Marcin Możdżonek: Otwieramy oczy niedowiarkom

Dominika Pawlik

Reprezentacja Polski po czterosetowej batalii odprawiła drużynę naszych zachodnich sąsiadów i zapewniła sobie awans do finału mistrzostw świata.

Reprezentacja Polski po ośmiu latach ma szansę poprawienia rezultatu, czyli uzyskanego w Japonii drugiego miejsca. Biało-czerwoni przed własną publicznością w katowickim Spodku zanotowali czterosetowe zwycięstwo nad podopiecznymi Vitala Heynena.

Dla niektórych kibiców, ekspertów czy trenerów, eksperyment związany z zatrudnieniem Stephane'a Antigi wydawał się bardzo złym pomysłem. Tymczasem Francuz tak przeobraził drużynę, że na mistrzostwach zadziwia ona inne ekipy i sprawia niespodzianki w starciach z najlepszymi drużynami świata. Czy sam finał jest dla polskich siatkarzy wystarczający? - Dla nas nie, chyba że dla kogoś jest - zażartował Marcin Możdżonek.

Sobotni półfinał z Niemcami nie stał na tak wysokim poziomie, jak chociażby potyczki z Brazylią czy Iranem. Obfitował w błędy z wielu stron, ale ostatecznie zakończył się szczęśliwie dla biało-czerwonych. - Dla mnie to był mecz pełen emocji, pełen walki i pełen nerwów, ale brakowało ładnej siatkówki, co jednak w ogólnym rozliczeniu jest nieistotne, bo wytrzymaliśmy ciężar tego spotkania. Końcówka czwartego seta należała tylko i wyłącznie do nas. Postawiliśmy tę kropkę nad "i" i wygraliśmy. To się liczy. Wynik idzie w świat, a my jesteśmy w finale. To jest historia - skomentował środkowy.

Tym samym reprezentacja Polski udowodniła, że krytykanci mylili się zarówno co do Antigi, jak i jego decyzji personalnych. - Otwieramy oczy niedowiarkom, mówimy, że to jest nasze i przez nas zdobyte, a to nie jest nasze ostatnie słowo - zapewnił Możdżonek.


Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)

< Przejdź na wp.pl