Optymizm w biathlonowej kadrze. "Najważniejsza jest konsekwencja"

Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZBiath. / Na zdjęciu: Adam Kołodziejczyk
Materiały prasowe / Szymon Sikora / PZBiath. / Na zdjęciu: Adam Kołodziejczyk

Trener Adam Kołodziejczyk biegi indywidualne zalicza do udanych. Jego podopieczni otarli się o pucharowe punkty, a Monika Hojnisz, która jest jego wychowanką stanęła na podium. – Po nieudanych sztafetach mieszanych nastąpiła mobilizacja – powiedział.

Adam Kołodziejczyk kadrę mężczyzn przejął latem. Od 2011 do 2017 roku był trenerem biathlonistek i ich starty nadal wywołują w nim ogromne emocje. Zwłaszcza gdy sukcesy odnosi Monika Hojnisz, czyli zawodniczka, którą trenował od dziecka.

- Fajnie jest oglądać swoją wychowankę na tak wysokim miejscu. Z każdą z dziewczyn z kadry w mniejszym lub większym stopniu miałem do czynienia, więc wiadomo, że się emocjonuję ich startami - powiedział Kołodziejczyk, który przyznaje się, że był moment, w którym widział Hojnisz na pierwszym stopniu podium.

- Po szybkiej analizie czasów biegu wychodziło mi, że Dzhyma nie da rady Monice. Niestety Ukrainka wywinęła nam ten sam numer, co jej rodaczka Ołena Pidhruszna w Canmore trzy sezony temu. Wtedy też byłem już pewny, że Krysia Guzik odniesie zwycięstwo, a rywalka w pewnym momencie dostała skrzydeł i skończyło się drugim miejscem - wspomina trener, który do ubiegłego roku był również szefem wyszkolenia PZBiath.

Wcześniej na trasie rywalizowali mężczyźni, w tym trzech podopiecznych Kołodziejczyka. Grzegorz Guzik z dwoma minutami kary zajął 42. miejsce, Andrzej Nędza-Kubiniec z jednym pudłem uplasował się na 48. lokacie (nowy rekord życiowy), a Łukasza Szczurka po dwóch niecelnych strzałach sklasyfikowano na 50. pozycji. Ostatni raz trzech polskich biathlonistów uplasowało się w TOP 50 biegu PŚ ponad trzynaście lat temu!

ZOBACZ WIDEO Tai Woffinden: Na PGE Narodowym najlepsza atmosfera i pełne trybuny

- Zawodnicy spisali się dobrze przede wszystkim na strzelnicy. Nie chodzi nawet o samą skuteczność, ale nie tracili na nim dużo czasu. Strzelali jak na treningu i z tego jestem zadowolony. Jeśli chodzi o bieg to wciąż jest dużo do poprawy, ale wiem z relacji zawodników, że czuli się dobrze. Byli w stanie utrzymać swoje tempo, wyprzedzać słabszych rywali. Nie wszystkim udało się równo rozłożyć siły, ale to jest specyfika tego rozgrywanego bardzo rzadko dystansu. Cieszę się, że całej trójce udało się zrobić przyzwoity wynik - ocenił Kołodziejczyk.

Jak dobry wynik zaliczyli nasi biathloniści niech świadczy to, że do Pucharu Narodów zarobili dziś 283 punkty. Jest to jedenasty rezultat spośród wszystkich reprezentacji, a jednocześnie najlepszy jednostkowy rezultat Polaków od stycznia 2011 roku (wtedy mogliśmy jednak liczyć jeszcze na Tomasza Sikorę). Przypomnijmy, że w ubiegłym roku Polacy zajęli w Pucharze Narodów 23. miejsc. Aktualnie są na 15. pozycji.

- Zerkamy na Puchar Narodów. To oczywiście dopiero trzy biegi, więc nie ma co wyciągać pochopnych wniosków. Chcielibyśmy być wyżej niż w ubiegłym sezonie. O ile będziemy lepsi to się okaże. Wysoki ranking ułatwi nam później kwalifikacje olimpijskie. Teraz najważniejsza jest konsekwencja, a w kontekście piątkowego sprintu również dobra regeneracja. Czasu między biegiem na 20km a kolejnym startem przez zmiany w programie jest mało - zakończył Kołodziejczyk.

Komentarze (1)
Cyfergaleria Wallas Jest OK
9.12.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Męski biathlon w Polsce????Haha to amatorzy uwielbiający wycieczki krajoznawcze.