Julia Szeremeta, srebrna medalistka igrzysk olimpijskich 2024 w Paryżu, miała wrócić do ringu przy okazji mistrzostw Polski. Ostatecznie jednak nie pozwolił jej na to stan zdrowotny.
Jej trener Tomasz Dylak w wywiadzie dla Interii podkreślił, że wpływ na rezygnację Szeremety z MP miało zmęczenie, przeziębienie, a także drobna kontuzja. Swoje zrobił także poziom sportowy.
- Nie było odpowiedniej rywalizacji na mistrzostwach Polski, a przez to widziałem, że Julka jest w ogóle zdemotywowana. W takiej sytuacji jechałaby na te mistrzostwa bardziej je odbębnić niż z radością wchodzić do ringu, bo po prostu widziała, że wygra tam jedną ręką - wyznał trener Szeremety.
ZOBACZ WIDEO: Szok i łzy po walce. Bartosiński komentuje porażkę z Chalidowem
Ostatecznie pięściarka zakończy 2024 rok występem na gali Suzuki Boxing Night 32 w Lublinie. Jednak Dylak podkreślił, że jest to bardziej walka dla fanów.
- Jeśli chodzi o drogę czysto sportową, to my tej walki w tym momencie nie potrzebujemy. Można powiedzieć, że robimy ją tylko i wyłącznie dla kibiców, aby mieli frajdę, a Jula okazję się pokazać - wyjaśnił.
Trener Szeremety zwrócił także uwagę na to, co dzieje się po jej sukcesie. Wyznał, że osoby, które nie wierzyły w medal na igrzyskach, teraz mają wobec niej wysokie oczekiwania. Mimo że teraz często pojawiała się w mediach, to zmieni się to po nowym roku, kiedy to skupi się głównie na treningach.
Nasza reprezentantka w piątek (13 grudnia) zmierzy się z Niemką Leną Buechner. Dylak wyznał, że jego podopieczna na przegraną "mogłaby zareagować dużo gorzej niż na następną". W końcu chce pozytywnie zakończyć rok przed własną publicznością w jej rodzimym Lublinie.