Biathlon to sport, który głównie kojarzy się z zimą. Jest co prawda letnia odmiana tej dyscypliny, ale nie wszystkie kraje traktują ją poważnie. W naszej kadrze większość zawodników pochodzi z terenów górskich, gdzie jest co najmniej podstawowa baza do uprawiania tego sportu.
Wyjątkiem jest Patryk Bryn, który urodził się w Szczecinie. To teren, w którym biathlon jest mało popularny. Wszak województwo zachodniopomorskie bardziej kojarzy się z wakacjami, plażowaniem czy jazdą na rowerze niż z trenowaniem sportów zimowych.
Jak zatem Bryn trafił do biathlonu? - Wszystko zaczęło się od marzenia, żeby pojechać kiedyś na igrzyska olimpijskie. Szukałem dla siebie odpowiedniego sportu i padło na biathlon - powiedział Bryn w rozmowie z Polskim Związkiem Biathlonu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Piękna pogoda i basen. Tak wypoczywał polski siatkarz
Treningi biathlonowe wiązały się z przeprowadzką na drugi koniec Polski. - Sport ten zobaczyłem w telewizji i stwierdziłem, że spróbuję. Musiałem potem przeprowadzić się do Dusznik-Zdroju. Tam w wieku 17 lat uczyłem się biegać na nartach i strzelać. Później miałem okazję wyjazdu do Oberhofu, gdzie mogłem się dalej rozwijać - dodał Bryn, który w listopadzie będzie obchodził 26. urodziny.
Bryn ma już za sobą debiut w Pucharze Świata w biathlonie. W zeszłym sezonie wystąpił w Oslo, gdzie w biegu indywidualnym na 20 kilometrów zajął 92. miejsce. Wystartował też w sztafecie mieszanej, a ta finiszowała na 10. lokacie.
Teraz Bryn przygotowuje się do nowego sezonu, gdzie ma zdecydowanie wyższe aspiracje.
- Przygotowania przebiegają bardzo dobrze. Dużo i dobrze trenujemy. Myślę, że to będzie kolejny krok do przodu zimą. Jestem bardzo zadowolony. Kadra? Na pewno widzę dla siebie szansę, bo mam okazję trenować stricte z najlepszymi zawodnikami w kraju. To na pewno duży plus dla mnie. Chłopaków znałem już wcześniej, więc nie jest to dla mnie nic aż tak nowego. Myślę, że wpasowałem się w grupę - zakończył Bryn.
Czytaj także:
Nie żyje polski skoczek. Startował w Pucharze Świata
Mistrz Niemiec za mocny dla mistrza Polski