Wygrana Martina Fourcade'a w Kontiolahti

Rywalizacja w sprincie była bardzo zacięta - Martin Fourcade pokonał drugiego na mecie Timofieja Łapszina zaledwie o 0,8 sekundy. Niewielkie różnice podzieliły również kolejnych zawodników - strata dwóch sekund nie dawała już lokaty na podium (trzeci Benjamin Weger przegrał z Forucadem o 1,6 sekundy), zaś strata dwudziestu sekund nie pozwoliłaby nawet na miejsce w czołowej dziesiątce.

Jeszcze na ostatniej rundzie najlepszy czas miał wspomniany Weger, lecz w samej końcówce poniósł niewielką stratę, która miała jednak decydujące znaczenie i pozwoliła na odniesienie sukcesu Francuzowi. Fourcade na trasę ruszył jako pierwszy i gdy popełnił jeden błąd na strzelnicy wydawało się, że stracił szansę na zwycięstwo, jednak jego główni rywale też się mylili. Czystym kontem pochwalić się mogli za to m.in. Łapszin i Weger, jednak przegrali z Francuzem na trasie biegu.

Najlepszy z Norwegów był Ole Einar Bjoerndalen. Weteran urodzony w 1974 roku, biathlonista wszech czasów, miał nieudany początek sezonu, jednak od niedawna spisuje się coraz lepiej i w Kontiolahti znów zaprezentował się z bardzo dobrej strony. Bjoerndalen popełnił jeden błąd na strzelnicy, jednak świetnie pobiegł i zajął czwarte miejsce.

Sobotni sprint zupełnie nie udał się reprezentantom Polski - Łukasz Szczurek był siedemdziesiąty ósmy, a Krzysztof Pływaczyk osiemdziesiąty pierwszy w gronie osiemdziesięciu pięciu sklasyfikowanych zawodników. Polaków zabraknie więc w niedzielnym biegu na dochodzenie.