Nikt nie ma takiej publiczności jak my - rozmowa z Jackiem Jaśkowiakiem

Dużym sukcesem zarówno organizacyjnym, jak i sportowym, zakończyły się zawody o Puchar Świata w biegach narciarskich w Szklarskiej Porębie - komplet widzów oklaskiwał zwycięstwo Justyny Kowalczyk. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl zawody podsumował Jacek Jaśkowiak, dyrektor komitetu organizacyjnego.

Daniel Ludwiński
Daniel Ludwiński

Daniel Ludwiński: Za nami pierwszy historyczny Puchar Świata w biegach narciarskich rozegrany w Szklarskiej Porębie. Jak podsumuje Pan te zawody?

Jacek Jaśkowiak: Bez wątpienia jest poczucie ulgi. Pokazaliśmy Polskę, Dolny Śląsk, Szklarską Porębę, jako miejsca, w których w przyszłości będą odbywały się zawody wysokiej rangi. Wszyscy zobaczyli też wspaniałą publiczność i te zawody są kolejnym krokiem na drodze pokazywania światu wizerunku naszego kraju. Efekt promocyjny jest niesamowity, opinie zawodników są świetne. To było coś wspaniałego.

Czy jest coś, co chciałby Pan zmienić przed kolejnymi zawodami tej rangi w Polsce?

- Patrzę na to również przez pryzmat tego, co trzeba poprawić, zrobiłem sobie nawet listę żeby o niczym nie zapomnieć. Trzeba się znów brać do pracy, żeby za dwa lata Puchar Świata był jeszcze lepszy niż w tym roku, żeby za rok zrobić udane World Uphill Trophy. Chciałbym utrzymać ten zespół organizacyjny, w końcu taka impreza zawsze zależy od ludzi, to oni ją tworzą. Same zawody są efektem zbudowania sprawdzonego zespołu

Wszystko wskazuje na to, że Puchar Świata wróci do Polski w sezonie 2013/2014. Na konferencji prasowej w Jakuszycach mówił Pan jednak, że nie można do końca wykluczyć nawet organizacji zawodów już w sezonie 2012/2013.

- Racjonalne byłoby żebyśmy znów zorganizowali Puchar Świata za dwa lata. Gdyby jednak była taka wola ze strony burmistrza Szklarskiej Poręby, ze strony marszałka województwa, ze strony PZN, to sprawa jest nadal otwarta. Kalendarz jest cały czas płynny i zatwierdzony zostanie na kongresie w Zurychu, nie wiadomo do końca co będzie np. z zawodami w Kanadzie. Wcześniej będzie jeszcze kongres w Korei, może zdarzyć się, że ktoś ogłosi, że rezygnuje, koszty organizacji są w końcu wysokie, nie zawsze budżet pozwala na przeprowadzenie zawodów. Wszystko jest więc nadal otwarte.

Po raz drugi na Szrenicy odbył się wspomniany bieg FIS World Uphill Trophy. Trzeba przyznać, że obsada robiła dobre wrażenie w sytuacji, gdy nie były to zawody zaliczane do klasyfikacji Pucharu Świata.

- Nam chodzi też o to, żeby ci zawodnicy, którzy u nas wystartowali, przekazali swoje wrażenia swoim kolegom narciarzom, i żeby tym samym mogli rozpropagować ten bieg. Były pewne wypowiedzi Justyny Kowalczyk o tym pomyśle, wypowiedzi negatywne, teraz inni zawodnicy będą mogli powiedzieć, że to jest ok, że to jest fajne. Może nie za rok, nie za dwa lata, ale jestem przekonany, że za kilka lat to będzie właśnie przyszłość biegów narciarskich i w tym kierunku to wszystko pójdzie. Jeśli my tego nie zrobimy, to zrobi to ktoś inny. Dla FIS trzeba mieć ofertę, to nie jest tak, że FIS dostosuje do nas swój kalendarz.

Devon Kershaw, trzeci zawodnik klasyfikacji Pucharu Świata, bardzo pochlebnie wypowiedział się na temat World Uphill Trophy.

- Taka jest opinia bardzo wielu zawodników, jak i praktycznie wszystkich członków komisji biegowej w FIS. To jest sport, udział w tym jest dobrowolny, ale bardzo wierzymy w to, że to będzie impreza, która będzie się bardzo wyróżniała w świecie sportu. To może być coś jak Alpe d’Huez czy Mont Ventoux w kolarstwie, albo Alpe Cermis w biegach, symbol danej dyscypliny.

W tym roku w Szklarskiej Porębie odbył się sprint stylem dowolnym oraz biegi na 10 i 15 kilometrów stylem klasycznym ze startem indywidualnym. Jakich konkurencji można spodziewać się w programie Pucharu Świata w 2014 roku?

- Sądzę, że raczej będą to tradycyjne konkurencje. Wszyscy liczymy, że Justyna Kowalczyk nadal będzie biegać, a jasnym jest, że ona w World Uphill Trophy nie wystąpi. Nie chcemy tworzyć konfliktu, zrozumiały jest dla mnie punkt widzenia Justyny. Co do przyszłości, zależy to też od planów Justyny odnośnie startowania w zawodach, każdy chce mieć rodzinę, dzieci, zobaczymy więc jak to się potoczy. Tak jak długo jak Justyna będzie biegać, tak długo będziemy trzymać się formuły tradycyjnej.

Johan Olsson, który wygrał bieg na 15 kilometrów, stwierdził tuż po zawodach, że w Szklarskiej Porębie byli najlepsi kibice w całym sezonie. Jak Pan ocenia doping widowni?

- Publiczność wszystkich zaskoczyła, oczywiście pozytywnie. Dla nas to również o tyle ważne, że publiczność jest zawsze ważnym elementem przy negocjacjach z FIS. Będziemy mogli teraz posługiwać się tym argumentem, że nikt nie ma takiej publiczności jak my.

W tym roku widzowie zgromadzeni byli głównie na stadionie, nawet Justyna Kowalczyk zauważyła, że na trasie było ich mało. Czy w przyszłości można spodziewać się, że tego typu darmowych wejściówek, które upoważniają do oglądania rywalizacji poza stadionem będzie więcej?

- W tym roku decydowały tu względy bezpieczeństwa, przepisy imprezy masowej. Teraz mamy jednak już doświadczenie, jesteśmy w stanie przygotować więcej miejsca na trasach, więc w przyszłości widzów na pewno będzie więcej.


Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×