Chwile grozy na trasie Tour de Ski. Znany narciarz wymiotował krwią

Bardzo groźna sytuacja miała miejsce w trakcie piątego etapu Tour de Ski mężczyzn. Jeden z najlepszych szwedzkich biegaczy w połowie biegu na 15 kilometrów stylem klasycznym zaczął wymiotować krwią. Mimo próśb trenerów nie zszedł z trasy.

Emil Joensson, bo o nim mowa, specjalizuje się w sprincie, ale co pewien czas występuje także w biegach dystansowych. W Tour de Ski z uwagi na charakter programu zawodów ma za sobą już trzy startów w długich konkurencjach. Joensson uparcie chciał kontynuować swoje występy w Tourze tak długo, jak to będzie możliwe, choć już w weekend czuł się źle i wydawało się, że z powodu choroby będzie musiał się wycofać.

W środę w biegu na 15 kilometrów stylem klasycznym Szwed zaczął nagle wymiotować krwią. Sztab szkoleniowy natychmiast nakazał mu zejść z trasy, ale uparty Joensson po chwili zdecydował się kontynuować bieg i dotarł do mety.

- To prawda, wymiotowałem krwią. Boli i wstrząsa aż od samego mówienia o tym. Wołano do mnie, żebym zrezygnował, ale ja pobiegłem dalej. To było szalone. W ostatnich dniach miałem problemy z oddychaniem. W wolny dzień czułem się naprawdę źle. Teraz wydaje mi się, że to co zrobiłem było idiotyczne. Czasem jednak tak jest, że robisz głupstwa, bo na trasie chcesz dalej walczyć. Na szczęście nic gorszego się nie stało. Zamęczyłem siebie jednak aż zanadto - przyznał Joensson.

Szwed nie stanie na starcie piątkowego etapu Tour de Ski. W klasyfikacji generalnej po pięciu biegach zajmował trzydzieste szóste miejsce będąc trzecim najlepszym zawodnikiem reprezentacji swojego kraju. - Nie będę już niczym ryzykował, bo przede mną jeszcze wiele lat mojej kariery. Wracam do domu - powiedział Joensson.

Źródło artykułu: