Przypadek Justyny Kowalczyk pomoże Therese Johaug? "Te sprawy są podobne"
W 2005 roku Justyna Kowalczyk zastosowała lek, który zawierał składnik będący na liście zakazanych środków. Polka była jednak zawieszona krótko i Norwegowie mają nadzieję, że tamta sytuacja zaowocuje podobnym werdyktem także w sprawie Therese Johaug.
Przypadek Polki jest przywoływany w skandynawskich mediach, zarówno w Szwecji, jak i Norwegii. Tamtejsi dziennikarze zastanawiają się bowiem, czy obecna sprawa Therese Johaug, u której doping również wykryto w leku, zakończy się podobnie jak ta sprzed jedenastu lat, dzięki czemu Norweżka szybko wróciłaby na trasy.
- Są dwa najgorsze rodzaje dopingu - doping krwi oraz sterydy anaboliczne. U Johaug wykryto to drugie, więc jej przypadek jest nieco gorszy niż ten u Kowalczyk. Generalnie należy jednak pamiętać, że żadna z nich nie brała niczego w celu bycia lepszą zawodniczką - powiedział Åke Andrén-Sandberg, szwedzki ekspert ds. dopingu w sporcie.
Według Sandberga znaczenie mogą mieć też inne wyniki badań u Johaug, przeprowadzone wcześniej. - Gdyby steryd trafił do organizmu drogą dożylną to byłby w nim wykrywalny nawet trzy miesiące później. Jeśli była wcześniej badana, stosunkowo niedawno, i była wtedy czysta, to można by mówić o okoliczności bardzo łagodzącej - stwierdził Sandberg.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Taki mecz to wielka nagroda dla każdego piłkarza