W tym artykule dowiesz się o:
Trudny sezon Justyny Kowalczyk
Nie tak miał wyglądać zakończony sezon w wykonaniu Justyny Kowalczyk. Polka już po pierwszych tygodniach zimy przyznała wprost, że forma jest daleka od wymarzonej. Przetrenowany organizm długo dochodził do siebie i dopiero w końcówce pucharowych zmagań Kowalczyk zaczęła zajmować wysokie miejsca w stylu klasycznym. I właśnie te ostatnie dobre rezultaty z Holmenkollen, Falun czy Canmore są powodem do optymizmu przed kolejną zimą - jeśli nie powtórzy błędów z ostatniego okresu przygotowawczego, Justyna może jeszcze wiele zdziałać.
Sprinterski finał Macieja Staręgi
Tegoroczny sezon długo nie układał się zbyt dobrze dla Macieja Staręgi. Polak punktował dość rzadko i wydawało się, że nie zrobił kolejnego kroku do przodu. Tymczasem końcówka była zdecydowanie lepsza - w Ski Tour Canada Staręga przeszedł kwalifikacje wszystkich trzech rozegranych tam sprintów. Nasz narciarz szczególnie miło będzie wspominał Quebec - po raz pierwszy w karierze awansował tam do finału i zajął piąte miejsce pokonując liczne grono narciarskich sław.
Norweska dominacja
Czy to wśród kobiet, czy to wśród mężczyzn, tej zimy dominowali Norwegowie. Nie chodzi tu już nawet tylko o największe gwiazdy - również ci, którzy w najmocniejszej reprezentacji świata są postaciami numer trzy lub cztery i tak byli zwykle mocniejsi od liderów innych krajów. Często zdarzało się, że wszystkie trzy stopnie podium były zajęte wyłącznie przez reprezentantów Norwegii. Nie dziwi więc, że po raz kolejny wrócił temat przyszłości biegów - pojawiają się nawet pomysły dalszego ograniczania liczby reprezentantów jednego kraju, co ma wyrównać szanse i sprawić, że także inne państwa będą miały coś więcej do powiedzenia.
Wspaniały sezon Therese Johaug
Norwegia praktycznie nie odczuła absencji Marit Bjoergen, która urodziła dziecko i w Pucharze Świata pojawi się dopiero kolejnej zimy. Swoją słynną rodaczkę godnie zastąpiła Therese Johaug, bezsprzecznie postać numer jeden kobiecych biegów. O ile w sprintach dość wyraźnie ustępowała najlepszym, o tyle na dystansach Norweżka po prostu królowała i wygrywała raz za razem - sezon rozpoczął się w listopadzie, a ona pierwszy raz przegrała dłuższy bieg dopiero w styczniu! Na koncie Johaug są triumfy nie tylko w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata, ale także w Ruka Triple, Tour de Ski, Ski Tour Canada i Holmenkollen, gdzie zwyciężała w biegu na 30 kilometrów z największą przewagą w historii.
Pierwsze wygrane Heidi Weng
Od kilku lat Heidi Weng jest powszechnie uznawana za jedną z najbardziej utalentowanych zawodniczek. Norweżka w niemalże każdym biegu dystansowym stawała na podium, ale bardzo długo nie mogła wygrać. Powszechne było przekonanie, że w najważniejszych momentach zawodzi głowa. W trakcie Tour de Ski Weng w końcu zdołała się przełamać i na finiszu okazała się najmocniejsza. Później było już łatwiej - w Kanadzie odniosła dwa kolejne zwycięstwa.
Wielki sezon Martina Johnsruda Sundbyego
Wśród kobiet dominowała Therese Johaug, natomiast wśród mężczyzn nie miał sobie równych Martin Johnsrud Sundby. Norweg biegał wspaniale i wygrywał niemalże wszędzie - jego chwile słabości można policzyć na palcach jednej ręki. Podobnie jak koleżanka z kadry także Sundby zdołał wygrać w jednym sezonie Ruka Triple, Tour de Ski, Ski Tour Canada oraz na okrasę słynny bieg na 50 kilometrów w Holmenkollen.
Nowa rosyjska gwiazda
W biegach mężczyzn pojawił się zawodnik, który może zagrozić hegemonii Norwegów. Siergiej Ustiugow, bo o nim mowa, był już gwiazdą zawodów młodzieżowych, a teraz dołączył do ścisłej czołówki także wśród seniorów. Rosjanin wiele razy pokazywał się z bardzo dobrej strony i nawet wygrywał zawody pucharowe. Niewiele brakowało, a triumfowałby także w Ski Tour Canada, ale ostatecznie stracił prowadzenie. Nie zmienia to jednak faktu, że Ustiugow w kolejnym sezonie może być jeszcze groźniejszy. Norweg Petter Northug mówi wprost - Rosjanin ma potencjał na bycie największą gwiazdą przyszłorocznych mistrzostw świata w Lahti.
Udany Ski Tour Canada
W zakończonym sezonie nie było ani mistrzostw świata, ani igrzysk olimpijskich. Działacze Międzynarodowej Federacji Narciarksiej (FIS) postanowili więc uatrakcyjnić sezon i na zakończenie rywalizacji w Pucharze Świata dodali do kalendarza liczącą osiem etapów imprezę z klasyfikacją generalną w Kanadzie. Ski Tour Canada sprawdził się doskonale - zawody były ciekawe, trasy trudne, a w dodatku nie zawiodła zima i wreszcie nie było problemów z całą organizacją. Kolejny powrót do Kanady najwcześniej za cztery lata, w kolejnym sezonie bez wielkich zawodów mistrzowskich.
Zobacz wideo: Andrzej Stękała: w Planicy poniżej 200 m nie będę schodził
Źródło: TVP S.A.