Prawdziwym wyzwaniem dla wielu narciarek i narciarzy okazały się odcinki prowadzące w dół. Na zjazdach trasa była wąska, co owocowało licznymi upadkami. Co więcej, z uwagi na brak miejsca minięcie leżącej osoby było na tyle trudne, że nierzadko kraksa obejmowała także tych będących tuż za plecami pechowca.
Tak właśnie było w końcówce biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym kobiet - gdy Justyna Kowalczyk straciła równowagę to pociągnęła za sobą także Charlotte Kallę i Stinę Nilsson. W ciągu całego biegu upadków nie uniknęło jednak znacznie więcej pań - w tym gronie są także Stefanie Boehler czy Debora Agreiter. Kilkadziesiąt minut później w zawodach mężczyzn leżeli m.in. Aleksander Bessmertnych i Jurij Astapienka.
To jednak nie wszystko - dzień wcześniej kraks nie brakowało w sprincie. Szczególnie pechowe pod tym względem okazały się ćwierćfinały kobiet. Już w pierwszym z nich na zjeździe upadły Nicole Fessel, Natalia Matwiejewa, a także Kalla, wówczas nie mająca pojęcia, że także kolejnego dnia spotka ją podobna przygoda. W innym ćwierćfinale wywróciła się Hanna Falk, a jej narta podcięła Jessicę Diggins, która także upadła.
Kamil Stoch: Wierzę, że wszystko się poukłada
{"id":"","title":""}