Trzy pierwsze starcia zdecydowanie pod dyktando Adama Kownackiego. Polak zadawał więcej ciosów i wyprzedzał Turka w bezpośrednich wymianach. "Babyface" świetnie używał lewej ręki, dobrze pracował na nogach.
W czwartej rundzie do głosu doszedł Ali Eren Demirezen. Tempo pojedynku spadło, a olimpijczyk z 2016 roku zaczął przejmować inicjatywę. W obronie pięściarza z Łomży było coraz więcej luk.
W kolejnych odsłonach pojedynku Demirezen odrobił straty. Momentami walka przypominała otwartą bijatykę. Polakowi zaczęło brakować dynamiki, a pod jego lewym okiem pojawiła się opuchlizna. Trener Kownackiego namawiał go w przerwach, aby częściej obijał tułów przeciwnika i korzystał z lewego prostego.
W dziewiątej rundzie "Babyface" przeżywał kryzys. Polak walczył przy linach, oddając pola Turkowi. Ten trafiał raz za razem. W ostatnim starciu obaj nieustępliwi parli do przodu. Na minutę przed końcem serią trafił Kownacki, ale nie udało się mu posłać Demirezena na deski.
Po dziesięciu rundach sędziowie byli jednogłośni. Wszyscy trzej przyznali wygraną Aliemu Erenenowi Demirezenowi (96-94, 97-93, 97-93). Ten odniósł najcenniejsze zwycięstwo w zawodowej karierze.
Adam Kownacki doznał trzeciej porażki z rzędu. Wcześniej dwukrotnie zastopował go Robert Helenius. Najlepszy obecnie bokser wagi ciężkiej w Polsce po walce nie chciał podejmować decyzji o swojej przyszłości.
Czytaj także:
Co za seria Polaka! Pokonał byłego mistrza
Mateusz Gamrot czy Beneil Dariush? Bukmacherzy wskazali faworyta
ZOBACZ WIDEO: "Nienawidzę tego uczucia". Kaczmarczyk z trudem trawi porażkę na KSW