Puchar Świata w biegach narciarskich rozpoczął się na dobre. Justyna Kowalczyk już wcześniej startowała w zawodach niższej rangi, ale największym testem miał być sprint techniką klasyczną w Kuusamo. Sportsmenka z Kasiny Wielkiej rozpoczęła od awansu do ćwierćfinału, ale niestety na tym się skończyło. W swoim biegu Polka była czwarta, a ostatecznie inaugurację nowego sezony zakończyła na 20. miejscu.
Po zawodach mistrzyni olimpijska przyznała, że w ćwierćfinale postanowiła zaryzykować, co ostatecznie okazało się błędną decyzją.
- Po pierwszym podbiegu byłam na dobrej, trzeciej pozycji. Później dobrze zjechałam i przyszła mi do głowy myśl, aby wskoczyć do czwartego, wolnego toru. Niestety był zasypany i miał większy obwód. Zamiast tam zyskać - straciłam i już nie było co zbierać. Starałam się jak mogłam, poprawiłam miejsce z eliminacji i to zaliczam sobie na plus - komentuje w "Przeglądzie Sportowym".
Kowalczyk swój piątkowy start oceniła na "trójkę z plusem". Po zawodach miała mieszane uczucia, ale jest optymistką, bo w jednej kwestii dostrzega znaczący postęp.
- Nie jestem szczęśliwa, ale zadowolona z tego, że w ciągu dwóch tygodni widać u mnie dużą różnicę w szybkości. Teraz zostaje mi czekać na kolejne starty. Jestem jednak optymistką. Miejsce nie jest rewelacyjne, ale walczę dalej - dodaje.
W Kuusamo odbędą się jeszcze bieg na 10 km stylem klasycznym (25.11) oraz bieg na 10 km stylem dowolnym (26.11).
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: Jestem pozytywnie zaskoczony weekendem w Wiśle. To pokazuje nasz potencjał