Fiński kryzys nadal niezażegany. Antti Siltala: Popełniliśmy najgorszy błąd

Wiktor Gumiński

- Po pierwszym secie myśleliśmy, że łatwo wygramy - powiedział kapitan Suomi po porażce 2:3 z Chinami. Jego drużyna nie odniosła jeszcze zwycięstwa w drugiej fazie mundialu.

W inauguracyjnej odsłonie, Finowie pokonali siatkarzy z Azji 25:22, pomimo tego, że popełnili w niej aż 10 błędów własnych. Zadanie zredukowania ilości pomyłek nie zostało przez nich należycie wykonane w kolejnych partiach, co znalazło odzwierciedlenie na tablicy świetlnej. Drugi i trzeci set padły łupem Chińczyków, którzy w każdym z nich od początku posiedli niewielką inicjatywę, by ostatecznie zwyciężyć 25:22 i 25:23.

- Obie drużyny popełniły dużo błędów w ataku, co w jakiś sposób wpłynęło na przebieg meczu. Jako zespół, doświadczamy w tej chwili bardzo trudnych chwil, ponieważ robimy wszystko, co w naszej mocy, ale najwyraźniej mamy jakieś problemy, z którymi nie możemy sobie poradzić - tłumaczył trener Finów, Tuomas Sammelvuo.

Niewiele brakowało, żeby jego humor na pomeczowej konferencji prasowej był nieco lepszy, za sprawą atakującego Urpo Sivuli. Gracz ten pojawił się na parkiecie od początku czwartego seta i z miejsca udowodnił rywalom, że będzie niezmiernie trudny do powstrzymania.

Suomi doprowadzili do piątego seta, dzięki wygranej 25:20, a Sivula zakończył tą partię z dorobkiem aż 11 punktów! W tie-breaku spisywał się równie dobrze, dopisując do swojego konta kolejne 4 "oczka". Cały pojedynek zakończył z 68-procentową skutecznością w ofensywie, lecz jego imponujące statystyki nie przełożyły się na sukces drużyny. Po bardzo zażartej walce, Finowie ulegli w piątej partii 14:16.

- Jestem ogromnie rozczarowany. To spotkanie po prostu musieliśmy wygrać. Przegraliśmy je w naszych głowach, ponieważ po pierwszym secie odpuściliśmy. Była to najgorsza możliwa opcja, ponieważ gdy ulatuje koncentracja, dochodzi do porażki. Zagraliśmy bardzo zły mecz - skomentował kapitan Antti Siltala

Ostatnim rywalem Finów na Mistrzostwach Świata 2014, z którymi żegnają się niedzielnego popołudnia, będą Bułgarzy. - Trudno mi powiedzieć, co możemy zrobić, byśmy w końcu wygrali - podsumował krótko Sammelvuo.

< Przejdź na wp.pl