David Fry z Cleveland Guardians został trafiony w twarz piłką rzuconą z prędkością 159 kilometrów na godzinę przez Tarika Skubala z Detroit Tigers. Fry natychmiast upadł na ziemię, trzymając się za zakrwawioną twarz, a Skubal był wyraźnie wstrząśnięty sytuacją.
Na boisko wbiegli trenerzy oraz menedżer Stephen Vogt, by udzielić pomocy zawodnikowi. Fry leżał przez kilka minut, po czym został podniesiony i przewieziony wózkiem do szatni. W drodze do szpitala dał kibicom sygnał kciukiem w górę. Po badaniach okazało się, że 29-latek doznał licznych złamań kości twarzy i nosa, ale nie będzie wymagał operacji.
ZOBACZ WIDEO: Przyjęła pod dach Ukrainkę. Teraz co miesiąc dostaje od niej taki SMS
- On czuje się dobrze, jest w dobrym nastroju. Jest przytomny - powiedział w środę menedżer Stephen Vogt, cytowany przez "The Guardian". Klub poinformował, że Fry został wypisany ze szpitala i odpoczywa w domu.
Przewidywany czas powrotu do gry to sześć do ośmiu tygodni.
Zawodnik został wpisany na 10-dniową listę kontuzjowanych. Jego miejsce zajął Johnathan Rodriguez z Triple-A Columbus.
Po meczu Tarik Skubal przyznał, że sytuacja była dla niego bardzo trudna. - To naprawdę ciężkie. Już się z nim kontaktowałem. Jestem pewien, że jego telefon nie przestaje dzwonić. Chcę tylko mieć pewność, że wszystko z nim w porządku. Wyglądało na to, że czuje się dobrze schodząc z boiska i mam nadzieję, że tak zostanie - powiedział miotacz Tigers.