Pierwsza Polka w sztafecie Magdalena Gwizdoń do strefy zmian dobiegła na ósmym miejscu. Zastępująca ją Monika Hojnisz znacznie zmniejszyła straty czasowe do rywalek, a podczas strzelania tylko raz dobierała nabój. W efekcie poprawiła wynik drużyny, windując ją na półmetku zawodów na czwarte miejsce.
- Jestem z siebie dumna. Zwłaszcza z postawy na strzelnicy. Wiadomo, że miałam jedno dobieranie, ale i tak jestem zadowolona. Poza tym moje wcześniejsze starty nie wskazywały na to, że będę w stanie utrzymać się za takimi zawodniczkami jak Norweżka Fanny Horn Birkeland czy Niemka Franziska Hildebrand - mówiła nam na gorąco Monika Hojnisz.
- Te starty nie napawały mnie optymizmem, ani nie były na miarę moich oczekiwań. Dlatego cieszę się, że w piątek poszło mi dobrze. Trochę się tym podbudowałam. Cieszę się też, że wyszło mi strzelanie na stojąco, bo nie jest łatwo, kiedy stoi się koło Norweżki, a tłum jej rodaków wiwatuje wraz z jej kolejnymi strzałami. Na szczęście ona też nie poradziła sobie perfekcyjnie - dodała biathlonistka z Chorzowa.
W tym czasie na trzeciej zmianie walczyła Weronika Nowakowska. Sztafetę zamknęła Krystyna Guzik. Ostatecznie Polki zajęły wysokie, czwarte miejsce. To bardzo dobry wynik, biorąc pod uwagę, jak prezentowały się w poprzednich konkurencjach w Oslo.
- Postanowiłyśmy, że podejdziemy do sztafety na dużym luzie. Nie wiem, czy powinnam o tym mówić, ale utworzyłyśmy sobie grupę na komunikatorze i wypisywałyśmy do siebie w czwórkę różne głupoty. Uznałyśmy, że potraktujemy ten start jak trening - wyznała w piątek Monika Hojnisz.
24-letnia zawodniczka jest też przekonana, że pomogła jej też jednodniowa przerwa w strzelaniu.
- W czwartek rano była taka mgła, że w ogóle nie mogłam strzelać. Odsunięcie karabinu na jeden dzień spowodowało, że w piątek na strzelnicy czułam się bardzo dobrze - oceniła.
Mistrzostwa świata w Oslo powoli dobiegają końca. W sobotę o 15:15 wystartuje sztafeta mężczyzn, a w niedzielę o 12:30 odbędzie się bieg kobiet ze startu wspólnego. Transmisje z obu zawodów pokaże telewizja Eurosport 1.
Michał Bugno z Oslo
Zobacz także: Klemens Murańka: lekarz się zdenerwował, mogło dojść do tragedii