Sportowcy zimowi powoli wchodzą w decydujący etap przygotowań do kolejnego sezonu Pucharu Świata. Nadchodząca zima będzie oczywiście szczególna ze względu na igrzyska olimpijskie we Włoszech.
Mocno nad formą pracują polscy biathloniści. Kadrę męską od wiosny przygotowuje nowy szkoleniowiec - Uros Velepec. Za drużyną Biało-Czerwonych sprawdzian dyspozycji podczas mistrzostw kraju w Dusznikach-Zdroju.
ZOBACZ WIDEO: Robert Kubica wspomina potworny wypadek. "Nie jestem już tym samym człowiekiem"
Test mocy na nartorolkach
Jednym z medalistów tej imprezy, podczas której rozegrano sprint oraz bieg masowy, został Fabian Suchodolski. 21-latek w rozmowie z nami podsumował swój występ podczas krajowego czempionatu.
- W sprincie nie czułem się najlepiej, szczególnie biegowo. Nie mogłem wydobyć z siebie maksimum. To jednak normalne na tym etapie przygotowań. Chłopaki mieli podobne odczucia. Strzelecko z kolei nie wyglądało to najgorzej - ocenił zawodnik, który w pierwszej konkurencji był szósty z wynikiem 8/10 na strzelnicy.
- Podczas biegu masowego moje samopoczucie było znacznie lepsze. Miałem większą moc, a na strzelnicy dużą pewność tego, co robię - dodał. To zagwarantowało mu srebrny krążek.
Letnie mistrzostwa Polski to walka o medale, ale też jeden z etapów przygotowań. Suchodolski podkreślił, że to czas dużych obciążeń treningowych, a więc i rezultaty na mecie mogą okazywać się niemiarodajne.
- Nie ma co się wielce rozczulać nad wynikami. Jak jest dobrze, to trzeba się z tego powodu cieszyć, ale jak źle, to nie można się załamywać. To po prostu dobry moment na sprawdzenie się w rytmie startowym - zaznaczył.
Duża motywacja do pracy
A przygotowania trwają. Młody biathlonista miał prawo czuć przed ich rozpoczęciem dodatkową motywację. W końcowej fazie ubiegłego sezonu bowiem zanotował zdecydowanie najlepszy wynik w karierze. Zajął 23. miejsce w biegu na 15 kilometrów. Dotychczas nawet nie zbliżył się do takiego miejsca w zawodach najwyższej rangi.
- To był niezły motor napędowy. Zwykle pod koniec sezonu mogą pojawiać się już myśli o okresie przerwy, a ja dostałem dodatkowego kopa motywacyjnego. Było mi wręcz żal, bo chciałem dalej startować - przyznał.
Podczas obecnie trwającego lata Fabian nie opuścił żadnego treningu. Jak mówi, dotychczas udało się uniknąć kontuzji czy choroby, co wiąże się z przerwą w treningach, więc w pełni zrealizował dotychczasowy plan trenera - trenera bardzo doświadczonego, z sukcesami, który ma kontynuować budowę naszej męskiej kadry biathlonowej przez kolejne lata.
- Można z nim o wszystkim porozmawiać. Zawsze ma uśmiech na twarzy, jest żartobliwy. Potrafi nas rozluźnić. Od razu mu zaufaliśmy. On nie cuduje. Ma sprawdzone metody, które już wcześniej wykorzystywał. Wierzę w ten proces, bo sam czuję progres - ocenił zawodnik. A jak wyglądają treningi pod okiem słoweńskiego szkoleniowca?
- Na pewno jest dużo objętości. Robimy wiele jednostek, a szybkie treningi wyglądają nieco inaczej. Są zmiany, choć nie diametralne. Nie czujemy się "zajechani", a przy tym naprawdę ciężko pracujemy - wytłumaczył Suchodolski.
A wszystkie drogi poprowadzą w nadchodzącym sezonie do Anterselvy, gdzie odbędzie się najważniejsza impreza czterolecia. Fabian Suchodolski oczywiście chciałby na nią pojechać, choć dla niego najbardziej liczy się co innego.
- Progres i rozwój to klucz. A co to da? Zima pokaże. Trzeba skupić się na ciężkiej pracy - podsumował.