Ogień na ławce i historia gola "ducha"

Getty Images / Laurence Griffiths
Getty Images / Laurence Griffiths

Chelsea kontra Liverpool, nietypowo bo w piątkowy wieczór. To mecz dwóch menedżerów, którzy na ławce żyją jak mało którzy czy też wspomnienie historii gola "ducha".

Gol duch

Mimo że upłynęło już 11 lat od słynnego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Liverpoolem a Chelsea, to w Anglii wciąż jest to żywa historia. Przypomnijmy: półfinał Ligi Mistrzów i mecz na Anfield, gdzie Luis Garcia zdobywa bramkę, chociaż po latach dowiedziono, że gola tak naprawdę nie było. Jednak żeby to udowodnić to potrzebne były kosmiczne technologie. Dzisiaj taka sytuacja nie miałaby już miejsca, ponieważ sędziowie dysponują technologią "goal line".

Jose Mourinho nazwał tę bramkę "golem z księżyca", a Liverpool awansował do finału Ligi Mistrzów, gdzie po dramatycznym meczu wygrał z Milanem po rzutach karnych.

Feralny "gol" Luisa Garcii (na zdjęciu) jest dzisiaj jego zmorą. Każdy pamięta go tylko z tamtej sytuacji. - Nieważne, gdzie na świecie byłem, wszędzie pytali mnie o to, czy była bramka. Gdybym dostawał pensa za każdym razem, kiedy to słyszałem, byłbym naprawdę bogaty. Możemy zastanawiać się nad tym, co by było gdyby, ale sędzia uznał gola. Gdyby tego nie zrobił, byłby karny i czerwona kartka, więc może było to lepsze dla Chelsea - mówi Hiszpan.

Ogień na ławce

Antonio Conte i Juergen Klopp to nie są trenerzy, którzy przysypiają na ławce rezerwowych. Oni niemal całe spotkanie stoją przy linii bocznej, pokrzykują, gestykulują, wymachują - jednym słowem żyją meczem. W Anglii zaczynają liczyć, ile razy Juergen Klopp straci swoje okulary. A wszystko to przez ekspresyjną i żywiołową radość po golach. Niemcowi niejednokrotnie zdarza się przebiec niczym sprinter kilkadziesiąt metrów, aby celebrować zdobytą bramkę.

ZOBACZ WIDEO: Pulisic: Legia to nie jest zły zespół (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Conte również do spokojnych nie należy. Niech nie zmyli was elegancki garnitur i nienagannie ułożona fryzura. To wulkan na ławce, a właściwie poza nią.

Ponowny debiut Davida Luiza

Wróćmy jednak do głównych bohaterów hitu Premier League. W Chelsea od pierwszej minuty ma wystąpić David Luiz. Zastąpi kontuzjowanego Johna Terry'ego i po dwóch latach Brazylijczyk ponownie ubierze niebieską koszulkę. Powrót do Londynu nazwał "niedokończonymi sprawami".

Liverpool ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Do wyjściowej "jedenastki" wraca Philippe Coutinho, który z Leicester zagrał tylko 14 minut. Wszystko przez późny powrót ze zgrupowania reprezentacji Brazylii.

Juergen Klopp musi się zastanowić, jak zatrzymać Diego Costę. Reprezentant Hiszpanii dobrze zaczął sezon - w czterech meczach strzelił cztery gole i... dostał trzy żółte kartki.

Długa historia

Historia meczów Liverpoolu z Chelsea liczy sobie już 174 pojedynki i zaczęła się grubo ponad 100 lat temu w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1907 roku. Do dzisiaj lepszym bilansem legitymują się The Reds - 75 zwycięstw przy 61 Chelsea i 38 remisach.

W poprzednim sezonie na Stamford Bridge triumfował Liverpool, zwyciężając 3:1. To był jeden z lepszym meczów w wykonaniu ekipy Kloppa pod jego wodzą. W piątkowy wieczór będzie chciał powtórzyć ten wyczyn.

Początek spotkania o godzinie 21.

Źródło artykułu: