Biegną 246 km, by ucałować stopy króla Leonidasa. Polacy zdominują Spartathlon?
Z tegorocznej rywalizacji kilka dni temu wycofała się Katalin Nagy, wielka rywalka Polek podczas mistrzostw świata w biegu 24-godzinnym, zwyciężczyni Spartathlonu z 2015 i 2016 r. "To dla mnie niesamowicie trudna decyzja, bo ten bieg i Grecja znaczyły dla mnie tak wiele w ostatnich trzech latach" - napisała Nagy na Facebooku. Tłumaczyła, że kontuzja oraz sprawy osobiste spowodowały, że nie była w stanie przygotować się do Spartathlonu w stu procentach. Zapewniła, że pobiegnie za rok.
W tej sytuacji Bereznowska staje się jedną z kandydatek do zwycięstwa, ale woli nie nakładać na siebie niepotrzebnej presji. - Przede wszystkim to dla mnie nowość. Prawie wszystkie moje rywalki z biegu 24-godzinnego już tam biegały, a ja tam będę debiutować. One już wiedzą, czym to się je, a ja się dopiero przekonam - dodała biegaczka z Ossowa.
Czytaj także: Waleczna jak Dywizjon 303. W ciągu doby potrafi przebiec prawie 260 kilometrów
Patrycja Bereznowska traktuje Spartathlon jako znacznie większe wyzwanie niż jej koronna dyscyplina. Wymienia powody. - Trasa, która do płaskich nie należy, Pogoda, czyli panujące w Grecji upały. Później odcinek w górach, w nocy, gdy robi się zimno i ciemno. Dystans - 246 km. W biegu 24-godzinnym to my decydujemy, ile przebiegniemy. W każdej chwili można odpuścić, odpocząć. Tam tak się nie da. Są także ograniczenia, jeśli chodzi o serwisowanie. Nawet jeśli ma się swój serwis, to może on pomagać tylko w wyznaczonych miejscach. Jest to bardzo restrykcyjnie pilnowane. Biegnie się w ruchu ulicznym, który akurat w Grecji jest dość nieprzyjemny. Obowiązuje także zakaz słuchania muzyki w słuchawkach, więc to kolejna trudność - mówiła w rozmowie z WP SportoweFakty.Latarka od Japończyka
O nocnym odcinku Spartathlonu sporo powiedzieć może August Jakubik. 19 lat temu mógłby błądzić w ciemnościach, gdyby nie pomoc jednego z rywali. - W nocy biegniemy po terenie nieoświetlonym. Każdy z zawodników musi mieć latarkę. Technika poszła teraz do przodu, ale za moich czasów był duży kłopot z latarkami. Moja lampka po chwili zgasła, ale dołączyłem się do Japończyka. Jego latarka świeciła się przez całą noc. Technologia w Japonii była na dużo wyższym poziomie - uśmiecha się Jakubik.
W rywalizacji mężczyzn liczymy na Sebastiana Białobrzeskiego, wicemistrza świata w biegu 24-godzinnym z Dublina. - Pobiegnie wielu Polaków, pobiegnie także Japończyk Yoshihiko Ishikawa, z którym przegrałem w Belfaście. Będzie okazja do rewanżu - mówił Białobrzeski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Na liście startowej jest także Łukasz Sagan, który w Spartathlonie wystartuje po raz trzeci. Za pierwszym razem - jak sam mówił - pojechał do Grecji nieprzygotowany. Efekt? Niemal 34,5 godziny spędzone na trasie. Bogatszy o tamto doświadczenie przed rokiem spisał się znacznie lepiej. Zajął siódme miejsce z czasem 26:28:51.
Sagan ma z Grecji bardzo miłe wspomnienia. Dwukrotnie brał udział w Festiwalu Ultramaratonu w Atenach. Odniósł dwa zwycięstwa w biegu 48-godzinnym, a w tym roku przy okazji pobił 17-letni rekord Polski Augusta Jakubika. Wynik Sagana to imponujące 381 km.
"Sagan Team melduje się w Grecji" - tak podpisał poniższe zdjęcie 34-letni biegacz.
- Do Grecji pojechała bardzo mocna drużyna, będziemy trzymać kciuki. Jestem pewny, że wśród kobiet któraś z Polek załapie się na podium - mówi August Jakubik. - Także Sebastian Białobrzeski jest jednym z moich faworytów. Polska w biegach ultra dominuje na świecie, cieszę się z tego niezmiernie i na pewno na Spartathlonie po raz kolejny zostanie to udowodnione - przekonuje Jakubik.
Bohaterem jest każdy. Nawet ostatni biegacz
Tak naprawdę każdy, kto dotrze do Sparty i odda cześć królowi Leonidasowi, zasługuje na ogromny szacunek. - Każdego zawodnika traktuję się jako zwycięzcę. Czy jest pierwszy, czy ostatni. W mało którym biegu tak się ceni zawodników. Każdy jest bohaterem bez względu na zajętą pozycję. I - co mogę potwierdzić - każdy tak się czuje - kończy August Jakubik.
Dodajmy, że w Spartathlonie nie może wystartować każdy miłośnik biegów ultra. Trzeba spełnić jeden z określonych warunków: ukończyć bieg na 100 km w czasie krótszym niż 10,5 h, ukończyć bieg na co najmniej 200 km w czasie krótszym niż 29,5 h, wziąć udział we wcześniejszej edycji Spartathlonu i dotrzeć na punkt kontrolny "Nestani" (172 km) w czasie krótszym niż 24,5 h.
Rekord trasy należy do legendy biegów ultra, Greka Yiannisa Kourosa. W 1984 r. pokonanie 246 km zajęło mu zaledwie 20 godzin i 25 minut. Do dziś w tabeli rekordów cztery najlepsze rezultaty należą właśnie do niego. Wynik Radzikowskiego z 2016 r. jest siódmym w historii. Wśród pań rekord dzierży Katalin Nagy (25:07:12).