Przed tym biegiem nie brakowało bardzo wielu pytań. Całe mistrzostwa były w wykonaniu Justyny Kowalczyk naprawdę dobre biorąc pod uwagę obraz całego sezonu - przyniosły czwarte miejsce w sprincie, solidny występ w sztafecie i przede wszystkim brązowy medal w sztafecie sprinterskiej. 30 kilometrów to jednak dystans całkowicie inny, nieporównywalnie dłuższy i trudniejszy, więc i sama Polka unikała jakichkolwiek deklaracji odnośnie swoich możliwości.
[ad=rectangle]
Początek zdawał się wskazywać, że może być to udany bieg. Kowalczyk plasowała się wysoko, pilnowała rywalek, zajmowała lokaty w granicach czwartej, piątej. Gdy Therese Johaug zdecydowała się na atak, który przyniósł jej złoto, Polka próbowała ruszyć w jej ślady i biegła druga. Niestety, chwilę później Kowalczyk zaczęła tracić pozycję za pozycją i odpadła z czołówki. Mijały kolejne minuty i naszą narciarkę wyprzedziła także druga duża grupa. Nieco lepsza w jej wykonaniu była końcówka i Kowalczyk awansowała z zajmowanego przez pewien czas z dziewiętnastego miejsca na siedemnaste. Po zawodach przyznała na antenie TVP, że miała źle posmarowane narty i to miało kluczowy wpływ na jej wynik.
Po zasłużone złoto sięgnęła Therese Johaug. Norweżka była bezsprzecznie najlepszą uczestniczką biegu - na atak zdecydowała się bardzo szybko, już po siedmiu z trzydzieści kilometrów. W tym momencie sobotnia rywalizacja była już rozstrzygnięta. W dalszej części biegu Johaug miała nawet minutę i kilkanaście sekund przewagi (!) nad kolejnymi narciarkami. Zaliczka ostatecznie zmalała, ale wiązało się to z tym, że liderka mogła biec już spokojniej, a końcowe metry pokonywała z norweską flagą w ręku.
Na podium stanęły także Marit Bjoergen i Charlotte Kalla. Obydwie miały na trasie momenty gorsze i lepsze, ale w najważniejszych dla nich momentach odzyskały siły i odzyskały to, co wcześniej straciły. Szczególnie imponujący był powrót Kalli - w trakcie jednej ze wspinaczek na Moerderbacken zdawała się być całkowicie wyczerpana, a jednak sięgnęła po brąz. Medalu nie zdobyły za to Finki - Kerttu Niskanen i Aino Kaisa Saarinen na półmetku nie zdecydowały się na zmianę nart jako jedyne biegaczki z czołówki i, jak czas pokazał, był to błąd.
Druga z Polek, Kornelia Kubińska, zeszła z trasy. Nasza reprezentantka przebiegła dziesięć z trzydziestu kilometrów. Na samym początku wydawało się, że być może da radę zmieścić się w pierwszej trzydziestce, ale szybko zaczęła spadać w dół tabeli. Na ostatnim punkcie pomiarowym, na którym była jeszcze klasyfikowana, Kubińska zajmowała trzydzieste ósme miejsce.
Sobotni bieg zakończył rywalizację kobiet na mistrzostwach świata w Falun. Nie oznacza to jednak, że na tamtejszych trasach nie będzie się już nic działo - w niedzielę odbędzie się królewski maraton mężczyzn na 50 kilometrów stylem klasycznym.
Wyniki:
Miejsce | Zawodniczka | Kraj | Czas |
---|---|---|---|
1 | Therese Johaug | Norwegia | 1:24:47,0 |
2 | Marit Bjoergen | Norwegia | +52,3 |
3 | Charlotte Kalla | Szwecja | +1:31,6 |
4 | Kerttu Niskanen | Finlandia | +1:55,2 |
5 | Sofia Bleckur | Szwecja | +2:09,3 |
6 | Stephanie Boehler | Niemcy | +2:36,9 |
7 | Aino-Kaisa Saarinen | Finlandia | +2:45,2 |
8 | Heidi Weng | Norwegia | +2:45,7 |
9 | Eva Vrabcova-Nyvltova | Czechy | +2:52,7 |
10 | Ingvild Flugstad Oestberg | Norwegia | +3:01,1 |
17 | Justyna Kowalczyk | Polska | +3:56,0 |
DNF | Kornelia Kubińska | Polska | DNF |