciwnej.

Chwilę po zmianie stron, za brutalny faul swoją drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Peter Hricko. Pomimo zejścia Słowaka z boiska, nie zarysowała się wyraźna przewaga gospodarzy. Lepsze sytuacje mieli natomiast piłkarze przyjezdni, ale nie byli w stanie pokonać stojącego w bramce sądeczan Różalskiego. Skuteczności nie zabrakło jednak Kamilowi Majkowskiemu, kiedy w 62. minucie strzelił swoją pierwszą bramkę w barwach Sandecji. W pole karne wpadł rozpędzony Piotr Kosiorowski, po ograniu obrońcy posłał piłkę wzdłuż linii bramkowej, a dzieła zwieńczył zbiegający ze skrzydła "Maja".

Bramka wyraźnie dodała skrzydeł miejscowym zawodnikom. Sztab szkoleniowy Pogoni próbował ratować sytuację zmianami, jednak wpuszczenie na murawę nowych zawodników ofensywnych nie przyniosło rezultatu. Bliżej zdobycia gola byli sądeczanie. Dwukrotnie Janukiewicza postraszył Aleksander, szczęścia próbowali także Kosiorowski i Majkowski, ale zabrakło precyzji.

Wyrównującą bramką zapachniało w 87. minucie, po długim zagraniu w pole karne gospodarzy groźnie strzelał… zawodnik Sandecji. Peter Petran chcąc wybić lecącą piłkę uderzył tak niefortunnie, że był bliski przelobowania własnego bramkarza. Różalski jednak zdążył z interwencją i na twarzy trenera Roberta Moskala dało się zauważyć uczucie ulgi. Niewątpliwie była to najgroźniejsza sytuacja "Portowców" w drugiej części meczu.

Sporo ożywienia w poczynania sądeckiej ofensywny wniosło pojawianie się na murawie Bartosza Wiśniewskiego, który zmienił mocno zmęczonego Aleksandra. W swojej pierwszej sytuacji dobrze złożył się do strzału głową, jednak zagrożenie zażegnał bramkarz. Chwilę później Wiśniewski znakomicie wbiegł między obrońców, doszedł do piłki przed polem karnym i zamiast strzelać… potknął się na piłce. Najbliżej strzelenia bramki, napastnik Sandecji był w ostatniej minucie meczu, ale po szybkim rozegraniu z Majkowskim trafił piłką w słupek.

Sandecja Nowy Sącz - Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
1:0 - Majkowski 62'

Składy:

Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Makuch, Zlatohlavy, Frohlich (82' Petran), Niechciał, Majkowski, Gawęcki, Kosiorowski, Szczepański, Trochim (80' Burkhardt), Aleksander (83' Wiśniewski).

Pogoń Szczecin: Janukiewicz - Hricko, Radler, Hernani, Pietruszka, Szałek, Budka, Edi (67' Rogalski), Akahoshi (67' Sotirović), Ława, Djousse (59' Zwoliński).

Żółte kartki: Kosiorowski, Szczepański (Sandecja) oraz Pietruszka, Radler, Hricko, Ława (Pogoń).

Czerwona kartka: Hricko /46' za drugą żółtą/ (Pogoń).

Sędzia: Jacek Małyszek (Lublin).

Widzów: 4500.

Wypowiedzi trenerów:

Sergiusz Wiechowski (Pogoń Szczecin): Spodziewaliśmy się tutaj trudnego spotkania i tak się też stało. Wydaje mi się, że najgorszym aktorem tego meczu był sędzia, który pozbawił nas jednego zawodnika. Bramka oczywiście była jak najbardziej strzelona prawidłowo. Mogę pogratulować drużynie Sandecji i jej trenerowi za walkę, że strzelili jedną bramkę więcej od nas i wygrali.

Robert Moskal (Sandecja): Pomogła nam czerwona kartka już na samym początku drugiej połowy. Niekiedy jednak dużo gorzej gra się mając taką przewagę, uważam, że przez dziesięć minut moi zawodnicy zaczęli grać zbyt spokojnie zamiast podkręcać tempo. Z Pogonią nie gra się łatwiej nawet kiedy jest ich dziesięciu. Cieszę się, że po ostatnim meczu w Bytomiu zawodnicy pokazali charakter i ambicję. Stworzyli dobre widowisko, a ja mogę się tylko cieszyć ze zwycięstwa nad Pogonią Szczecin.

Źródło artykułu: