Jerzy Janowicz: Mam nadzieję, że następnym razem hala się wypełni
Reprezentacja Polski pokonała Litwę w meczu I rundy Grupy I Strefy Euroafrykańskiej, ale w płockiej Orlen Arenie na frekwencję można było narzekać.
Jerzy Janowicz nie dał większych szans Ricardas Berankis w czwartym meczu podczas spotkania Pucharu Davisa z Litwą. Lider ekipy gości zupełnie nie radził sobie z serwisem Polaka.
- Nie powiedziałbym, że było łatwo. Po prostu grałem dobrze, rywal także, ja po prostu zaprezentowałem się jeszcze lepiej. Wiedziałem, że muszę grać ofensywnie i absolutnie zabierać mu rytm. Berankis biega blisko linii końcowej, lubi długie wymiany, wiedziałem, że muszę mu to utrudnić i grać agresywnie - powiedział najlepszy polski tenisista.
Spotkanie było bardzo ważne z punktu widzenia całej potyczki, bowiem w ewentualnym piątym meczu wystąpiliby Łukasz Kubot i Laurynas Grigelis. - Nie spodziewałem się, że zagram tak dobrze, ale to na pewno nie był łatwy mecz. Ze strony mentalnej wiedzieliśmy dobrze, że muszę zagrać szybko, by go pokonać. Tak się stało, zagrałem agresywnie, starałem się skracać wymiany. Widziałem po nim, że nie podobało mu się, a znamy się bardzo dobrze - wyjaśnił Janowicz.
W Płocku nie zawiedli tenisiści, ale kibice, których po prostu zabrakło. W piątek i sobotę wydawało się, że więcej jest fanów z Litwy. - Liczyłem, że będzie więcej kibiców. Jeśli pamiętam mecz we Wrocławiu czy Warszawie, kilka innych spotkań także, tam były pełne hale. Mogło przyjść trochę więcej ludzi - przyznał Janowicz.
- Wydaje mi się, że lepiej jest jednak robić takie imprezy w miejscu, gdzie ta tradycja tenisowa jest, nie ma dwóch zdań co do tego. Mam nadzieję, że następnym razem w meczu o stawkę hala się wypełni - zakończył Polak.