10 sierpnia minął rok od wywalczenia złotego medalu olimpijskiego w boksie przez Lin Yu-Ting. Tajwanka pokonała w finale Julię Szeremetę. Od tego czasu 29-latka nie stoczyła żadnego pojedynku. Dla porównania Polka od igrzysk 9-krotnie stawała w ringu i zanotowała aż osiem zwycięstw (dane za BoxRec: największą stroną, która gromadzi wyniki walk bokserskich zarówno zawodowców, jak i amatorów).
Zdziwiony brakiem aktywności Lin Yu-Ting jest trener polskiej kadry kobiet w boksie. - Dziwna sytuacja, żeby ktoś po igrzyskach, od których mija rok, nie stoczył żadnej walki bokserskiej, więc trochę to na pewno śmierdzi. Jakby człowiek na chłopski rozum pomyślał, to tak, jakby czegoś unikali i trochę się jednak bali - przyznał Tomasz Dylak w rozmowie z Interią.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: Przeżyjmy to jeszcze raz. Tak wyglądał turniej finałowy Ligi Narodów
W dniach 4-14 września odbędzie się największa impreza dla amatorskich pięściarzy po igrzyskach olimpijskich - mistrzostwa świata w Liverpoolu. Polskę na pewno będzie reprezentować Szeremeta. Wciąż jednak nie ma oficjalnych informacji dotyczących Tajwanki.
- Jeśli nie wystartuje teraz na mistrzostwach świata, to dla mnie sytuacja jest taka, jakby po prostu bali się tych testów i woleli już zakończyć nawet karierę boksu olimpijskiego, żeby tylko nikt ich nie przebadał i żeby czasem nie było sytuacji, iż będą mogli albo chcieli zabrać jej medal olimpijski - dodał Dylak.
Przypomnijmy, że po kontrowersjach na igrzyskach olimpijskich federacja World Boxing (Światowa Federacja Boksu - przyp. red.) ogłosiła, że od 1 lipca 2025 r. zawodniczki powyżej 18. roku życia będą musiały przechodzić testy genetyczne w celu ustalenia ich biologicznej płci. Szczegóły dotyczące procedur nie są jednak dokładnie znane.
Właśnie z tego powodu Lin Yu-Ting zabrakło na zawodach Pucharu Świata w Kazachstanie. "Lin Yu-Ting, zdecydowała się nie brać udziału w turnieju w Kazachstanie. Powodem jest brak przejrzystości dotyczącej zasad przeprowadzania testów płci przez Światową Federację Boksu" - można było przeczytać na stronie cna.com.tw, która powołuje się na tajwańską federację.
Sam Dylak również stwierdził, że nie wie, jak mają dokładnie wyglądać badania, a Polki w Kazachstanie nie były testowane. - Wydaje mi się, że jednak im chodzi o sytuacje kontrowersyjne. I w momencie, gdy nie będą pewni albo dostaną jakieś zgłoszenia może od ekip, to wtedy te badania będą przeprowadzane - dodał trener polskiej kadry.