Pożegnanie ze szczęśliwą Kanadą. Osiem marcowych biegów Justyny Kowalczyk

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk, igrzyska olimpijskie Soczi 2014
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Justyna Kowalczyk, igrzyska olimpijskie Soczi 2014

Kanada wielokrotnie była szczęśliwym miejscem dla Justyny Kowalczyk. Od 1 do 12 marca Polka będzie się żegnała z tym krajem uczestnicząc w wieloetapowych zawodach, które zakończą tegoroczny sezon Pucharu Świata.

Ski Tour Canada to nowość w biegowym kalendarzu, która jednak nie zadomowi się w nim na stałe - wróci do niego najwcześniej za cztery lata. Pomysł wzorowany jest na Tour de Ski - rozegranych zostanie osiem etapów, które będą liczyć się do klasyfikacji generalnej imprezy. Mimo ciekawej idei, zainteresowanie Tourem w Kanadzie jest znikome - na transmisje nie zdecydowała się żadna tamtejsza stacja telewizyjna, co pod znakiem zapytania stawia szanse na powtórkę za cztery sezony.

Nie zmienia to faktu, że od 1 marca emocji nie zabraknie. Z polskiego punktu widzenia istotne jest, że w Kanadzie nie zabraknie Justyny Kowalczyk. Dla naszej biegaczki jest to pożegnanie ze startami w kraju, w którym przez lata osiągała wiele sukcesów. Kowalczyk zawsze bardzo lubiła Canmore, w którym Ski Tour Canada się zakończy - wygrywała tam pucharowe zawody już osiem lat temu. Również w Kanadzie po raz pierwszy została mistrzynią olimpijską, sześć sezonów temu w Vancouver. Teraz przez blisko dwa tygodnie Polka będzie się żegnała z krajem, który zapewnił jej tyle miłych chwil i pięknych wspomnień.

Nie da się jednak ukryć, że w tegorocznym kanadyjskim Tourze Kowalczyk może liczyć się co najwyżej w pojedynczych etapach, a nie w klasyfikacji łącznej. W programie nie brakuje np. trzech sprintów stylem dowolnym, w których Polce będzie trudno nawet o przebicie się przez eliminacje do czołowej trzydziestki. Najlepiej powinno być w Canmore, gdzie na tamtejszych trudnych trasach Polkę stać na wiele w ulubionym "klasyku".

W Kanadzie rozstrzygną się losy Kryształowej Kuli. Liderką Pucharu Świata jest Therese Johaug, ale jej przewaga nad Ingvild Flugstad Oestberg wciąż nie jest bezpieczna. Co więcej, druga z Norweżek jako lepsza sprinterka może sporo zyskać na trzech najkrótszych etapach. Mimo wszystko niespodzianki raczej jednak być nie powinno - Johaug pozostaje faworytką i powinna utrzymać pierwsze miejsce.

Praktycznie wszystko jest już jasne wśród mężczyzn - Martin Johnsrud Sundby przyleciał do Kanady by postawić kropkę nad "i". Przewaga Norwega jest kolosalna i nikt nie może już mu zagrozić. W biegach panów w Kanadzie zabraknie Polaków.

Pierwszy etap Ski Tour Canada już we wtorek - będzie to sprint w Gatineau, miejscowości znanej z maratonu narciarskiego Gatineau Loppet.

Program pierwszego etapu:
17:15 - kwalifikacje sprintu stylem dowolnym
19:30 - początek ćwierćfinałów

Zobacz wideo: Dujszebajew nie będzie powoływał zawodników Wisły Płock?

Komentarze (1)
avatar
yes
1.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
"Pożegnanie ze szczęśliwą Kanadą" - myślałem, że coś przegapiłem. Dopiero pobiegnie.